Rozdział 42

50 5 0
                                    

Rzuciłem kostką do gry. Wypadła piątka, więc ruszyłem swoim pionkiem, zbijając pionek Kevinowi.

- Zdrajca! - Krzyknął oburzony, na co parsknąłem śmiechem.

- Taka gra.

- Dobra, teraz moja kolej.- Odparł Simon, biorąc kostkę.

Graliśmy w chińczyka. W końcu jaka gra nas tak odpręży po poważnej rozmowie? Musiałem przyznać Kevinowi rację. Chcę zacząć żyć i przestać się ukrywać. W dalszym ciągu miałem duże wątpliwości, jednakże nic z tym nie zrobię. Musiałem się pogodzić ze swoim losem.

Simon rzucił kostką i ruszył swoim pionkiem. Jak na złość zbił on mojego pionka, z czego bardzo zadowolony był Kevin.

- Ha! Zasłużyłeś! - Odparł przyjaciel, przez co westchnąłem zirytowany.

- Czasem zachowujecie się jak Małe dzieci. - Odparł Simon, przewracając oczami.

- On zaczął! - Powiedzieliśmy w tym samym momencie.

Cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo mi tego brakowało. Potrzebowaliśmy siebie nawzajem. Dobrze, że teraz mogliśmy spędzić trochę czasu. Czułem się dzięki temu o wiele lepiej. Przy nich wszystko zdawało się być w porządku.

Nie wiem, ile tak graliśmy. Długo mam to zeszło. Niestety powoli wzbierała w nas senność, przez co musieliśmy zakończyć granie. Żadne z nas nie protestowało.

Po życzeniu sobie dobrej nocy, skierowaliśmy się w stronę swoich pokoi. Szybko załatwiłem swoje sprawy, po czym ułożyłem się wygodnie w łóżku. Sen jednak nie przychodził. Leżałem nieruchomo, lecz to nic nie dawało. Brakowało mi Dylana. Lubiłem z nim spać. Zastanawiało mnie to, ile razy już ze sobą spaliśmy razem w łóżku. Bardzo ciężko jest mi to stwierdzić. Nie mogę sobie tego przypomnieć.

Przeklęty las.

Usłyszałem otwierające się drzwi. Nie poruszyłem się jednak, ani nie otwierałem oczu. Domyślałem się, kto to może być i nie myliłem się. Po prostu to czułem.

Mężczyzna uniosł lekko kołdrę do góry, po czym wsunął się do łóżka, przytulając mnie od tyłu i zakrywając nas szczelnie materiałem. Teraz dokładnie poczułem zapach Dylana. Od jakiegoś czasu potrafię go rozpoznać po tym, jak pachnie. Nie potrafię zidentyfikować tego zapachu, lecz jest on cudowny.

- Długo Cię nie było.- Odezwałem się po chwili, na co mężczyzna wzdrygnął się nieznacznie.

- Trochę dłużej nam to zajęło. Obudziłem Cię?

Odwróciłem się w jego kierunku. Pozwolił mi na to, zabierając na chwilę rękę, która zaraz po tym zajęła swoje miejsce na moich plecach. Wyglądał na zmęczonego. Widziałem to w jego oczach. Musiał mieć trudny dzień.

- Nie mogłem spać.- Odpowiedziałem szczerze.

- Coś się stało? Jesteś chory?- Zapytał zmartwiony.

Dylan dotknął ręką mojego czoła, sprawdzając mi temperaturę. Zaśmiałem się lekko na ten gest. Mężczyzna się o mnie troszczył, co mi się podobało.

- Nic mi nie jest. Po prostu dziwnie jest mi spać bez Ciebie. Za bardzo się do tego przyzwyczaiłem. - Nie chciałem go okłamywać. W końcu i tak wyczułby kłamstwo.

Brunet uśmiechnął się szeroko na moje słowa. Przyciągnął mnie do siebie bliżej, składając na moim czole krótkiego całusa. Zaraz po tym przytulił mnie do swojej klatki piersiowej.

- W takim razie muszę pilnować twoich godzin snu. Śpij, Tommy.

Po jego słowach oczy momentalnie zaczęły mi się zamykać. Sama jego obecność sprawiała, że czułem się błogo.

Po niecałej minucie zasnąłem, wtulony w mężczyznę.

Kim jesteś? /DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz