ROZDZIAŁ 15

54 5 2
                                    

Kierowałam się w stronę sali na ostatnią lekcję. Dużo sobie przemyślałam przez ostatnie minuty i trochę się uspokoiłam. Niepokoił mnie jednak fakt co dalej z Lily. Bałam się o nią, jej przyjaciele zachowywali się, jakby mieli ją gdzieś. Jeśli zachowują się tak zawsze, to jest to naprawdę bardzo dziwne. Gdybym to ja dowiedziała się, że moja przyjaciółka została porwana, starałabym się zareagować jak najszybciej i postawić wszystkich na nogi, żeby coś zrobić.

Nie miałam pojęcia, ile mój ojciec będzie ją trzymać. Co, jeśli umrze z głodu, a to będzie moja wina? Nie mogłam przestać o tym myśleć, to wszystko było zbyt skomplikowane i działo się ze względu na mnie. To ktoś inny cierpiał, bo on chciał mnie. Uciekając, tu nie chciałam, aby to tak wszystko wyglądało.

W głowie ciągle miałam jedno zastanawiające pytanie. Czy oni są w ogóle jakimikolwiek przyjaciółmi? Widać było, że się lubili, ale nie zauważyłam, aby jakoś bardzo zależało im na znalezieniu jej. Było mi jej teraz szkoda. Na sobotniej imprezie była całkowicie pijana i nie zdawała sobie sprawy, co może się stać. Ktoś musiał zauważyć, kiedy z nią tańczyłam, bo jakby inaczej wiedzieli, że się z nią zadaje? Złapał dziewczynę tylko, że nie tą, którą ciągle pragnął. Prawda była taka, że on chciał mnie. Czułam to, widziałam i słyszałam. Z każdym dniem chciałam uwolnić się od niego coraz bardziej, nie chcąc go już nigdy więcej widzieć.

Wszyscy siedzieli już w środku. Nauczycielki jeszcze nie było, ale ruszyłam na koniec pomieszczenia. Harry dalej siedział sam i był zapatrzony w swój telefon. Na końcu stała pojedyncza ławka, dlatego właśnie tam usiadłam. Miałam też fajny widok, aby obserwować każdego, a w tym jego. Kiedy teraz na niego patrzyłam, przed oczami miałam to, jak się zbliża i mnie całuje. Przecież to było coś niesamowitego. Miałam na jego punkcie małą obsesję.

Kiedy nauczycielka weszła do sali, lekcja się rozpoczęła, a ja musiałam wszystko poukładać sobie w głowie, bo z każdą kolejną minutą zbliżał się dzwonek, po którym musiałam iść na stołówkę.

Czy ja powinnam z nimi usiąść? Zadawałam sobie w myślach to pytanie chyba sto razy. Nie byłam pewna co do swojej decyzji, ale stwierdziłam, że spróbuję. Kiedy byłam pewna swojego celu, skupiłam się na zajęciach. Fizyka nie była jakoś bardzo złym przedmiotem, więc bez problemu wszystko rozumiałam, chociaż były momenty, kiedy poddawałam się tak jak z matematyką.

Kobieta pozwoliła opuścić nam sale pięć minut przed zakończeniem lekcji w całej szkole. Mogłam spokojnie przemieszczać się po korytarzu w stronę stołówki. Słyszałam rozmowy Tracy za sobą z resztą. Szłam przed nimi i dopiero później miałam zamiar do nich dołączyć. Ciekawe czy już ogarnęli, że między mną a Harrym jest dziwna relacja. Bo moim zdaniem nie dało się tego nie zauważyć. Atmosfera była zbyt napięta, aby nie było tego widać. Chyba że naprawdę byli ślepi.

Kiedy weszłam na wielką halę, wszystkie stoliki były prawie puste. Siedziały przy nich tylko jakieś pojedyncze osoby i była to mała garstka osób. Było tu prawie pusto. Za mną już szła reszta ludzi z mojej klasy. Aby też coś zjeść.

Podeszłam do okienka i podałam swoje nazwisko. Od razu dostałam talerz. Po tych kilku dniach było to dla mnie już mniej stresujące niż wcześniej, ale i tak nie lubiłam tej staruszki, co obsługiwała uczniów. Od razu było widać, że jest chamska.

Przechodziłam między stołami, żeby odnaleźć idealne miejsce. I mogłam stwierdzić, że miałam dzisiaj totalnego farta. Moja decyzja o siedzeniu z nimi zmieniła się natychmiast. Skoro oni jeszcze stali w kolejce, no to ja w tym czasie mogę zając pusty stolik i siedzieć sama. Dlatego nie zastanawiałam się dłużej i podeszłam do jednego z pustych stolików. Usiadłam na krześle i zdjęłam z siebie torbę.

BREAKING HEARTS || 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz