‼️PRZEMOC‼️
Pov. Angel DustTo już drugi raz w tym tygodniu. Czy naprawdę moje pomyłki przy kręceniu filmu musi brać w taki sposób?! Zabiera mnie na "spokojną rozmowę" która zawsze się kurwa kończy tak samo. Teraz ciągnie mnie znowu za rękę na jedną z takich rozmów....
- Val zrozum ja... ja nie chciałem to nie tak miało wyglądać, proszę!- mówiłem drżącym głosem ale spokojnie, dlaczego? Po to żeby się opamiętał, zawsze jak słyszy że krzyczę ze strachu lub ze złości zaczyna być jeszcze gorszy.
- Dla takiego nieumiejętnego ŚMIECIA nie ma litości!- krzyknął na co ja się lekko schyliłem.- Angel skarbie, co się z tobą dzieje...wydaje mi się, że się psujesz.- dodał łagodniejszym tonem, ale ja mu nigdy nie zaufam.
Zaczął ciągnąć mnie dalej, otworzył drzwi i zamknął je z trzaskiem, na tym piętrze zazwyczaj jest dużo osób, ale większość wzięła urlop. Zacząłem się szybko rozglądać gdy moje serce biło jak szalone, kątem oka zobaczyłem dwie osoby więc odwróciłem w ich stronę głowę z błagalną miną. Stali tam Alastor z Lucyferem, nie interesuje mnie po co tu są ale potrzebuję ich.... Nagle Valentino zamknął mi przed nosem drzwi i odwrócił mnie gwałtownie w swoją stronę. Złapał mnie za policzek i przyciągnął do siebie, przymknąłem jedne oko wiedząc co się zaraz stanie.
Nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem a w środku stanął Alastor z Lucyferem. Spojrzałem kontem oka na Valentino który był zdziwiony a nawet i wystraszony nagłym wejściem.
Pov. Alastor
Staliśmy w drzwiach i patrzeliśmy zdziwieni na Vala.
- Co tu się wyprawia?!- zacząłem ostro.
- Co ci do tego panie Radiowy Demonie?- powiedział spokojnie, ale z naciskiem na dwa ostatnie wyrazy- zajmuję się moim pracownikiem.- dodał z nutką rozbawienia.
Spojrzałem na Lucyfera, widziałem że nie ma zamiaru tak tego zostawić.
- Wow, Valentino a czytałem że masz o sobie dobre opinie.
Czy twoi "pracownicy", a może jednak poddani pisali te brednie przy tobie, hm?- warknął Lucyfer.Valentino próbował zachować spokojną minę, ale strach i nie pewność było widać. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji ze strony Lucka.
- Dajcie mi robić swoją pracę, przepraszam Wasza Wysokość ale muszę wrócić do biznesu.- kątem oka spojrzałem na Angela, trząsł się cały.
- Nic z tego, bierzemy Angela ze sobą.- powiedziałem uśmiechając się wrednie.
Valentino nie wyglądał na zadowolego, ale też nie chciał ryzykować.
- Macie go... ale jutro ma kręcić całą noc, zrozumiano?- złapał go za rękę i wyszeptał mu do ucha ostatnie słowo. Angel wyglądał niepewnie, ale nie zaprzeczając skinął mu głową. Valentino popchnął go w naszą stronę i warknął coś pod nosem.
Pov. Lucyfer
Angel był już z nami, a my jak najszybciej wyszłiśmy z budynku.
- Hej, Angel jeżeli coś się dzieje poprostu powiedz...- szepnełem.
Angel spojrzał w moją stronę i westchnął.
- Dzięki że mi pomogliście, ale mam poważne kłopoty teraz- odpowiedział- ta przerośnięta ćma nie da mi jutro żyć.Spojrzałem na Alastora którego aż tak to nie martwiło, zastanawiałem się czemu. Alastor też spojrzał na mnie i uśmiechął się milej. Po chwili byliśmy już w hotelu.
- Angel?! Czy to znowu on!?- krzyknęła Charlie lekko tracąc cierpliwości do Vala.
- Tia... ale spoko! Daje jakoś radę...- odpowiedział słabo.
Kątem oka zobaczyłem zmartwioną minę Huska.
Angel odrazu skierował się w stronę kociego demona.- Tato nie uwierzysz!- krzyknęła Charlie, nie wiedziałem czego się spodziewać- mama ma nas odwiedzić za dwa dni!- pisnęła.
Zamarłem, czego mogłaby chcieć po tak długim czasie... w przeciwieństwie do Charlie nie było mi wesoło. Z szeroko otwartymi oczami spojrzałem na Alastora, który wyglądał na przerażonego. Po chwili demon spojrzał na mnie i obydwoje się zarumieniliśmy, co prawda dużo rzeczy między nami się nie stało, ale...i tak to coś.
Odwróciłem szybko wzrok i spojrzałem z powrotem na Charlie.- Skarbie... wiesz może...po co "mamusia" tutaj przyjeżdża?- spytałem próbując być jak najspokojniejszy.
- Ah tak, powiedziała mi że chciała by się ze mną i z tobą widzieć...- odpowiedziała szybko.
Skrzywił mnie fakt, że chce mnie widzieć i Alastora jak widać też.
- Supeeer... aaa wiesz może na jak długo tu będzie? - szepnąłem do Charlie.
- Pisała że tylko na 2 godziny...- powiedziała Charlie smutnym głosem, było mi wstyd że moje reakcje tak różnią się od reakcji Charlie.
- Ahaaa, to ja idę do siebie...- rzuciłem szybko i pobiegłem na górę. Słyszałem że ktoś za mną idzie, oczywiście że Alastor... on mój pokój traktuje jak nasz wspólny. Szybko otworzyłem drzwi do pokoju i rzuciłem się na łóżko głową w poduszkę. Nie miałem zamiaru się rozżalać, chciałem pomyśleć o jakimś planie. Po chwili poprostu leżenia poczułem że miejsce obok mnie się ugina.
- Lucek, ja też boję się tego spotkania... nawet nie wiesz jak...- powiedział Al łagodnym głosem.
Usiadłem i spojrzałem mu w oczy.
- Wiem, że się boisz...- szepnełem.- wiem, ale nie wiem czemu.- dodałem. Usiadłem mu na kolana i przytuliłem się do niego. Alastor był nieco zdziwiony, ale przytulił mnie z powrotem. Siedzieliśmy tak przez jakąś chwilę w niezręcznej ciszy.- Stresuję się...- szepnełem.
- Ja też...- odszepnął.
- Przynajmniej będziemy w tym razem- podniosłem na niego wzrok.- chciałbyś się może... poprzytulać no wiesz tak na leżąco...?
- Oł...no tak- Alastor podniósł się razem ze mną trzymając mnie na rękach, po czym położył mnie na łóżku, on sam też się położył, ale na mnie wtulając się we mnie.
- Al... ja... eh... poprostu wszystko będzie dobrze...- zacząłem głaskać go po uszach. Alastor podniosł się lekko i pocałował mnie w policzek.
- Oczywiście, z tobą wszystko będzie dobrze...-szepnął i zasnął. Ja głaskałem go tak jeszcze przez jakiś czas po czym sam usnąłem.
887 słow! Jestem zmęczona, ale tak to jest jak masz tyle na głowie... 😭😽
![](https://img.wattpad.com/cover/364764217-288-k494748.jpg)
CZYTASZ
"Wąż Na Porożu" | Hazbin Hotel | Radioapple | PL
RomanceKsiążka pisana z obu perspektyw! Lucyfer, po ataku armii aniołów pomógł odbudować hotel. Zostaje on w tym miejscu na dobre, ponieważ Charlie go przekonała i zbudowali mu swoją własną wieżę po lewej stronie hotelu. Alastor wydaje się mu bezmyślny i d...