III

64 7 10
                                    

Po wyjściu Gustava jeszcze długo po prostu siedziałem na ziemi w samych bokserkach które ubrałem przy właśnie Gustavie. Chciałem zrobić cokolwiek ale nie miałem siły. Wszystko mnie bolało a szczególnie tyłek co tym bardziej utrudniało mi życie, w końcu potrzebowałem nóg by stać. O siadaniu inaczej niż jak na kolanach też nie było mowy. Czy to możliwej w ogóle teraz podnieść się z ziemi? Czy ja w ogóle muszę wystawać. Wolał bym nie. Chciał bym po prostu zostać tu i mieć spokój już do końca życia. To było by... idealne. Bo jakich kolwiek myśli o tym, że cokolwiek może być jak wcześniej, nawet już nie miałem. To bylo coś nieosiągalnego.

Jednak po nawet nie wiem jak długim czasie, udało mi się znaleźć motywacje by mimo bólu, wstać. Po prostu zrobiłem się głodny. Z tego co Gustav mówił jest koło 8 rano więc nie jadłem nic od wczorajszego poranka. Nigdy jakoś się nie obrzerałem i głód żadko mi doskwierał ale teraz czułem jak by coś wypadało mi dziurę w rzołądku. A może to od jakiegoś uderzenia w brzuch którego nawet nie pamiętam...? Nie mniej jednak udało mi się wstać, ubrać jakąś bluzę i pójść do kuchni. Myślę, że nie muszę nawet wspominać i tym, źe całą drogę podtrzymywałem się czegoś i uwarzałem by nie robić zbyt gwałtownych ruchów bo w tedy kręciło mi się w głowie.

Już w kuchni zacząłem robić sobie coś do jedzenia ale robiłem to byle było. Potrzebowałem coś zjeść, jakoś dać organizmowi odpocząć i wyzdrowieć. Może i tosty nie były niczym wybitnym ale bałem się, że jeżeli zacznę coś smarzyć lub gotować to skończy się to bardzo źle.
Z gotowymi tostami usiadłem, a raczej bardziej polożyłem się, na kanapie i zacząłem jeść, oglądając jakiś nudny program w telewizji. Wszystko wydawało się takie bez sensu i nudne więc raczej tępo wpatrywałem się w ekran.

Jakoś po godzinie przypomniało mi się o pracy więc zadzwoniłem do szefa i poprosiłem by ktoś mnie dziś i jutro zastąpił. Za to po kolejnych aż 7 godzinach bezsensownego siedzenia na kanapie, przyszedł do mnie Gustav.

- Cały dzień się o ciebie martwiłem. Jak się czujesz? -  Gustav nawet nie pukał do drzwi tylko od razu wszedł do środka. Przestraszył mnie ale na szczęście szybko się pokazał i uspokoił mnie trochę samą swoją obecnością.

- A jak mogę się czuć? - zapytałem lekko pogardliwie. Nie chciałem być dla niego nie miły ale samo to pytanie wydawało się cholernie głupie w tej sytuacji.

- No tak, nawet nie musiałem pytać.

- Masz jakieś prochy? - zignorowałem jego pytanie i zetknąłem do torby którą miał w ręce.

- Tak, mówiłem, że przyniosę. Mam jakieś przeciwbólowe, środek do oskarżania i maść... no wiesz, na tyły. Powinno pomóc, totalnie się na tym nie znam ale babka w aptece powiedziała, że się nada. - od razu połknąłem jednął tabletkę przeciw bólową i zerknąłem na tą słynną maść Gustava. Wszystko było chyba w łacinie.

- Ale co ty jej powiedziałeś? "Proszę pani bo jest taka sprawa, ostatnio mojego kolegę ktoś za mocno zerżnął w dupe i teraz go boli, jest na to jakaś maść"?

- Oczywiście, że nie.

- To skąd wiesz, że mi pomoże? - w prawdzie nie do końca ufałem tej maści. Mam to coś nakładać se na tyłek? Nie doczekanie. Bolało ale nie aż tak.

