Rozdział 24

226 21 0
                                    

Rozdział 24


Clarice

Piątkowe popołudnie było dla mnie pełne stresu. Powtarzałam sobie w kółko to, co przygotowałam na rozmowę z ojcem. Trzęsły mi się ręce. Usiłowałam nad nimi zapanować, ale przegrałam tę walkę.

Zapukałam do gabinetu opiekuna mieszczącego się na samym końcu jednego z bardziej krętych korytarzy domu. Idąc tu, mijałam po drodze kilku ochroniarzy. Nie znosiłam tej formalnej atmosfery panującej w naszej posiadłości.

- Proszę. – Doszedł do mnie głos ojca.

Miałam ochotę usiec, gdzie pieprz rośnie. Za późno. Weszłam do środka.

- Dzień dobry, ojcze – starałam się brzmieć naturalnie i dość pogodnie.

- Witaj, Clarice. Czy to coś pilnego? Jestem zajęty. – Odsunął się od biurka pełnego dokumentów.

- Wybacz, wynikła taka drobna, lecz nagła sprawa – rzekłam spokojnie.

- Słucham? Usiądź – polecił.

Zrobiłam kilka kroków ku fotelowi naprzeciw ojca. Nie uśmiechało mi się siedzieć tak blisko. Im lepszy widok na mnie miał, tym łatwiej było mu określić, czy kłamię... ale w zasadzie, ja przecież nigdy go nie okłamywałam. To znaczy, tak myślał. Dlaczego więc teraz miałby uznać, że to robię?

- O co chodzi? – Uniósł na mnie ten chłodny wzrok.

- Więc, jak zapewne wiesz, w szkole jest teraz dość pochłaniający okres przygotowawczy do końca roku i egzaminów. – Skinął na to głową. – Prócz egzaminów, nauczyciele zadają uczniom wykonanie różnych prezentacji bądź referatów grupowych, by podnieść nieco oceny na świadectwie. Zależy im tak samo bardzo, jak nam, by wyniki końcowe były jak najlepsze, stąd taka możliwość – kontynuowałam. Ojciec nawet nie drgnął. – Tak, więc pani od historii poprosiła mnie, bym razem z jedną koleżanką zrobiła prezentację. Wymieniłyśmy się na tę okoliczność numerami telefonów, aby uzgodnić zakres prac. O ile każda z nas wykonała jakąś część samodzielnie, jedno zadanie musimy zrobić razem. Przed chwilą dostałam od niej wiadomość, że ma czas jutro. Tak więc, chciałam zapytać, czy nie miałbyś nic przeciwko, bym jutrzejszy dzień spędziła u niej? – Pilnowałam drżącego głosu.

- Dlaczego akurat u niej? A nie tu? Nie lepiej by było? Z pewnością miałybyście więcej przestrzeni – oznajmił.

- Tak, tylko, że widzisz, jej mamie zepsuł się samochód, a komunikacją miejską do nas jest ciężko dotrzeć, prawda? Tak, więc nalegała, bym to ja ją odwiedziła... a zresztą, jej mama również bardzo nalegała. To miła pani. Chciała zapoznać się z jak największą ilością koleżanek Stacy – ciągnęłam pospiesznie, kiedy ojciec chciał mi przerwać.

- Mogę wysłać po koleżankę naszego kierowcę. To nie problem.

- Ach, tak, ja również oferowałam jej pomoc, ale... tak szczerze mówiąc, jest jej trochę niezręcznie korzystać z takiej propozycji. Głupio by się czuła. Tak twierdzi. – Usiłowałam być dzielna.

- Cóż, rozumiem to w jakimś... stopniu – rzekł chłodno. – Co to za koleżanka? Stacy? Nie pamiętam, bym widział takie imię na liście uczniów twojej klasy.

- Jest nową uczennicą. Przyjechała z Manchesteru. Musi nadrobić sporo zaległości, ponieważ program nauczania w tamtejszej szkole był nieco inny. Być może to też dlatego pani Hans poprosiła mnie o pracę z nią... bo... jestem najlepszą uczennicą w klasie. Najszybciej bym jej pomogła.

Lesbian Panic [ ZAKOŃCZONE ]Where stories live. Discover now