Rozdział 2

13 2 1
                                    


Sekundy zamieniały się w minuty szybciej niż powinny, a któryś już z kolei kwadrans mający być tym "już ostatnim", trwał jednak godzinę.
Oboje siedzielśmy oparci o kamienie po drugiej stronie urwiska, wpatrując się z zaciekawieniem w nocne niebo usłane błyszczącymi gwiazdami.
Josh zajął się mną wyjątkowo dobrze co szybko poprawiło mój stan fizyczny. Opatrzone i oczyszczone rany zostały starannie obandażowane. Ból, który jeszcze chwilę temu przeszywał moje ciało niczym prąd, nagle ustał. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie co tak na prawdę się stało. Natłok myśli i pytań bez odpowiedzi rozmył się natychmiast.
   Czy żałuję, że tak się to skończyło?
Być może.
Czy wiem co teraz ze sobą zrobić?
Nie.

Mimo mojego uprzedzenia do tego obcego mi człowieka, nie wiedzieć czemu nie uciekłem. Co szczerze mówiąc byłoby dla mnie przewidywalną reakcją. Przeszło mi to przez myśl, oczywiście. Jednak oprócz intrygującej persony, coś więcej sprawiało, że chce wiedzieć o nim więcej.
   Prawda, na początku chciałem sam go zrzucić z tej cholernej przepaści. Jednak coś w jego zachowaniu, wewnętrznie ukaja moje wieloletnie rany.
   Josh, widząc samobójcę siedzącego nad przepaścią, ruszył na pomoc. W ostatniej chwili udało mu się mnie złapać. Adrenalina zrobiła swoje. Podczas wciągania mojego sparaliżowanego ciała na bezpieczną powierzchnię, z której bym nie skoczył, skrzywdził nie tylko mnie. Ale i siebie. Nikt w całym moim życiu nigdy nie postanowił się dla nnje...poświęcić? Jednak parę ran nie równa się z samobójstwem. Bez wątpienia. Być może po prostu nie chciał mieć nikogo na sumieniu.

Ku mojemu zdziwieniu zaczęliśmy rozmawiać. Jako, że sam nigdy nie rozmawiam z nikim to on dał mi poczucie bezpieczeństwa. Tak dziwnie się stało, że po prostu zacząłem mówić mu co ciąży mi na sercu. I pierwszy raz czułem się jakby ktoś szczerze mnie słuchał. Z zainteresowaniem. Któregoś nigdy dotąd nie otrzymałem, nawet od rodziców.
   Co prawda nie wchodzilem  w szczegóły. Nasza rozmowa była w gruncie rzeczy płytka. Po prostu za dawaliśmy sobie głupie pytania albo nawzajem  staraliśmy się więcej o sobie dowiedzieć. Bynajmniej ja próbowałem dowiedzieć się jak najwięcej o nim. W moim sercu płonął żywy ogień. Gdy wpatrywałem się geboko w jego ciemne, wręcz hipnltyzuace oczy, czułem szczere zainteresowanie moją osobą.

   -A więc, przyjechałeś z Ohio? - Zaciekawiony dopytałem. - Aż ciężko uwierzyć, że też tam kiedyś mieszkałem.

   -Mój tata znalazł jepiej płatną pracę w Kalifornii, nie miałem wyboru. Całe szczęście to piękny stan a ja uwielbiam plaże - Chłopak wyszczerzył się w moim kierunku wskazując ręka na plażę i spokojne morze.

   -Tak w sumie, to ja nie wiem dlaczego akurat tutaj się przeprowadziliśmy. Byłem za młody aby pamiętać ten moment z mojego życia - Stwierdziłem nie odrywając wzroku od jaśniejącego nieba. Aż ciężko uwierzyć, że przesiedzieliśmy tu całą noc.
   Wczoraj. Wczoraj zdawało mi się, że to ostatni wschód słońca jaki zobaczyłem. Myliłem się. Ten dzisiejszy jest jeszcze piękniejszy od poprzedniego. Wspaniale kolory, krwisto czerwony przechodzący w łososiowy i pastelowy niebieski, który jasne je z każdą kolejną sekundą. Wyłaniające się słońce z nad lini wody, a tak dokładniej jego ostre promienie, łapią każdy obiekt na swojej drodze rozświetlając je jakby były że złota.
   Moje przestarzałe trampki znów znalazły się w słonecznym blasku co dodatkowo uwidoczniło pęknięcia i przetarcia.

   -Rodzice cie nie za tłuką, gdy wrócisz do domu? Muszą odchodzić od zmysłów przez to, że nie wróciłeś na noc do domu - Josh wyrwał mnie z transu.

Z moich ust wyrwało się kpiące parsknięcie.
Moi rodzice?
Odchodzić od zmysłów?
Przez moją osobę?

   -Tym bym się raczej nie przejmował - Zaśmiałem się. Znam moją rodzinę zbyt dobrze. Wiem, że nie ma szans na to aby ktokolwiek przejął się faktem, że mnie nie ma. Pewnie w głębi duszy by się ucieszyli, gdybym zniknął już raz na zawsze. To nie pierwszy raz kiedy znikam na jakiś czas. A oni nawet tego nie zauważają.

Guns For Hands ~ JoshlerDär berättelser lever. Upptäck nu