23.Przy tobie czuję się inaczej

7.2K 391 9
                                    

Siedzieliśmy na kanapie i atmosfera była dziwna. Blondyn oglądał coś na telewizorze, a ja analizowałam słowa Lucy. Może oni nadal się spotykają? Nie powinno mnie to interesować, ale nie umiem zapomnieć. Jej głos i te cholerne zdanie odbija się w mojej głowie. Może on chce mnie tylko wykorzystać? Zaraz się zadręczę. 

-A co ty taka cicha?-spojrzał na mnie, a ja przełknęłam ślinę. Udawałam szczęśliwą najlepiej jak tylko umiałam, ale nie wychodziło mi to.

-Coś się stało?-zapytał, a ja zagryzłam wargę z nerwów. 

-W sumie to nic.-warknęłam, a chłopak usiadł koło mnie. Obdarowywał mnie pytającym spojrzeniem, a ja tylko wymuszałam uśmiech.

-Nie patrz się tak na mnie, Matt.-poprosiłam, ale on i tak się nie słuchał. Przywykłam do tego, że jest strasznie ciekawski i nawet jak siedzę cicho lub inaczej się zachowuję, to on musi wiedzieć jaki jest tego powód. To nawet uroczę, ale czasami wkurzające. 

-To czemu nie chcesz mi powiedzieć o co ci chodzi?-wtrącił.

-Bo o nic nie chodzi, daj spokój.-położyłam rękę na jego dłoni, a on ją strącił. Zrobiło mi się przykro.

-Irytująca jesteś.-wymruczał i wstał z łóżka. Zabolały mnie jego słowa, ponieważ on jest dla mnie ważny i nikt nie chciałby usłyszeć od kogoś ważnego takich słów. Zagryzłam wargę i postanowiłam stanąć przed nim. 

-A ty jesteś oszustem.-warknęłam nieco głośno, a chłopak na moje słowa złapał mnie za nadgarstek. Ze wzajemnością badaliśmy swoje tęczówki, ale to nie zmieniało faktu, że ja i on byliśmy wściekli. Jego oczy pociemniały ze złości.

-Jestem oszustem?

-Tak.-odpowiedziałam i wyrwałam nadgarstek od jego dotyku. 

-Masz jeszcze coś do powiedzenia?-syknął, a moja warga zadrgała. Zawsze gdy mówi takim tonem, to się go boję. Ma ogromną przewagę, jest ode mnie o wiele wyższy i jego poważna twarz w niczym nie pomaga. Wlepiałam się w jego oczy, szukając grama wrażliwości, ale chyba za ostro go potraktowałam. Oboje siebie ranimy. 

-A co chcesz żebym ci powiedziała? Że ruchasz się z wszystkimi po kątach?-wykrzyczałam, a on na moje słowa rozszerzył oczy o kilka rozmiarów więcej. Jego brwi uniosły się w górę i widziałam jego pytający wzrok. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Mówię to czego nie powinnam powiedzieć nigdy. Ranimy się nawzajem i nie znamy nawet tego powodu. Może przez niewyjaśnione sprawy, może wspomnienia. Nie mam pojęcia.

-Ciekawe z kim się rucham jak cały czas jestem przy tobie?-wykrzyczał, a ja na jego ton podskoczyłam. Nastała cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć.

-No mów! Taka wygadana byłaś!-dodał, gdy zobaczył, że mnie kompletnie zatkało. 

-Nienawidzę cię.-powiedziałam o wiele ciszej niż on. 

-Za co? Za co znowu mnie nienawidzisz? Nie masz powodu do tego.

-Mam!-wykrzyczałam. 

-Znęcałeś się nade mną.-westchnęłam. 

-No właśnie czas przeszły. A czy teraz znęcam się nad tobą? W jaki sposób mogę to robić? Dałem ci bezpieczeństwo, nocleg, kasę, te wszystkie gesty jak usypianie ciebie, czy pocałowanie przy całej szkolę, bo miałaś paranoję, że się ciebie wstydzę.-odparł trochę łagodniej, ale nadal się go bałam. 

-Paranoję? Nie gadałeś ze mną wcale w szkolę.

-Bo nie chciałem ci robić kłopotów! Cała szkoła by pierdoliła o nas, a wiem, że tego byś nie chciała!-I w tym momencie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Straciłam jedną z ważnych osób i nie wiem co mam teraz zrobić. Wkurzyłam Matt'a do granic możliwości i w tym momencie też nie myślę na trzeźwo, działam pod impulsem gniewu. Całe moje ciało jest wypełnione jakimiś niepotrzebnymi żalami. 

-A odchodząc od tematu, to co cię obchodzi kogo tykam, co? Nie powinno cię to wcale interesować i zajmij się sobą, bo chyba nawet tego nie umiesz zrobić.-Nastała znowu cisza, a moje serce biło jak szalone. Nie mam pojęcia jak one jeszcze biję, jak jest całe w kawałeczkach. 

-Nie chcę cię znać, zejdź mi z oczu.-warknął, a ja od tak wyszłam. Nie miałam siły z nim gadać. Po prostu się go posłuchałam. 

