Gdy zjadłam posiłek, do pokoju rozległo się pukanie. Upewniłam się że mały siedzi pod kołdrą i zaprosiłam przybysza do środka.
- cześć kochanie, jak się masz?- zapytał przyjazny głos który od razu poznałam.
-hej mamo, wszystko okej. Tylko..- nie chciałam kablować na Verna i Maxa no ale ups!- nie mogę chodzić bo Vern mnie pokopał..- za późno
- Co?! jak to cię pokopał? pokaż mi to. - powiedziała a ja odsłoniłam nogi pełne siniaków. No dobra kablem małym byłam. A może całkiem sporym.. nie ważne.
-ja sobie już z nimi porozmawiam. - powiedziała rozzłoszczona a ja powoli stanęłam na nogi. Powolnymi krokami ruszyłam do szafy a z niej wyciągnęłam, czarny top, krótkie spodenki i dwa naszyjniki. Ubrałam swój wybór i udałam się (powoli bo jak inaczej) na dół.
-hej.- powiedziałam do Ronni a po chwili ujrzałam dwóch chłopaków.
-hej- powiedział Maks i podeszedł się przytulić. Nie chętnie to zrobiłam a Vern po chwili dodał.
-wstała księżna Alison. No nie możliwe! Zaszczyciła nas swoją obecnością!- powiedział wywracając oczami. Pokazałam mu język i ruszyłam do kuchni. Nie chętnie wyciągnęłam z lodówki jogurt, którym żywiłam się już od paru dni. Był całkiem.... okej. Postanowiłam wziąć go na ganek, oraz tam też wyruszyłam. Gdy schodziłam po małych schodach, zapatrzona w pokarm, wpadłam na ojca.
Co on tu do cholery robi!?
Przestraszona widokiem ojczyna, cofnęłam się o dwa kroki do tyłu. Na jego czarnej koszuli wylądował cały jogurt malinowy.
-Co do jasnej- zaczął gdy nagle podniósł na mnie wzrok.
-igrasz z ogniem Alison.- powiedział i uniósł brwi do góry. Gdy już chciałam uciec, mężczyzna złapał mnie za łokieć, i pociągnął do siebie. Nie przepadałam za nim. Inaczej, nawet go nie lubiłam a w dodatku jeszcze się go bałam. Mama mówiła że nie mam powodu i że znowu wymyślam. Typowa ona. Jednak ja miałam... inne przeczucia. Faktycznie, fizycznie nie miałam powodu. Ale moje przeczucie wystarczało.
-puść mnie.- wysyczałam ostro, ale również z nutką strachu w stronę mężczyzny.
-ooo księżniczka pokazuje pazurki, co?- zapytał i roześmiał się. Normalnie pewnie chłopakowi w moim wieku, wyrwałabym się, lecz to był 90 kilowy mężczyzna w dodatku miał jakieś 30 lat. Tak. Moja mama ma 39 i umawia się z o 9 lat młodszym mężczyzną. Ale jak ona mówi: to nie twój problem. No cóż.
-Nie nazywaj mnie tak.- wysyczałam- i puść mnie wreszcie do jasnej cholery!- krzyknęłam głośniej a gdy to usłyszał uśmieszek zszedł mu z twarzy. Szarpnął mną a ja tylko wierciłam się.
- Puść mnie!- krzyknęłam gdy nagle w drzwiach wejściowych, pojawiło się moje zbawienie.
-nie słyszałeś?- powiedział Vern.
Jezu dziękuję że go zesłałeś. Ale po tym niech już zniknie plis.
- a ty co? Obrońca naszej księżniczki?- zaśmiał się gorzko ojczyn po czym jeszcze mocniej mnie szarpnął. Moje posiniaczone nogi, bolały jeszcze bardziej niż przedtem więc odmówiły posłuszeństwa i jak wrak, upadłam na ziemie. Załkałam z bólu na nogach. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Wiem co on chciał zrobić. Znów wpakować mnie do auta i wywieźć do siebie. Jak kiedyś.
Vern kazał mężczyźnie odejść a ten posłusznie to zrobił. Łzy leciały mi z oczu, a jak zobaczyłam że chłopak się zbliżał, agresywnie wstałam i cofnęłam się roztrzęsiona.
-Alison.- powiedział a ja chciałam zerwać się na równe nogi i uciec, ale te odmawiały jakiego kolwiek posłuszeństwa.
Teraz? weź kurde Alison znajdź w sobie siłe i ucieknij. Nikt nie może zobaczyć twojej słabości. Matka tak mówi. A ty tak masz myśleć. Nie możesz pokazywać bólu czy strachu.
-Nie ruszaj się. Zawołam matkę. - powiedział. Tylko on widział jak płacze. Tylko on. Nawet nie moja matka, czy siostra. Tylko on. Ten 180 cm brunet o brązowych oczach to widział.
-Nie, proszę- starałam się żeby mój ton nie brzmiał piskliwie ani strachliwie, ale właśnie na odwrót się stało.
-to.. co mam zrobić, żebyś przestała płakać?.- nie spodziewałam się od niego takiego pytania.- nienawidzę kiedy płaczesz. Jesteś taka.. bezbronna, a ja nie wiem co mam zrobić żeby ci pomóc.- powiedział tak jakby miał to przygotowane od paru lat, i powtarzał to dzień w dzień, do lustra. Czemu on tak o mnie nagle dbał?.. Tak nagle.
-Chce.. do domu..- powiedziałam- tylko gdzie jest dom?. Tego gdzie mieszkam nie można nazwać domem.
"... Mamo poleć psychologa bo może być źle.."
Chłopak spojrzał na mnie, a potem przysunął się bliżej. Objął mnie ramionami a ja zapominając że mam takie coś jak ręce, po prostu siedziałam. Po chwili przypomniałam sobie co się właśnie dzieje, i objęłam rękami chłopaka
![](https://img.wattpad.com/cover/364963755-288-k508957.jpg)
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Take Me Back
Подростковая литератураJestem Adison. Mam 17 lat i mam emm ryzykowne? Tak to dobre słowo. Ryzykowne życie. Moja mama ma przyjaciółkę która ma stajnie i właśnie tam przyjeżdżaliśmy co roku na wakacje. Aż do mojego wypadku. W wieku 12 lat miałam wypadek w własnie tej stadni...