le matin

35 6 2
                                    


  Harry naprawdę nie pamiętał kiedy po raz ostatni obudziły go zapachy dochodzące z kuchni.

Od dawna mieszkał sam i nie był w stałym związku, a wszystkie jego tymczasowe partnerki znikały zanim w ogóle zdążył otworzyć oczy, dlatego tym bardziej ucieszył się kiedy z samego rana usłyszał stłumione głosy kuchennej krzątaniny.

Uśmiechnął się pod nosem, po czym, nadal leżąc wygodnie na brzuchu, sięgnął po telefon znajdujący się na nocnej szafce.

Zamglonym wzrokiem spojrzał na wyświetlacz, który wskazywał 9:13 i westchnął.

Poprzedniej nocy rozmawiali do późna, a potem długo nie potrafił zasnąć, analizując w głowie każdą sekundę, którą spędzili razem, dlatego teraz czuł się po prostu zmęczony. Nie chciał jednak tracić ani chwili, dlatego podniósł się do pozycji siedzącej, a potem przeciągnął niczym kot.

Przetarł oczy i odgarnął niesforne kosmyki. Rozejrzał się po sypialni, a kiedy zobaczył porozrzucane ubrania i kilka książek, które spadły z półki, kiedy podczas powtórki oparł Ellie o regał, uśmiechnął się szelmowsko.

Na samo wspomnienie poczuł przyjemne ciepło, które rozlało się po całym jego ciele.

Niewiele myśląc, wyskoczył z łóżka i szybkim ruchem nałożył na siebie czarne bokserki.

Po opuszczeniu sypialni od razu skierował się w stronę kuchni, a im bliżej się znajdował, tym głośniej słyszał Ellie, która śpiewała słowa piosenki płynącej z radia.

Najciszej jak potrafił, oparł się o framugę drzwi i od razu przeniósł wzrok na półnagą kobietę, która wyglądał tak, jakby była w swoim własnym świecie.

Miała na sobie jedynie majtki i niedokładnie zapiętą koszulę, w której przyszła do niego poprzedniego wieczoru, a on od razu przypomniał sobie o tym, co wyprawiali jeszcze kilka godzin temu.

These words are my own... from my heart flow.. I love you, I love you, I love you, I love youuu...* — śpiewała kobieta, układając plasterki ogórka na kanapkach. Poruszała biodrami i ramionami w rytm piosenki i wyglądała przy tym tak, jakby nigdy nie była szczęśliwsza, a ta myśl przyjemnie połaskotała jego ego.

— Cóż za przemiły poranek.. — powiedział w końcu, tym samym zdradzając swoją obecność. Choć, jeśli o niego chodziło, mógłby tak podziwiać ją przez następne kilka godzin.

— Od kiedy tu jesteś? — zapytała, za wszelką cenę starając się udawać, że wcale jej nie wystraszył.

Roześmiany mężczyzna odbił się od framugi i podszedł do brunetki.

Ułożył dłoń na jej biodrze, a drugą sięgnął po plasterek ogórka, który leżał na desce do krojenia.

— Ej, to na kanapki! — Ellie od razu go zgasiła, a aby dodać powagi swoim słowom, pacnęła go delikatnie w dłoń — Sio, zawołam cię jak wszystko będzie gotowe — dodała, marszcząc śmiesznie nos.

— A mogę chociaż wiedzieć czym zasłużyłem sobie na tyle dobroci? — zapytał Harry, po czym odwrócił kobietę przodem do siebie. Oparł dłonie po obu stronach jej bioder, a ona zagryzła wargę.

— Dobrze wiesz, czym.. — odparła, spoglądając na niego tym wzrokiem, a on doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że stara się go sprowokować.

— No powiedz.. Chciałbym to usłyszeć... — uśmiechnął się półgębkiem, a potem pochylił, próbując skraść jej niewinnego całusa.

Kobieta jednak była sprytniejsza.

Przeszła zgrabnie pod jego rękami i, jak gdyby nigdy nic, wróciła do robienia kanapek.

These words are my own.. from my heart flow.. — zanuciła, zgodnie z tekstem piosenki, a on pokręcił z uśmiechem głową.

I love you, I love you, I love you, I love you.. — dokończył za nią, jednocześnie całując ją w czubek głowy.

* These words - Natasha Bedingfield

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 26 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Fine Line ○ harry stylesWhere stories live. Discover now