Zakręt 6: Nastała decyzja zemsty.

1.5K 70 12
                                    

Dni mijały, a ja dalej nie rozmawiałam z Nicholasem. Nie powiedziałam mu o incydencie, który nastał kilka dni temu, ponieważ wiem, jak zareagowałby na takie informacje. Jest narwany i nie zostawiłby tej sprawy bez konsekwencji u jednej ze stron. Mimo że chciałam, by Nathanyel spłonął w pieprzonym piekle, nie miałam czasu na tego typu zagrywki. Miałam naukę i swoje sprawy na głowie.

Tamtego wieczoru kilkukrotnie próbował wyciągnąć ze mnie informacje. Bez skutku. Zajmę się tym sama.

Mimo wcześniejszych moich słów na temat wyścigów, w pewnej chwili w mojej głowie pojawiła się wizja tego, jak miałoby to wyglądać. Chociaż odpychałam tą myśl z całych sił, fascynacja z nią związana powracała i mąciła mi w głowie. Powstała w niej walka, która nie mogła zakończyć się dobrze.

Tego dnia miałam wracać do Nowego Jorku. Moja walizka i reszta zapakowanego już ekwipunku, stała przy drzwiach w oczekiwaniu na wyniesienie. Nicholas miał zaraz zawieść mnie na lotnisko, z którego sama odbędę podróż.

W momencie, kiedy ubierałam kurtkę, telefon w mojej kieszeni zawibrował. Wyjęłam urządzenie, a następnie widząc numer Nicka, przeciągnęłam zieloną słuchawkę i dałam na głośnik.

- Słuchaj, młoda, taka sprawa wynikła - zaczął, na co wywróciłam oczami. Oczywiście, że nie mogło być kolorowo. - Nie mogę Cię podwieść.

Oczywiście, że nie mógł. Nie wiem dlaczego, ale przewidziałam to. Nicholas był zbyt zapracowany, żeby poświęcić choć chwilę młodszej siostrze.

- Dlaczego?

Długie westchnienie usłyszane przeze mnie, dało mi do zrozumienia, że znów męczą go moje pytania.

- Chloé jest w szpitalu.

Ze zmarszczonymi brwiami usiadłam na pufie znajdującej się w korytarzu.

Tak, jak już mówiłam, niezbyt znałam tą dziewczynę, lecz świadomość, że coś jej się stało, natychmiastowo mnie zmartwiła.

Nie wiedziałam, w jak pokręconym świecie żyje Nicholas, ale wiedziałam, że musi być ostro popieprzony.

- Nic jej nie jest? - zapytałam na starcie. - Co się stało?

- Miała wypadek. Jadę do niej, a po Ciebie wyślę kierowcę. Przepraszam Cię, że znowu mnie nie ma, lecz sam nie spodziewałbym się, że coś takiego może się wydarzyć.

- Jasne, rozumiem. Jedź do niej szybko. Daj mi tylko znać, czy wszystko jest w porządku.

Nic nie odpowiedział, poprostu się rozłączył.

Z głębokim westchnieniem odłożyłam telefon i odchylilam głowę do tyłu.

Wiem, że nie mogę za nic winić Nicka, lecz zawsze, gdy tylko ma coś ze mną robić, znajdzie się powód, dzięki któremu Nicholas unika jakichkolwiek kontaktów ze mną. Rozumiem, że prowadzi inny tryb życia niż ja, lecz ciężko mi zdzierżyć fakt, że już nie jest między nami jak kiedyś. Z czasem Nicholas stał się dorosły.

Niekiedy jako dzieci robiliśmy różnego rodzaju aktywności, czy nawet przypałowe sytuację. Byliśmy razem, a jego wylot do Barcelony zmienił wszystko. Zmienił go.

I nawet jeśli jestem w stanie to zrozumieć, w mojej głowie tkwi myśl, że kiedyś było inaczej. Lepiej.

Finalnie na lotnisko dotarłam z pomocą kierowcy, którego wysłał Nicholas. Mój humor był słaby, jeżeli kiedykolwiek wciągu tego dnia mogłabym nazwać go dobrym.

Lot potrwał niedługo, ze względu na to, że praktycznie cały przespałam. Potrzebowałam odpocząć przez tym, co czeka mnie w domu. Wiedziałam, że na wtorek mam sesję, a w środę jakąś kolację u znajomych rodziców. Z tego, co wywnioskowałam po krótkiej rozmowie z tatą, jutro mama ma jakieś badania i nie będzie jej domu. Chociaż chwila odetchnienia.

You won't outrun meWhere stories live. Discover now