Złamane Serce

114 5 10
                                    

lipiec 1998

Następne kilkanaście godzin było dla Jasmine niezwykle trudne. Czuła się strasznie przytłoczona, czego nie chciała po sobie pokazywać, zwłaszcza wtedy, gdy było blisko Dana, który szeroko się uśmiechał na wieść, że jego mała Jas wszystko sobie przypomniała. Twist słaby cały czas siedział obok niej, a Niall i Lena nie mogli uwieżyć w historię, która wydarzyła się pomiędzy Paddy'm a dziewczyną. Czuli jednocześnie satysfakcję jak i współczucie.

Jasmine nie odzywała się do nikogo. Z samego rana była przygotować śniadanie, a Vivien próbowała nawiązać z nią jakąś rozmowę. Jej myśli jednak krążyły wokół chorego Twista oraz kłamstw dwóch rodzin. Była zła i rozczarowana, zwłaszcza kłamstwami Paddy'ego. Mógł nie opowiadać nic, mógł powiedzieć, że nie czuje się na siłach, aby to zrobić oraz chce przełożyć to na inny dzień, ale on wolał karmić ją kłamstwami, których od bardzo dawna nie znosiła.

Z drugiej strony wiedziała jednak doskonale, że nie ma prawa złościć się na Michalea Patricka, bo on nie zrobił nic. Chciał ją tylko uszczęśliwić, poznać od nowa, dać złudzenie, że się nie znali, aby nie zdradzić Marie, Eugene i Joelle. Powinna być mu wdzięczna, zwłaszcza, gdy po tym jak sobie przypomniała, czuła niemal fizycznie jaki ból musiał odczuwać.

Mimo tego, że Daniel poprosił dziewiętnastolatkę, aby z nim zjadła śniadanie, ona zasłoniła się Twistem oraz tym, że dalej jest w szoku i potrzebuje czasu aby do siebie, bo wszystko spadło na nią niczym grom z jasnego nieba. Nie było to kłamstwo w żadnym wypadku. Naprawdę potrzebowała to przemyśleć. Najczęściej odtwarzanym wspomnienem w jej głowie była trasa z rodziną, gdy miała piętnaście lat. Jej serce biło jak szalone ilekroć o tym myślała.

Przygryzła wargę ściskając telefon w ręku. Patrzyła na zgaszony ekran, jej rodzina nie zdawała sobie sprawy, że sobie wszystko przypomniała, a po ostatniej rozmowie z mamą nie miała na to w ogóle ochoty. Towarzyszył jej strach, który paraliżował jej myślenie. Wiedziała, że powinna do nich zadzownić i o tym powiedzieć, ale nie mogła tego zrobić. Gdy zerknęła na zegar, a jej oczom ukazała się godzina dziesiąta, rzuciła na łózko telefon i opuściła pokój.

Musiała pomóc Vivien zrobić obiad. Nie miała na to ochoty, ale wzięła głęboki wdech i się do tego przygotowała. W tym momencie musiała przestawić swój nastrój. Przypomniała sobie wszystko, każdą chwilę smutku, gniewu, rozczarowania, radości. Powinna być szczęśliwa, dlaczego więc nie potrafiła tego zrobić?

Obiad razem z kochaną staruszką, która specjalnie dla niej nadłożyła sobie pracy i dodatkowo zrobiła kilka babeczek, licząc na to, że słodycz poprawi jej humor. Vivien rodzinę Kelly znała od bardzo dawna, jeszcze gdy Barbara Ann i Daniel nie byli razem. Kobieta była najlepszą przyjaciółką mamy Kelly. Kochała każde dziecko, nawet małą Caroline, która utonęła w rzece, gdy miała zaledwie trzy latka. Pulchna kucharka zawsze traktowała te dzieci jak swoje, a z racji tego, że znała opowieści o Jasmine, ją także bardzo lubiła. Zresztą przez te kilka dni, które tutaj byłą wyryła sobie miejsce w jej sercu.

- Dziękuję - powiedziała dziewczyna, gdy w jej ręce dostała się gorąca babeczka.

Uśmiechnęła się, a Vivien patrzyła na nią szklanymi oczyma, nie mogąc zrozumieć dlaczego największe cierpienie spadało zawsze na młode dusze. Wiedziała, że Bóg w ten sposób przygotowuje młodych na dorosłe, pełne wybojów życie i choć kochała Stwórcę, czasami miała mu za złe, że nie ułatwiał im, a jedynie utrudniał.

Looking for Love Where stories live. Discover now