***

Leżę w łóżku już od jakiegoś tygodnia. Nie wychodzę z domu w ogóle po kłótni z Matt'em. Stałam się wrakiem człowieka i chyba Matt ma rację. Nie umiem się sobą zająć, nie jestem samodzielna, musi mi ktoś pomagać, bo sama tego nie potrafię. Już są wakacje. Młodzież w moim wieku teraz szaleje po imprezach, piją, tańczą, chodzą na plażę, ale ja wybrałam swoje łóżko. Leżę w koszulce Matt'a i nie chce jej ściągać. Myślałam, że blondyn chociaż przyjdzie w odwiedziny albo zadzwoni, ale on nie daję znaku życia. Pewnie imprezuję i ma mnie gdzieś. Do tego wszystkiego jutro przyjeżdża ciotka ze swoimi okropnymi dziećmi, którzy są dla mnie kuzynostwem. Nawet nie mam siły wyobrazić sobie jak będę miała zmarnowane wakacje przez nich. Pewnie znowu coś Sam mi powie, ja się zamknę w sobie i tak się skończy, że będę miała tysiąc kompleksów na głowie i dużo problemów. Na samą myśl chciałam skoczyć z mostu. 

***

Moje ciało zastygło. Przez chwilę myślałam, że śnię. Szybko uwolniłam się od swojego łóżka i podeszłam do balkonu. Za szybą stał Matt. Otworzyłam mu i gdy tylko wszedł do środka, to stanął twarzą do mnie. Nie czułam już gniewu, nie miałam już siły na kłótnię. Po mojej głowie chodziło też pytanie 'jak on do cholery się tu znalazł i czemu przez balkon', ale nie miałam zamiaru w ogóle o to pytać. Badaliśmy każdy centymetr swojego ciała. Tęskniłam za jego widokiem. Jego włosy były jak zwykle w nieładzie, a jego oczy świeciły jak zawsze. Nie wyglądał na smutnego, ani szczęśliwego. Nie umiałam odczytać jakichkolwiek emocji z jego twarzy. Co sekundę stawialiśmy kroki do przodu żeby znaleźć się coraz bliżej siebie. Poczułam motylki w brzuchu, gdy dotknął moich bioder jak zawsze to robi. Znów go poczułam i sprawił, że stałam się poukładana. On był puzzlem do mojej całości i bez niego nie układało się praktycznie wcale. Spojrzenie padło na jego usta, które pragnęłam. To tylko siedem dni, a ja już zdążyłam za tym wszystkim zatęsknić. Poczułam jego oddech, odbijający się od moich ust. Była cisza, ale bez niezręcznego napięcia, czy coś. Była miła cisza, której brakowało mi od dawna. Chłopak musnął delikatnie moje usta, po czym jego czoło zostało oparte o moje. 

-Przepraszam.-wyszeptał, a jego oddech drażnił moje usta.

-T-też przepraszam.-odparłam z ledwością. Nie mam pojęcia czemu on tak na mnie działa. To zwykły chłopak z Londynu, który kryję swoje uczucia, ale ja po prostu coś czuję. Nie jestem jeszcze pewna jak określić moje uczucia. Nie wiem czy one są silne, czy to przelotne uczucie.

Zaczęliśmy się całować, jakbyśmy nigdy nie znali swoich ust. Pragnienie coraz bardziej wzrastało. Matt wdarł się pod materiał mojej koszulki. 

-Nie ściągnęłaś jej.-wymruczał odrywając się delikatnie od moich ust, ale szybko do nich wrócił. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. Chodziło mu o jego koszulkę. Ktoś inny mógł mnie uznać za wariatkę, że noszę czyjeś koszulkę, ale dla niego to było chyba uroczę. Jego ręce podróżowały po moim brzuchu, a ja wplątałam się palcami w jego włosy. Czasami zastanawiam się czy on jest ode mnie uzależniony, tak jak ja od niego. 

Matt popchnął mnie na łóżko i szybko zawisnął nade mną. Nasze wargi odpoczywały, a oddechy były przyśpieszone. Czułam się świetnie.

-Przy tobie czuję się inaczej.-westchnął, a ja złączyłam znowu nasze usta. 

-Matt, potrzebuję cię.-stwierdziłam, a chłopak oderwał się do moich ust i obdarowywał pocałunkami moją szyję. Moje ciało było całe pobudzone i każdy jego pocałunek wprawiał mnie w szaleństwo. 

-Zostań na noc.-poprosiłam, ponieważ wiedziałam, że niedługo ciocia przyjeżdża i będę musiała oddalić się od Matt'a. 

*Rozdziały są pisane około 1-4 w nocy, więc jak jest jakiś błąd, to strasznie przepraszam. Dziękuje za głosy i komentarze pod ostatnim rozdziałem:) Pamiętajcie, że więcej komentarzy=większa motywacja i szybciej będzie nowy rozdział. Więc zapraszam do komentowania.*

MOŻLIWE, ŻE POJAWI SIĘ JUTRO ROZDZIAŁ, ALE W CZWARTEK JADĘ NAD MORZE I WĄTPIĘ, ŻE BĘDĘ MIAŁA SIŁĘ  COŚ NAPISAĆ. KOCHAM WAS I DO NASTĘPNEGO!♥


You are the only oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz