Rozdział trzydziesty siódmy

275 37 8
                                    

                                                   Rozdział trzydziesty siódmy

                                                                       THOREN


Sytuacja uległa poważnej komplikacji, co znacznie pogorszyło moje samopoczucie. Nie mogłem czekać z założonymi rękoma, aż Tina wpadnie do mojego domu i zacznie grozić Lucille. Musiałem działać. Wiedząc, że kobieta jest nieobliczalna i najprawdopodobniej wciąż pod wpływem wspólnoty nie mogłem liczyć na polubowne rozwiązanie zatem wybrałem jedyną i słuszną drogę. Atak.

Jestem wytrenowanym żołnierzem, pilotem myśliwca. Człowiekiem, który wiele razy spoglądał śmierci w twarz, a nawet który sam o nią prosił. Jestem bestią, gotową rozszarpać wszystkich, którzy zagrażają mojej kobiecie. Zaciskam dłonie na kierownicy, nagle wnętrze auta zrobiło się ciasne i brakuje w nim powietrza. Czy ja u licha przed chwilą nazwałem Lucille swoją kobietą? Usiłuję zapchnąć te niewygodne myśli na boczny tor, bo istnieje spora szansa, że się rozproszę. A tego zrobić nie mogę. Śledzę Tinę i jej przydupasa Hugo. Od ponad godziny czekam na parkingu aż wyjdą z pieprzonego supermarketu. Całe szczęście, że Vince zgodził się zostać z ... wzdycham głęboko.

Moja kobieta? Skąd do cholery ten pomysł? Nic nas nie łączy poza kilkoma naprawdę dobrymi pocałunkami. I obejmowaniem. Rany, mógłbym ją trzymać w ramionach przez cały dzień.

Stop.

Serce bije mi niespokojnie w piersi, zupełnie tak jakbym dokonał jakiegoś przełomowego odkrycia. Moje zdumienie i przerażenie są tak wielkie, że ledwo skupiam się na zadaniu.

Kurwa mać, chyba się zakochałem.

Chyba, bo nigdy nie żywiłem żadnych romantycznych uczuć do kobiety. W ogóle nie posiadam doświadczenia w kwestii damsko-męskiej miłości. Nie interesowała mnie, wydawała się zbyt odległa. Wszystkie dotychczasowe relacje z kobietami polegały na seksie. Choć ostatnio i na to brakuje okazji. Poprawiam się we fotelu i wówczas rozbrzmiewa mój telefon.

– Co jest, Mercer? – Odbieram nie spuszczając oczu z automatycznych drzwi supermarketu.

– To ja. – Szybko rozpoznaję głos po drugiej stronie i zaczynam się niepokoić.

– Co się stało? – Pytam rzeczowo, bo przecież musi istnieć jakieś wyjaśnienie dlaczego zamiast Vince'a słyszę Lucille, prawda? W mojej głowie tworzą się czarne scenariusze. Wyobrażam sobie, że ktoś włamał się do mojego domu, zabił Vincenta, a dziewczyna chowa się w szafie. – Grozi ci niebezpieczeństwo?

– Wszystko jest okej. Vince pozwolił mi skorzystać ze swojego telefonu. Kiedy wrócisz?

– Nie wiem.

– Myślałam, że pojechałeś na stacje zatankować auto. Coś się zmieniło?

Nagle zauważam Tinę i Hugo. Wychodzą z supermarketu obładowani zakupami. Ona jak zwykle w czarnym, długim płaszczu, a on w skórzanej kurtce.

– Pogadamy później. – Rzucam skupiony na celu.

– Chcę wiedzieć. – Wyczuwam złość w jej tonie. I nic dziwnego, przecież ją okłamałem. Musiałem, inaczej na pewno by się martwiła.

– Muszę kończyć.

– Thoren!

– To nie potrwa długo, potem ci wszystko wyjaśnię. – Mówię polubownie odpalając silnik. – A teraz naprawdę muszę się rozłączyć.

Till the Last Breath / ZOSTANIE WYDANE /Where stories live. Discover now