feel me

323 34 21
                                    

Selena Gomez - Feel Me

Patrzyłam, jak zimna woda spływa po moich dłoniach. Nie zakręcając kranu, uniosłam spojrzenie na swoje odbicie w lustrze, na pierwszy rzut oka mogłam powiedzieć, że zdecydowanie było widać po mnie ilość wypitych procentów. Zagryzłam dolną wargę, próbując powstrzymać cisnący się na usta uśmiech, zaróżowione policzki paliły mnie niemiłosiernie, dając znak, że powinnam na dziś zakończyć, jednak zamglone alkoholem spojrzenie namawiało mnie, żeby odrzucić propozycję Hani, która zaoferowała się zamówić mi taksówkę i zostać jeszcze odrobinę dłużej. Powolnym ruchem zakręciłam nadal lejącą się wodę i wytarłam resztki cieczy o biały materiał spódnicy, który opinał moje biodra. Przeczesałam włosy palcami, ciągle bacznie się obserwując. Z całych sił próbowałam zignorować mrowienie w okolicy pępka, pozwalając sobie jedynie na głębokie westchnienie na wspomnienie kiedy ostatni raz czułam na sobie dotyk mężczyzny. Pośpiesznie nacisnęłam na klamkę i pewnym krokiem opuściłam łazienkę. Rozejrzałam się po korytarzu, który jeszcze niedawno przepełniony był pijanymi ludźmi, a teraz świecił pustkami. Było grubo po północy i większość imprezowiczów udała się do domu. Starając się utrzymać równowagę na niebotycznie wysokich szpilkach, ruszyłam w stronę salonu, aby udać się do ogrodu, gdzie ostatnie niedobitki świętowały urodziny Świeżego. Musiałam poważnie się skupić, żeby nie wykręcić kostki. Mimo mojego stanu upojenia wiedziałam, że taka kontuzja jest ostatnim, czego aktualnie potrzebuje. Kiedy od przesuwanych drzwi na zewnątrz dzieliło mnie dosłownie pięć kroków, usłyszałam cichy chichot za plecami. Powoli odwróciłam się na pięcie, a moim oczom ukazał się równie pijany Bartek. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i poklepał miejsce na sofie obok siebie. Spojrzałam jeszcze raz na drzwi tarasowe zastanawiając się, czy chce zostać z nim w środku.

- Chodź Faustynka. - zachęcił przeciągle, widząc moje wahanie. - Cupniesz sobie. - powiedział, zakładając na nos okulary Micha Kontrabasa. Parsknęłam na ten widok i wyciągnęłam telefon, żeby zrobić mu zdjęcie. Podeszłam bliżej z włączonym aparatem, Bartek przejechał językiem po dolnej wardze i zapozował. Po zrobieniu mi kilku zdjęć opadłam na sofę obok niego, pokazując mu efekt naszej sesji. Zaśmiałam się głośno na widok zdjęcia, na którym chłopak leży do góry nogami. - Bawi cię coś? - spytał, unosząc brew.

- Ależ skądże. - zaprzeczyłam, nie mogąc powstrzymać kolejnej fali śmiechu. Zamknęłam oczy, kładąc głowę na oparciu kanapy. Mimo przymkniętych powiek wirowało mi w głowie i nie mogłam się skupić na tyle, żeby wydusić z siebie sensowne zdanie. Poczułam, jak obca dłoń zaczyna bawić się sztucznym mchem przyczepionym do mojego gorsetu, co chwilę zahaczając opuszkami palców o rozgrzaną skórę dekoltu. - Bartek. - szepnęłam pytająco, na co usłyszałam jedynie ciche mruknięcie. - Co robisz? - spytałam, nie otwierając oczu.

- Nic. - rzucił, wracając do poprzedniej czynności. - Ładnie dziś wyglądasz.

- Ładnie? - uniosłam jedną powiekę i spojrzałam na chłopaka. - Spędziłam ponad trzy godziny na robieniu tego przeklętego przebrania, a ty mi mówisz, że wyglądam ładnie?! - oburzyłam się. - No wiesz co! Liczyłam na lepszy komplement. - pokręciłam z dezaprobatą głową, a Bartek przygryzł dolaną wargę, próbując powstrzymać uśmiech cisnący mu się na usta.

- Wyglądasz nieziemsko. - poprawił się, po czym dodał. - Przepięknie, cudownie, zjawiskowo, nietuzinkowo. - wymieniał, cały czas bawiąc się mchem.

Przełknęłam głośno ślinę, starając się opanować szalejące we mnie emocje. Jego słowa cholernie mi schlebiały, a dotyk przyspieszał tętno. Tak łatwo byłoby nam przekroczyć granicę, którą oboje sobie postawiliśmy. Gdyby nie ona to pewnie już dawno temu doszłoby do czegoś więcej między nami. Oboje mieliśmy świadomość, że gramy w niebezpieczną grę i na trzeźwo broniliśmy się przed tym jak tylko mogliśmy. Starałam się zgnieść wszystko w zarodku, Bartek był tylko moim przyjacielem. Mimo że ciągle powtarzałam to sobie jak mantrę, to w tym momencie wystarczyłoby, żeby skinął palcem, a byłabym jego. Poddałabym się bez walki i całkowicie zdała się na jego łaskę, dlatego to, co robiliśmy było, tak zgubne. Napięcie między nami rosło z każdym dniem, z każdą chwilą spędzona razem, a w ostatnim czasie spędzaliśmy ze sobą każdą wolną sekundę.

fetishWhere stories live. Discover now