- No po prostu wiem. Nie narzekaj i korzystaj jak ci daję. - westchnąłem cicho i odłożyłem to na bok, spowrotem kładąc się na kanapie i patrząc w sufit.

- No dobra. Jak niby ma pomóc... I jak byś chciał wiedzieć, zadzwoniłem na policje. - tak, skłamałem. Ale to dla jego dobra. Nie chcę by ten psychopata coś mu zrobił.

- To bardzo dobrze. I co powiedzieli?

- Że zajmą się tym.

- I tyle?

- A co innego mają zrobić?

- No może powinni cię przesłuchać.

- Najwyraźniej nie potraktowali mnie poważnie albo chwilowo mają inne sprawy na głowie. - nie chciałem mu wciskać za dużo dziwnych kłamstw bo jeszcze by się skapnął, że tak naprawdę nigdzie nue dzwoniłem.

- To może zawiozę cię na komisariat?

- Nie trzeba. Właśnie przypomniało mi się, że powiedzieli, że mam zadzwonić jak poczuję się lepiej żeby mogli mnie przesłuchać. - Gustav spojrzał na mnie podejrzliwie, wyda się moje kłamstwo? - Wiesz, nadal nie czuję się za dobrze a jak dzwoniłem byłem jakiś nie tomny. Nie martw się, dam sobie radę.

- To dobrze. Bo jest coś czego dziś się dowiedziałem. - podniosłem się na ramionach, spoglądając na niego zaciekawiony.

- Muszę jechać na delegację na dwa tygodnie, praktycznie na drugi koniec Niemczech. Chciałem mieć cię na oku ale szef zagroził mi, że albo jadę albo tracę pracę. A dobrze wiesz, że może nie jest to idealna robota ale dobrze płatna. - wyjezdza i to tak daleko? Jest moim jedynym przyjacielem a to oznacza, że mogę na spokojnie rozprawić się z tym gnojkiem, nie bojąc się, że coś zrobi Gustavowi. Tylko jeszcze pozostawała moja matka... może i nie mieliśmy kontaktu od 3 lat i szczerze jej nienawidziłem ale nie wyobrażam sobie żeby miała umrzeć z mojej winy. Kurwa. Ale chociaż Gustav będzie bezpieczny...

- I nie będzie cię ze mną tak długo..? - starałem się brzmieć na zmartwionego mimo, że tak na prawdę cieszyłem się, że jedzie. Za dużo by się mieszał w moje sprawy.

- Niestety. Mogę powiedzieć z tobą tutaj jeszcze trochę ale max godzinkę. Muszę jutro wyjechać.

- No dobrze... W takim razie może ugotujesz mi coś? Wiesz, że kocham każde twoje jedzenie. Tylko błagam coś lekko strawnego bo inaczej na cierpię jeszcze więcej i to z twojej winy. - Poprosiłem i położyłem się spowrotem.

Tak jak Gustav mówił, został tylko koło godziny. Ugotował mi trochę jedzenia i przyniósł prosto do łóżka za co byłem mu bardzo wdzięczny.

Właściwie odkąd on wyszedł, nie miałem co z sobą zrobić... Znów leżałem bez sensu. Jedynie raz udałem się do łazienki i głupio się przyznać ale uzyłem tej jego maści. No i pożadnie przemyłem wszystkie rany na ciele.

Wpatrując się w napis na biodrze, przypomniałem sobie, że on tu do mnie wróci... Wróci po swoją własność. Powinienem się jakoś przygotować? Może po prostu zabiję go a potem siebie. Albo ucieknę z tąd zanim on w ogóle się tu zjawi. Czy może mam udawać, że mi się to podoba i dawać mu to czego chce? Chodź to by było wyjątkowo ciężkie. Po pokazie jaki wczoraj mi dał, seksu analnego mam dość do końca życia, nie wiem czy kiedykolwiek znajdę w tym jakąś przyjemność...

Obsession ~ Kaulitzcest (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz