6. Sztuczne szczęście

1.3K 66 90
                                    

Gdy się obudziłam, Justina nie było już w moim łóżku.

Miejsce, w którym leżał było tak zimne, że zaczęłam się zastanawiać czy czasem mi się to nie przyśniło. Jednak karteczka z napisem „bon na wybaczenie" wciąż leżała nietknięta na mojej szafce nocnej. A no i przecież pustka w moim wnętrzu nie wzięła się znikąd.

Po raz pierwszy w przeciągu roku zapragnęłam cofnąć się w czasie. Nie, dlatego, by coś zmienić, bo uważam, że każda rzecz nawet ta zła, była nie bez powodu i doprowadziła mnie do miejsca, w którym byłam teraz.

Chciałam cofnąć się w czasie, by znów poczuć tą przyjemną pustkę. Nie dowierzałam, że naprawdę przeszło mi to przez myśl...ale wspomnienia z imprez w Meksyku, bycia pod wpływem, Bóg wie jakich, narkotyków i tego beztroskiego życia wydawały się takie...przyjemne. Były jak sielanka w porównaniu do tego, co teraz czułam. I tamte problemy Mii Martin wydawały się tak błahe, że realnie przez moment chciałam wrócić do tamtego miejsca.

Wtedy po prostu istniałam. I było mi z tym dobrze. Nie martwiłam się o nic. Nie płakałam zbyt często. Żyłam chwilą. Byłam w pewien sposób szczęśliwa.

Było to sztuczne szczęście. Ale przynajmniej jakiekolwiek było.

Teraz, tak szczerze, nie wyobrażam sobie być szczęśliwą. To, co obecnie dzieje się w moim życiu stoi bardzo, bardzo daleko od szczęścia.

I już miałam dość. Dość tych emocji i wszystkiego.

Chciałam przestać czuć złość, smutek.

Chciałam usunąć to ziarenko nadziei, które wykiełkowało w moim sercu po nocy spędzonej z Justinem.

Przepraszam.

Jego słowa wleciały do mojej głowy i wiedziałam, że nie opuszczą jej przez jeszcze długi czas. Wciąż ciężko było mi uwierzyć, że jestem najprawdopodobniej jedyną osobą, którą Foley przeprosił. Co prawda nie miałam pewności czy te przeprosiny były szczerze, ale na tyle ile zdążyłam go poznać, czułam, że nie byłby w stanie powiedzieć tak poważnych słów w formie kłamstwa.

Z drugiej strony był to Justin Foley i wiem, że stać go na bardzo dużo.

Dawno nie miałam takiego mętliku w głowie. Wszystkie myśli latały po moim umyśle, a ja nieefektownie starałam się je złapać. Było ich zbyt wiele. O zbyt dużej sile.

Potrzebowałam przerwy. Jednego dnia zapomnienia. Tak jak kiedyś.

Tylko tym razem chcę spróbować o własnych siłach, bez żadnych dodatkowych wspomagaczy.

Było dzisiaj na dworze z trzydzieści stopni. Jak powtarzałam to już milion razy, nienawidziłam lata. Moja dusza należała do zimy i jesieni. W pozostałe pory roku, najzwyczajniej się męczyłam.

Jednak tego dnia było inaczej. Nie wiem czy to przez to, że ominęłam tyle czasu przez śpiączkę, czy może przez to, że już oszalałam od siedzenia w tym domu. Dzisiaj, aż miałam ochotę wyjść na to parzące słońce. Co więcej miałam ochotę popływać, poopalać się i zrelaksować na ogromnym podwórku Foley'ów.

Uznałam, że bezsensu jest ciągłe jęczenie i narzekanie, skoro i tak nic nie wskóram. Dlatego od teraz będą na tyle obojętna na ile będę mogła. Kto wie, może akurat moim zachowaniem sprawie, że przekonam ich do wypuszczenia. Może zauważą, że nie jestem tak wrogo do nich nastawiona?

Rozczesałam włosy i po raz pierwszy od przebudzenia ze śpiączki postanowiłam je wyprostować. Tęskniłam za tym jak były proste. Sięgały mi wtedy do żeber i miałam wrażenie, że wyszczuplały mi twarz.

The another bottom #2 [18+]Where stories live. Discover now