Rozdział 19. Maisie

11.3K 702 385
                                    


Cześć! Dziękuję, że znów tu jesteście! :)

Dzisiejszy zaplanowany rozdział podzieliłam na dwie części - pierwszą dostajecie już teraz, a druga wpadnie jutro!! Koniecznie zajrzyjcie tu koło 12:00 :)

Tymczasem zapraszam na perspektywę Maisie... Nie wiem, ilu osobom złamię serce, ale już teraz przepraszam. 


Mam wrażenie, że świat wiruje. I to dosłownie. Od naszego pamiętnego pocałunku na środku korytarza nie potrafię zapanować nad szalejącymi we mnie emocjami. Ilekroć zdawało mi się, że oswoiłam się z jego grzeszną obietnicą, on ponownie mącił mi w głowie.

Cały poprzedni tydzień spędziliśmy we trójkę. Przyjeżdżał do nas po pracy, jadł kolację i razem ze mną opowiadał Nelly bajki na dobranoc. A gdy ta zasnęła, wymykaliśmy się do salonu, całując na kanapie jak dwójka dzieciaków.

Początkowo nie byłam przekonana, czy to dobry pomysł, ale ostatecznie uległam jego namowom. Miał rację mówiąc, że powinnam pozwolić mu zbudować trwałą relację z moją córką, która najwyraźniej zdążyła go nie tylko polubić, ale także i obdarzyć głębszymi uczuciami.

Podobnie zresztą jak on mnie, o czym co wieczór mi przypominał.

Po pięciu dniach w końcu nastał moment, w którym stałam po środku holu apartamentowca, w którym mieszkał, nerwowo bawiąc się paskiem czarnego płaszcza. Odmówiłam, gdy zaproponował, że po mnie przyjedzie, chcąc dać sobie nieco więcej czasu na mentalne przygotowanie, ale choćbym i stała pośrodku marmurowego wnętrza następne parę godzin, nic nie sprawiłoby, że poziom mojego stresu zmalałby choćby o połowę.

Wchodząc do windy i przeglądając się w jednej z jej szklanych ścian, kwestionuję wszystkie podjęte przeze mnie decyzje. Począwszy od zgodzenia się na randkę, a skończywszy na doszukiwaniu się mankamentów w moim wyglądzie. Nagle czarna sukienka z wycięciem pod pachami i paskiem wokół szyi wydaje mi się zbyt odważna, włosy ułożone w luźne fale za bardzo zwyczajne, a makijaż, który miał ukrywać pierwsze drobne zmarszczki, bardziej je uwydatnia niż tuszuje. Nie wspominając o koronkowej bieliźnie wpinającej się w moje o parę kilogramów za grube ciało.

Przed oczami pojawiają mi się wizje, w których Connor dostrzega fałdkę tłuszczu wylewającą się zza czarnego materiału, ale z grzeczności ją ignoruje. Przymyka oczy, by nie musieć patrzeć na obrzydzające go ciało pokryte bliznami i rozstępami, ale gdy dochodzi między nami do zbliżenia, nie jest w stanie dłużej udawać, że wciąż go podniecam... Gdy patrzy na mnie, wypraszając jednocześnie ze swojego łóżka, w którym wylegiwał się kobiety z figurą modelki, nie ma piwnych oczu, a szare, gniewne, takie same jak Deacon.

Dlatego stojąc teraz na wprost Connora, witającego mnie w swoim mieszkaniu, z irracjonalnym strachem boję się unieść spojrzenie.

– Maisie? Wszystko w porządku? – Jego ciepły głos przebija się przez moją podświadomość, sprowadzając mnie z powrotem na ziemię.

Biorę głęboki oddech, mrugam trzykrotnie powiekami i w końcu, pomału, spoglądam w rozżarzone źrenice mężczyzny.

Patrzy na mnie miękko, jak zawsze, gdy jesteśmy razem, a jednocześnie z nutką figlarności. Bezwstydnie. I na swój sposób oceniająco.

Nie odczuwam jednak wewnętrznej potrzeby ucieczki. Podobnie jak on, chłonę rozpościerający się przede mną widok. Śledzę ruchy jego źrenic, prześlizgujące się po moim ciele, dostrzegając, że towarzyszą im wygięte w półuśmiechu kąciki ust.

Podoba mu się to, co widzi, tak samo jak i mi podoba się on sam. Ubrany w białą koszulę z paroma rozpiętymi guzikami u góry i czarne garniturowe spodnie. Biały materiał podwinął, odsłaniając przedramiona i uwydatniając kontrast ciemnego tuszu ze złotymi, połyskującymi dwoma sygnetami, dumnie zdobiącymi smukłe palce.

Strategia miłosnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz