ROZDZIAŁ 4

101 9 0
                                    


Przez pół nocy nie mogłam zasnąć. Obudziłam się około drugiej i nie dałam rady zmrużyć oka, aż do świtu. W głowie dręczyła mnie ta cała sytuacja, która dzieje się w moim życiu. Przeszłam tak wiele, ale wciąż próbuje dać sobie radę. Dziwię się, że ojciec wciąż mnie nie znalazł. To dość dziwne, że żadna policja jeszcze mnie nie złapała.

Odkąd nie ma mnie w domu, pewnie zdążył się upić już kilka razy. Może to go powstrzymuje przed szukaniem mnie. Chociaż pewnie bardzo ma ochotę podnieść znowu na mnie rękę i zrobić mi krzywdę.

Siedziałam pod salą i co chwilę przecierałam swoje oczy. Ziewnęłam dziś tyle razy, że nawet nie jestem w stanie zliczyć. Na pierwszych zajęciach było bardzo mało osób.

Pewnie mieli już dosyć lekcji po podwójnej matmie z wczoraj.

Przed angielskim pojawiła się większa ilość klasy, a w tym ekipa, którą poznałam wczoraj. Jestem na tyle zmęczona, że potrafię nawet ogłuszyć ich śmiechy, starając się zasnąć.

Moja ręka, na której podpierałam głowę, zsunęła się w momencie, kiedy poczułam szturchnięcie. Zdezorientowana podniosłam wzrok, uświadamiając sobie, że na korytarzu poza mną i nim nikogo nie ma. Angielski już dawno się rozpoczął, a ja zasnęłam na szkolnym korytarzu. Jego twarz wyglądała na zdezorientowaną, kiedy patrzył wprost na mnie. Cała się spięłam, myśląc o tym, że jeszcze przed chwilą mnie dotknął. Działał na mnie jak nikt inny. Obudził mnie, aby nikt się na mnie nie napotkał. Albo przestraszył się, że coś mi jest.

Otworzył delikatnie swoje wargi, chcąc coś powiedzieć. Patrzyłam na niego uważnym wzrokiem, starając się nie ziewnąć.

- Wszystko w porządku? – spytał, z tym swoim błyskiem w oku.

Aż zrobiło mi się gorąco.

- Tak, po prostu jestem trochę zmęczona. Długo tutaj spałam? – zapytałam, że sztucznym uśmiechem udając, że wcale nie jest mi głupio.

A było i to zbyt bardzo.

- No tak z dwadzieścia minut, odkąd weszliśmy do sali. Wyszedłem teraz do łazienki i zobaczyłem cię tutaj.

Jego piegi wydawały się dzisiaj bardziej wyraziste. To był dziwny rodzaj, aby ktoś o tak ciemnych włosach posiadał piegi. Miał na sobie dzisiaj szarą bluzę z kapturem i szerokie jasne spodnie. Wyglądał dzisiaj tak idealnie, że szybko byłam w stanie się przy nim zarumienić. On jednak czekał na jakąkolwiek wypowiedź z mojej strony, więc po prostu z cichym westchnięciem zaczęłam się podnosić.

- Daj rękę, pomogę ci – szepnął.

I tak nie miałam lepszego wyjścia, przynajmniej znowu poczuje jego dotyk, który jest w stanie mnie porazić.

Złapał mnie za rękę, delikatnie przesuwając kciukiem po mojej dłoni. Nie byłam ciężka, więc wystarczyło jedno delikatne pociągnięcie, a ja już stałam na nogach. Z lekkim bólem chciałam puścić jego dłoń, chcąc otrzepać się z brudnej podłogi. Jednak, kiedy dalej czułam jego zacisk, nie puściłam jej. Spojrzałam mu prosto w oczy w milczeniu. On wydawał się nieprzejęty tą sytuacją, stał w ciszy tak samo, jak ja.

Jego tęczówki były niesamowite, tak podobne do moich, ale miały w sobie coś niezwykłego. Moja twarz na pewno była już cała w rumieńcach. Gdybym tylko widziała się teraz w lusterku, nie wyglądałabym jak ja.

Ta chwila jednak nie trwała długo, bo przerwał nam ją nauczyciel, który na nasz widok odchrząknął na tyle głośno, że puściłam jego dłoń. To było bardzo niezręczne, a ja byłam nim zajęta na tyle, że nie byłam, w stanie usłyszeć otwierających się drzwi od sali, przy której właśnie staliśmy.

BREAKING HEARTS || 16+Where stories live. Discover now