Rozdział 26

258 26 1
                                    

Rozdział 26


Clarice

Czas we wrotkarni dobiegł końca. Oddałyśmy sprzęt i wyszłyśmy z budynku. Dalszy plan znałam. London Eye oraz wesołe miasteczko nieopodal. Miejski autobus zatrzymał się akurat, gdy dotarłyśmy na przystanek. Idealnie.

Siedziałyśmy tuż przy oknie. Obserwowałyśmy zatłoczone miasto. A przynajmniej Violet, ponieważ ja obserwowałam bardziej ją niż ulice za oknem. Przemierzyłyśmy solidną część miasta aż naszym oczom ukazał się słynny diabelski młyn.

- Wysiadamy. – Podniosła się z fotela.

Zeskoczyłam z autobusowego podwyższenia. Rozejrzałam się. Wszędzie był tłok wywołany turystami. Zgiełk, hałas, brud spalin i chaos.

Pognałam za blondynką. Młyn z bliska był jeszcze większy niż się spodziewałam. Niestety, gdy dotarłyśmy do atrakcji okazało się, że była wielka kolejka zwiedzających do kasy biletowej, nie wspominając o drugiej kolejce; od kasy do atrakcji. No i bilety... ich cena zwalała z nóg.

- Chyba nic z tego nie...

- Chodź i rób to, co ja – przerwała mi dziewczyna, przywdziewając tajemniczą minę.

Uniosłam brwi w niezrozumieniu. Szłam potulnie za nią. Ta przedarła się przez tłum i weszła bez kolejki w odrębną bramkę z napisem Rezerwacje.

- Violet, my przecież nie mamy żadnej reze...

- Cicho! – upomniała mnie. – Wyprostuj się pewnie i chodź.

Minęłyśmy cały tłum turystów dzięki osobnemu korytarzowi. Dotarłyśmy do samej atrakcji. Tutaj jednak obie drogi; ta dla rezerwacji oraz ta zwykła się ze sobą łączyły. Obok zaś było nieoznakowane niczym przejście. Violet ruszyła do niego pewnym krokiem. Trzymałam się tuż za nią.

- Hola, hola, młoda! – zawołał niezbyt sympatycznie mężczyzna z obsługi.

- Słucham? – odparła ze zdziwieniem i nonszalancją dziewczyna.

- Tędy nie wolno wchodzić. To miejsce dla specjalnych gości. Jak wyście weszły tak blisko? Raz, raz, do kolejki! Ale już! – przeganiał nas.

Chciałam ruszyć w odwet. Złotowłosa miała jednak inny plan.

- Eh, przepraszam? – parsknęła kpiąco i z oburzeniem. – Nie życzę sobie, by pan się tak do mnie zwracał – wycedziła chłodno i wyniośle. – Nie wie pan, kim my jesteśmy? – Uniosła brew w geście zniesmaczenia.

- Nie interesuje mnie, ki...

- Przepraszam bardzo, sam pan powiedział, że to wejście jest dla gości specjalnych. Jak to działa, że kobieta z działu marketingu i obsługi z londyńskiego ośrodka kultury i rozrywki wysyła mojej klientce zaproszenie do wzięcia udziału w tej atrakcji i nagrania materiału promocyjnego do mediów społecznościowych, a pan już na miejscu ma czelność unosić na mnie głos i przepychać, jak jakąś byle turystkę? – oburzała się.

- A-ale jak t-to... to znaczy, kim pani... - mieszał się.

- Kim ja... ahh – parsknęła szyderczo, wytrzeszczając oczy. – Pan nie wie, kim jest moja klientka? – Nie dowierzała.

Wskazywała na mnie. Czułam stres, ale nie zamierzałam psuć pomysłu dziewczyny. Wyprostowałam się dumnie i zmierzyłam mężczyznę nieprzychylnym wzrokiem.

Lesbian Panic [ ZAKOŃCZONE ]Where stories live. Discover now