XIII

105 11 1
                                    

- Harry, kochanie - Anne weszła do sypialni syna bez pukania. Brunet wrócił nie dawno ze swojej zmiany w piekarni. Był zmęczony codziennymi zmianami, ale chciał przez wakacje zarobić jak najwięcej, by przez resztę roku szkolnego nie musieć martwić się wydatkami. Mama chłopaka usiadła na łóżku, kładąc swoją dłoń na kolanie syna. - Jay chciała się z tobą zobaczyć.

- Mama Louisa? Co ona ode mnie chciała? - zapytał będąc w dużym szoku. Nigdy nie rozmawiał za długo z kobietą. Oczywiście nie licząc krótkich rozmów z kobietą w kuchni.

- Nie wiem, Harry, ale czeka w kuchni - kobieta uśmiechnęła się delikatnie, ściskając jego kolano. - i
Idź skarbie.

Brunet niepewnie wstał i ruszył w kierunku kuchni. Obawiał się co chciała od niego mama jego najlepszego przyjaciela, ale chciał to zrobić jak najszybciej. Im dłużej by czekał, tym dłużej by się stresował. Wszedł zestresowany do pomieszczenia gdzie pani Tomlinson właśnie zaparzała sobie herbatę.

- Cześć Harry - uśmiechnęła się delikatnie. - Chciałbyś herbaty? - zapytała i nie czekając na odpowiedź sięgnęła po kubek.

- Dzień dobry, pani Tomlinson. Tak, chętnie, ale zrobię sobie sam - odparł podchodząc bliżej brunetki. Kobieta zaprzeczyła sama wlewając wodę do kubka. Harry podziękował, po czym oboje usiedli przy wyspie. Zestresowany chłopak skubał swoje skórki przy paznokciach nie mając pojęcia czego może chcieć od niego kobieta. Może przeszkadzało jej to jak często przychodził Niall? Albo dowiedziała się, że przenocował pijanego Louis kilka razy. A może była zła za to, że ostatnio zabrał bliźniaczki na plac zabaw? - Umm, czy coś się stało? - wyszeptał niepewnie. 

- Oh, nie! Nic się nie stało, kochanie - zapewniła łapiąc go za dłoń. - Chciałam zadać ci tylko jedno pytanie. Jesteś blisko z Louisem, prawda?

- Tak, jesteśmy przyjaciółmi - potwierdził niepewnie. Nie rozumiał w jakim kierunku zmierza ta rozmowa.

- I jak wiesz, w niedzielę wieczorem wraca z obozu, a z racji tego, że rano ma mecz na który jedziemy, pomyślałam, że chciałbyś mu zrobić niespodziankę i pojedziesz z nami - odparła z uśmiechem. Początkowo brunet bardzo się ucieszył. Chciał zobaczyć go jak najszybciej a to byłaby świetna niespodzianka, ale po chwili lekko posmutniał.

- To bardzo miłe, że pani o mnie pomyślała, ale umm... - jego policzki pokryły się purpurą, choć jeszcze nie skończył wypowiedzi. - Dopiero zacząłem sobie odkładać i nie wiem czy będzie mnie stać na bilet i podróż - zawstydzony spuścił wzrok, starając się nie zerkać na kobietę. Czuł się żałośnie mówiąc takie słowa do pani Tomlinson, ale widział, że nie może pozwolić sobie na wyjazd. Zbierał pieniądze by móc sobie kupić nowszy model telefonu, bo jego aktualny miał dobre sześć lat i jego bateria nie żyła.

- Nie kochanie, źle mnie zrozumiałeś. Mamy wolne miejsce, więc za podróż nie musisz płacić a wejścia dla rodziny i przyjaciół są za darmo - zapewniła. Starała się zachęcić chłopaka uśmiechem, a gdy to nie do końca działało postanowiła przysunąć się bliżej. - Od momentu gdy zaprzyjaźniłeś się z moim synkiem, zauważyłam, ze jest on szczęśliwszy, więcej bawi się z dziewczynkami i zdecydowanie lepiej się uczy. Nie zrozum mnie źle, zawsze był wspaniałym synem, ale przyjaźń z tobą czyni go jeszcze lepszym - Jay złapała za dłoń bruneta i delikatnie ją pogłaskała. - Jestem ci wdzięczna za to wszystko, dlatego będę bardzo szczęśliwa jeśli pojedziesz z nami.

- To napewno nie będzie problemem? - upewnił się.

- Nie, Harry. Robimy to z przyjemnością - zapewniła z szerokim uśmiechem. Harry nie spodziewał się takiej propozycji ze strony pani Tomlinson.

Strawberries and cigarettes always taste like you || Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz