Rozdział 33

200 29 2
                                    

Rozdział 33

Violet

Piątek był zwieńczeniem wszystkich trudów roku szkolnego. Zamknięcie pokazów pierwszorocznych i rozpoczęcie upragnionych wakacji.

Dzień zapowiadał się dobrze. Piękna pogoda, solidna publika na hali, wszystko dopracowane na ostatni guzik, dobre humory wokoło. Przynajmniej na razie. Większość moich znajomych z roku miała pokaz właśnie ostatniego dnia. Tak to zazwyczaj funkcjonowało, że na początku były najbardziej nietuzinkowe i intrygujące pokazy, nie skromnie mówiąc, w środku tygodnia najsłabsze z tych, które w ogóle przeszły obronę, a na końcu pokazy bardzo dobre, lecz bez elementów szokujących. Taki elegancki, przyjemny akcent końcowy. No... co prawda w tym roku nastała lekka zmiana, gdyż ja miałam zamknąć pierwszy Tydzień Mody, ale nie rozdrabniajmy się. Generalnie pokazy w ostatni dzień były ładne i stonowane.

Większość dnia przesiedziałam z mamą, która nadal mi towarzyszyła, biorąc sobie wolne w pracy. Widziałyśmy mnóstwo kolorowych, wakacyjnych pomysłów na wybiegu. Roxie, Tina i Alex mieli chyba najfajniejsze kombinacje w swoich kolekcjach. Po ich zejściu z wybiegu zakradałam się za kulisy i szczerze im gratulowałam.

W godzinach popołudniowych swoje show miała Riley. Co więcej, to właśnie od niej musiałam zabrać modeli na swoje zamknięcie. Stwierdziłam, że to nawet dobry zbieg okoliczności. Może w końcu uda się zamienić chociaż słowo. Nasz kontakt wciąż był napięty i pełen urazy.

Jej kolekcja była bardzo kolorowa, inspirowana postaciami fantastycznymi i z pewnością przyciągająca uwagę. Mnie osobiście raził tylko fakt, iż kolekcja nie była czymś oryginalnym, a odtworzeniem kostiumografii z wielu filmów, książek i gier. Ja po prostu nie lubiłam takich metod projektowania, ale co tam. Dziewczyna poradziła sobie na obronie, prowadzi swój pokaz, więc jej wizja musi być dobra. I z pewnością jest. Zebrała masę oklasków od publiki. Po zejściu kolorowowłosej z wybiegu pognałam na backstage. Riley stała w tłumie modeli i innych uczniów, przyjmując gratulacje. Odczekałam chwilę, by zrobiło się mniej tłoczno.

- Hej. – Podeszłam w końcu. – Gratuluję udanego show... i pięknej kolekcji – powiedziałam trochę niepewnie.

- Dziękuję – mruknęła z dystansem. – Szkoda, że ja spóźniłam się na otwarcie Tygodnia i nie zobaczyłam twojej. Zapowiadała się wspaniale.

- Nic straconego. Zamykam pokaz za godzinę. – Posłałam jej miłe spojrzenie. Dziewczyna rozszerzyła oczy.

- To świetnie! Dlaczego myślałam, że tylko otwierasz? Matko, Val, to cudownie! Koniecznie usiądę w pierwszym rzędzie! – ekscytowała się, a ja poczułam ulgę. Jej postawa mówiła mi, że może jednak nasza relacja miała jedynie małą przerwę i wszystko skończy się dobrze.

- Zapraszam. – Uniosłam kąciki ust. – No i właśnie... - Rozejrzałam się dookoła. – Frans powiedział, że muszę sobie wziąć modeli od ciebie. – Mina mi zrzedła.

- Spoko. – Wzruszyła ramionami zupełnie nieurażona.

- Serio? Ale w sensie... bo ja mogę poczekać bez problemu, żebyś sobie jeszcze poszła z nimi na ściankę albo pokręcić się przy panelu medialnym...

- Myślę, że nic z tego nie będzie. Zauważyłam, że media i projektanci biorą w tym roku pod uwagę zupełnie inne pomysły niż te moje. – Spuściła smętnie głowę.

- Spróbować zawsze można. Ja będę musiała mieć modeli za jakieś... może dwadzieścia minut, no może trzydzieści... więc leć szybko i się promuj! – mówiłam żywo.

Lesbian Panic [ ZAKOŃCZONE ]Where stories live. Discover now