XVII

53 7 22
                                    

Dwa dni temu Bill powiadomił mnie o tym, że policja mnie szuka więc zacząłem działać. Ukradłem ojcu sporą sumę pieniędzy i od razy zabukowałem domek na małej wyspie Aruba. Oczywiście zaraz potem zająłem się lotami. Nie było mi szkoda tego, że już nigdy nie zobaczę mojego ojca. Z tego co wiem, Bill też nie ma za dobrych kontaktów z rodziną. Również nie martwię się o to czy nas tam znajdą. Dzięki koledze zamówiłem nam loty pod fałszywymi imionami i z fałszywymi dowodami. A skoro policja dalej nie potrafiła odszukać mnie w Niemczech to jak mają zrobić to tak daleko stąd.

- Zaraz będę pod twoim domem.

Napisałem do Billa, wsiadając w wypożyczone auto. W bagażniku miałem walizkę z najpotrzebniejszymi rzeczami oraz z nową komórką dla Billa. W końcu gdy się ucieka przed policją, trzeba mieć wszystko przemyślane. Oczywiście, że będą pierwszym podejrzanym ale nie znajdą nas. Będę żył na tej wyspie niczym król i dodatkowo nie będę musiał niczym się martwić mając przy sobie Billa. On mnie kocha i zrobi dla mnie wszystko.

~~~

Właśnie stałem przed domem, spakowany w dwie walizki i ubrany tak jak nie ja. Miałem na sobie luźną koszulkę Toma którą kiedyś mi dał oraz jakieś czerne dresy. Przede wszystkim nie chciałem by sąsiedzi mnie zauważyli. Tom nie mówił mi zbyt wielu rzeczy ale przestrzegł mnie przed tym bym nie zostawił za sobą żadnych śladów i wskazówek.

Gdy zobaczyłem jak podjeżdża czarny opel, od razu ruszyłem w stronę auta. Tom nawet zadbał o to by nie jechać swoim autem które było cholernie drogie i pewnie rzucało by się ludzią w oczy.

- Tom! - od razu krzyknąłem i do niego podbiegłem gdy wyszedł z auta. Przytuliłem go mocno ale po chwili zostałem uciszony.

- Boże, idioto, twoi sąsiedzi usłyszą - skinąłem głową i westchnąłem lekko, trzymając głowę blisko klatki piersiowej Toma. Tak bardzo brakowało mi tego, że to aż mało powiedziane.

- Daj już spokój, musimy jechać. W samolocie będziesz mógł przytulać się godzinami.

- Masz rację - powiedziałem i powędrowałem na miejsce pasażera. Tom zaczął pakować do auta moje walizki i za chwilę wsiadł na siedzenie obok.

- Zostawiłeś telefon w domu i wyrzuciłeś kartę sim tak jak ci kazałem? - zapytał kładąc rękę na moje kolano.

- Tak. Usunąłem też z mojego komputera wszystko co podejrzane.

- To dobrze. Jestem z ciebie dumny - powiedział i pocałował moje usta a moje serce zabiło szybciej. Usłyszeć to od Toma było jak miód na moje uszy. Dodatkowo ten pocałunek którego tak bardzo mi brakowało. No naprawdę nie wiem jak ja tyle bez niego wytrzymałem.

- Jedziemy już? - zapytałem i po chwili Tom mruknął coś i ruszył. Na lotnisko droga nie była długa bo mieszkałem na obrzeżach dużego miasta jednak gorzej było już na lotnisko. Wszędzie pełno ludzi którzy miałem wrażenie, że patrzeli na mnie. Ciągle wydawało mi się, że poruszający się po terenie ochroniarze idą po nas.

Zdziwiło mnie gdy nie musieliśmy przechodzić przez żadną odprawę czy inne bramki. Jednak zanim zdążyłem zapytać, moim oczom ukazał się niewielki prywatny samolot. Kim do cholery jest ojciec Toma, że ma tyle pieniędzy.

- Tom... skąd wy macie taką kasę? - zapytałem, stojąc jak wryty i patrząc na wejście do samolotu.

- Później ci wszystko opowiem, kochanie. Teraz wchodź - przytaknąłem głową i mimo zdumienia wszedłem do samolotu. Wyglądał ekskluzywnie i ucieszyło mnie gdy na długą podróż były tam nawet łóżka. Oczywiście nie wyglądały na zbyt wygodne ale i tak, były tam. Nawet fotele były piękne. Z ekscytacją przyglądałem się temu wszystkiemu.

- Pod wrażeniem? - zapytał Tom gdy przytulił mnie od tyłu.

- Tak... nigdy nie widziałem niczego tak luksusowego... - odwróciłem się w Toma ramionach, patrząc na jego piękne oczy i delikatny uśmiech.

- Dla ciebie wszystko. A teraz chodź, musimy usiąść i zapiąć się podczas startu - przytaknąłem i z Tomem poszedłem usiąść. Gdy zapinał mi pasy, trochę się zestresowałem. Boże, przecież ja nigdy nie leciałem samolotem.

- Boisz się? - zapytał gdy mocno złapałem jegi dłoń.

- Trochę...

- Spokojnie, gdy już będziemy w powietrzu położymy się na łóżku i nawet nie wyczujesz, że jesteś w samolocie wysoko nad ziemią.

- Lot będzie długi? - zapytałem, ściskając mocno jego dłoń gdy poczułem jak samolot rusza.

- Około 15 godzin. Ale obiecuję, że nawet nie wyczujesz jak szybko to minie gdy wejdziemy do łóżka - zaśmiałem się nerwowo i w moich myślach narodziła się mała myśl.

- Podniebny seks? - powiedziałem z lekkim uśmiechem, patrząc na Toma. On też się zaśmiał i po kręcił głową.

- Akurat miałem na myśki sen ale owszem, tego też możemy spróbować - chciałem dalej żartować z Tomem ale nagle poczułem jak wzbijamy się w powietrze. Mocno złapałem się Toma i zamknąłem oczy. Dopiero gdy poczułem jak lecimy już nie w górę, odetchnąłem lekko z ulgą i otworzyłem oczy.

- Spójrz za okno - usłyszałem Toma i dokładnie to zrobiłem. Moje oczy rozszerzeżyły się gdy zobaczyłem moje miasto z takiej wysokości. Wydawało się takie małe.

- Fajnie, co nie?

- Fajnie to mało powiedziane. Boże, jak ja cię kocham - powiedziałem i pocałowałem namiętnie Toma. On oddał pocałunek i po chwili zaczął rozpinać nasze pasy.

- Chyba pora narobić cały miesiąc rozłomki - powiedział i rzucił mnie na łóżko, od razu ściągając swoją koszulkę. Uśmiechnąłem się i sam również zacząłem się rozbierać. Jeszcze jakiś czas temu nie sądziłem, że kiedykolwiek trafię w takie luksusy a oto jestem. Kochając się z ukochaną osobą w luksusowym samolocie i to do tego wysoko nad ziemią.

Obsession ~ Kaulitzcest (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz