Rozdział trzeci

58 4 7
                                    

Sen
jest, przede wszystkim, regeneracją – nie tylko umysłu, ale całego ciała

Wracanie ze szkoły do domu było ulubionym momentem tygodnia dla Wyldfyre. Mogła spędzać czas z tatą (może czasem z którymś z wujków lub ciocią), ale dziś jej powrót był pełen niepokoju.

Postanowiła wyżalić się ojcu wieczorem, gdy ten mył jej włosy.

— Tato? — mruknęła do ojca, gdy ten zaczął szorować brud za jej uszu.

— Tak? — również mruknął, skupiony na swoim zadaniu, by głową dziewczynki była czysta.

— Skąd się biorą dzieci? — zadała pytanie spokojnie, patrząc na ojca pytająco.

— Co. Co masz na myśli? — Kai odsunął się trochę od wanny, by móc spojrzeć na twarz swojej córki.

— No, skąd się biorą dzieci? Często widzę panie w ciąży, ale skąd się biorą inne dzieci? Skąd ja się biorę? Ty byłeś w ciąży? Czy może jestem dzieckiem smoków!

— Cóż... Jak, pani i pan się... lubią? To mogą mieć dziecko i... Używają do tego, siebie? To trudny proces, jak będziesz starsza to będziesz mieć to w szkole... A teraz — znowu zaczął pienić włosy Wyld. — Wróćmy do mycia.

— Ale my nie mamy pani? To skąd się wzięłam? — przerwała znowu proces mycia.

— Emm... — Kai myślał przez chwilę. — Znalazłem Cię w ogrodzie, ptak Cię podrzucił i odleciał, nie wiem gdzie. Więc, jako dobra osoba postanowiłem Cię przyjąć i zająć.

— Ale to kradzież! — Wyld oburzyła się trochę.

Mogła mieć super ptasią rodzinę! Głupie ptaki, zawsze muszą zostawiać swoje dzieci.

— Myślę, że skoro zostałaś podrzucona mi, to był bardziej prezent — zaczął płukać szampon ze włosów dziewczyny. — Dobrze, wychodź, musimy Cię przesuszyć i przebrać.

— Nie chce spać! Spanie jest nudne!

— Nie wiesz co mówisz! — Kai owinął szybko Wyld ręcznikiem i zaprowadził do jej pokoju.

Dziewczynka wybrała swoją ulubioną piżamę ze wzorem motyli. Wspięła się do łóżka i czekała z niecierpliwością aż jej tata opowie jego przygody za czasów bycia ninja,

Opowieść była o tym jak walczyli z Garmadonem, Wyld tak naprawdę pomijała większy sens słów, chciała tylko słuchać o dokonaniach jej taty.

— Uh.. Hej? — niski głos dostał się do pomieszczenia. Wujek Cole. Znowu. Zapomina zawsze, że on magicznie pojawia się na ich kanapie. Jak jakiś potwór, który czycha by zająć teren kanapy i lodówki raz na zawsze!

— Cześć Cole, wszystko w porządku? — Kai obrócił głowę w stronę uchylonych drzwi.

— Kanapa jest dziś strasznie niewygodna... Pomyślałem, że powinienem zmienić moje miejsce spoczynku — powiedział teatralnie.

— Jasne, śpij na podłodze lub w wannie — Kai wzruszył ramionami, a Wyld zaczęła chuchać z odpowiedzi taty.

— Skorzystałbym z tej świetnej oferty, ale wypatrzyłem łóżku pewnego czerwonego ninja, które jest niezwykle wygodne.

— Co myślisz Wyld? Cole ma dziś ze mną spać? — Kai znowu obrócił się do dziewczynki, która leżała owinięta kocem.

— Hm... — zamyśliła się na chwilę, po czym spojrzała na Cole'a. — Nie!

— Wyldfyre, proszę! Kupię ci dwa pudla lodów miętowych!

— Lody miętowe? — ożywiła się na zmianie o ulubionym jedzeniu. — Zgoda! Ale tylko dziś...

— Co?! Kochanie, zostawiasz mnie na pastwę losu z tym człowiekiem, który niemiłosiernie głośno chrapie za lody?!

— Tak! Spokojnie tato, wytrzymasz. To tylko jeden dzień.

— No właśnie, tato. Wytrzymasz — Cole powtórzył rozbawiony.

— Dokładnie. A teraz... — ziewnęła przerywając zdanie. — Chce iść spać.

Wyld przetarła oczy i spojrzała na tatę. Kai uśmiechnął się do niej czule, cmoknął dziewczynkę w czoło i wstał.

— Dobranoc, kochanie.

— Dobranoc tato... — rzuciła ostanie spojrzenie dwóm mężczyznom przy drzwiach. — I wujku Cole.

Po tym zasnęła.

Wyld Family - Ninjago AUWo Geschichten leben. Entdecke jetzt