Rozdział trzydziesty dziewiąty

306 44 26
                                    

                                                         

                                                 Rozdział trzydziesty dziewiąty

                                                                             LUCILLE

Szukam jej. Zaglądam w każdy kąt, sprawdzam szuflady i zaglądam pod meble z nadzieją, że znajdę tam wiewiórkę, ale wszędzie pusto. Zaniepokojona raz jeszcze przeszukuję legowisko, w którym przebywała. Myślę, że może zaplątała się w jakieś wystające nitki lub zaszyła się gdzieś w obawie przed Shadow, a potem dopadają mnie wyrzuty sumienia, bo ostatnio nie poświęcałam jej zbyt wielkiej uwagi, właściwie to ostatnie wydarzenia sprawiły, że zupełnie zapomniałam, o Orzeszku. Niespodziewanie głuchy trzask roznosi się po całym mieszkaniu i z sercem pełnym lęku wyłaniam się z pokoju. Szybko lokalizuję połamane krzesło i leżącą na podłodze kobietę ze skrępowanymi kończynami.

– No co się tak gapisz?! – Wydziera się, próbując wstać. – Pomóż mi!

– Ani kroku dalej. – Niski, drapieżny głos Thorena niesie się z kuchni. Gapię się na mężczyznę w czarnej bluzie, na jego zaciśniętą szczękę i zwinięte w pięści dłonie. Jest wściekły, a ja nie mam pojęcia dlaczego.

– Mam dość rozumiesz?! Przetrzymujesz mnie tutaj jak jakieś zwierzę! Jeśli chcesz ocalić gówniarę, to musisz mnie zabić! No dalej! Zabij mnie!

– Wróć do pokoju, dobrze? – Głos mężczyzny nadal jest twardy, ale jego oczy patrzą na mnie z wcześniejszą łagodnością.

– Nie uratujesz jej. – Tina szamocze się na podłodze i wykrzywia twarz w grymasie ilekroć pies podchodzi bliżej by ją obwąchać. – Zabieraj tego kundla! Mam alergię na sierść!

– Przed chwilą chciałaś, żebym cię zabił, a teraz przeszkadza ci jebana sierść? – Prycha mężczyzna kierując swoje kroki w stronę kobiety.

– Zrób to, do cholery! Zakończ moje męki!

– Nie.

– Jesteś tchórzem!

Stoję przy ścianie, a moje stopy są jak wrośnięte w podłogę. Nie wiem czy jest mi żal kobiety czy wręcz przeciwnie, w mojej głowie panuje chaos.

– Co wiesz o moim ojcu? – Wypalam zaskakując nie tylko siebie, ale i Thorena.

– Lu. – Ostrzega mnie. Posyła mi zaniepokojone spojrzenie, które przekazuje, że nie muszę poruszać tego tematu i on się wszystkim zajmie, jeśli tylko mu pozwolę. Problem jedynie polega na tym, że tą sprawę muszę rozwikłać sama. Mam dość błądzenia w ciemnym tunelu, czas odnaleźć drogę do światła.

– Wiem, że znalazłaś coś w moim mieszkaniu. Co to było? – Ciągnę krzyżując ramiona na piersi.

Tina spogląda na mnie z pogardą.

– Przez ciebie zginął mój syn. – Warczy podciągając się do pozycji siedzącej.

– Odpowiedz jej! – Ostry ryk Thorena mrozi mi krew w żyłach.

– To takie żałosne. – Kobieta prycha pod nosem, a następnie patrząc mi w oczy spluwa na podłogę. – Tim został zabity przez małą dziwkę, która daje się pieprzyć swojemu ochroniarzowi.

Jej słowa sprawiają mi ból i jestem pewna, że Thoren to zauważa, bo w jednej sekundzie dopada do Tiny i wymierza jej cios w twarz. Zastygam, kiedy w pomieszczeniu roznosi się ten mroczny odgłos, po zatknięciu dłoni z policzkiem kobiety. Nieprzyjemne plaśnięcie dudni mi w uszach przypominając z jakim koszmarem muszę się zmierzyć.

Till the Last Breath / ZOSTANIE WYDANE /Where stories live. Discover now