36. Bezgraniczne wsparcie

139 17 3
                                    

- Nie masz żadnej innej? - spytałam Lorenza siedząc u niego na łóżku.

Dzisiejszego wieczoru odbywał się bal, na którym mieliśmy wykraść wszystkie cenne informacje, które będą nam potrzebne do tego, aby zrealizować nasz ostateczny plan.

Z tego powodu znajdowałam się właśnie w mieszkaniu Lorenza, w którym nie było mnie ponad sześć miesięcy. Nic się tutaj nie zmieniło. Dalej wnętrze było przytulne, wszędzie panował idealny porządek, a dom ozdabiały różnego rodzaju dzieła sztuki.

Nasza relacja z Lorenzem była na skomplikowanym poziomie. Spędzaliśmy ze sobą czas tylko wtedy, kiedy było to konieczne, czyli tak jak teraz.

Tak poza tym nie widywaliśmy się często. Byłby to za duży krok w naszej relacji, zważywszy na to, że dalej czułam się w jego towarzystwie nieco niekomfortowo. W końcu kiedyś łączyło nas piękne uczucie, a teraz mam wrażenie, jakbyśmy byli sobie całkiem obcy, przez ten dystans, który zachowujmy między nami.

Od czasu do czasu Lorenzo spotkał się z moimi przyjaciółmi, a w głównej mierze z chłopakami. Bardzo brakowało im wspólnego spędzania czasu ,,po męsku'', czyli w jakimś barze, przy bilardzie.

Rozmawiałam też dużo z Xavierem na jego temat. Mimo że chłopak dalej czuł w stosunku do niego żal, za to, że nas zostawił, to brakowało mu przyjaciela.

Może i miał już dwóch najlepszych, których traktował jak braci, ale każdy z nich był inny. Lorenzo również, dlatego nikt nie był w stanie zapełnić pustki w sercu Xavier po jego zniknięciu.

Cieszyłam się, że znów zaczęli się ze sobą dobrze dogadywać. Od bardzo dawna nie widziałam na twarzy Bakera tak szerokiego uśmiechu. Co jak co, ale Lorenzo należał do naszej małej rodziny i chyba każdemu przyniosło to ulgę, że w końcu wrócił.

- To może, któraś z tych? - spytał ponownie patrząc na mnie wzrokiem pełnym zmęczenia. Stał przy szafie już dobre pół godziny, a mi dalej nie podobała się żadna kreacja, którą sobie dobrał.

Jako że szliśmy razem na ten bal, musieliśmy wyglądać dopasowanie. A więc, Lorenzo musiał dostosować się do mojego wyglądu.

Moje ciało pokrywała piękna, bordowa suknia, która w niektórych miejscach była przeszyta koronką. Maskę miałam tego samego koloru co kreacje, a dodatkowo przy oczach można było zobaczyć drobinki złota.

Włosy pofalowałam i do połowy zostawiłam rozpuszczone. Część z nich spięłam kokardą z tyłu głowy. Makijaż pomogła wykonać mi Gaja, a więc prezentował się on fantastycznie. Cała ja prezentowałam się fantastycznie.

- Weź tą czarną koszulę, a do tego bordową marynarkę. Będą ci pasować – powiedziałam to odruchowo i z powrotem wróciłam do przeglądania social medi. W odpowiedzi usłyszałam ciche parsknięcie chłopaka. Był rozbawiony.

- Czy Flora Garcia właśnie powiedziała mi coś miłego? Uważaj, bo wezmę to za komplement – spojrzałam na niego w niedowierzaniu i lekko otworzyłam buzie.

Kiedyś bardzo często dogryzaliśmy sobie dla żartów. Taki sposób doprowadził nas do tego, że naprawdę zaczęło nam na sobie zależeć. Sprawiało nam to przyjemność, bo był to nasz prywatny sposób komunikacji. Komunikacji, która łączyła tylko mnie i jego. Tęskniłam za tym. Tęskniłam za nim.

- Najwyraźniej myślenie to nie twoja mocna strona – cmoknęłam pod nosem i posłałam mu lekki uśmiech, który od razu odwzajemnił. Ta chwila była jak jedna z tysięcznych, a jednak ta pierwsza. Znów czułam te motylki w brzuchu, które towarzyszyły mi na początku naszej relacji. Tyle, że teraz nie było to odpowiednie. W końcu już mnie nie kochał.

The night's of hunting [16+]Where stories live. Discover now