Rozdział 11

632 29 16
                                    

Zerknęłam na ekran telefonu, widząc na nim dwie wiadomości od niezapisanego na swoim urządzeniu numeru.

Nieznany: Hej tu Astrid mam nadzieję że mnie pamiętasz. Wydajesz się całkiem spoko więc stwierdziłam że do ciebie napiszę.

Nieznany: Jutro robimy imprezę (niespodziankę) dla Astera z okazji jego urodzin i pomyślałam że fajnie by było gdybyś ty też wpadła.

Przetarłam zaspaną twarz, a następnie wystukałam wiadomość z odpowiedzią.

Ja: hej, oczywiście że cię pamiętam

Ja: skąd masz mój numer?

Musiałam solidnie rozważyć jej propozycję, bo miałam co do tego mieszane uczucia. To chyba nie było towarzystwo dla mnie.

Nieznany: Uznajmy że na chwilę pożyczyłam telefon Brandona.

Otworzyłam szafę, szukając w niej ubrań. Zauważyłam tam wiszącą na wieszaku sukienkę. Tą, którą dostałam poprzedniego wieczoru, jak mogłam się domyślić od Warrena. Przełknęłam ślinę, przymykając powieki.

Połowę nocy myślałam nad tym co powinnam do niego napisać, albo czy w ogóle powinnam.

Wyciągnęłam dresy, przy czym starałam się ponownie nie patrzeć na sukienkę.

Poprzedniego wieczoru przed pójściem spać sprawdziłam stronę sklepu, z którego było ubranie. Wiem, że nie powinnam tego robic i tak dalej, ale ciekawość wygrała. Najgorsze w tym wszystkim było to, że to nie była jedna z najtańszych rzeczy. Kosztowała tyle, na ile sama nie mogłabym sobie pozwolić.

Zeszłam na parter. Stanęłam w miejscu, gdy moje nogi znajdowały się na ostatnim stopniu schodów. Zauważyłam leżącego na kanapie brata.

Jasmine już dawno wyszła do pracy.

— Matt? — Podeszłam do chłopaka. — Halooo? — przeciągnęłam pytając.

Poklepałam go po policzku, jednak bezskutecznie. Dalej spał, głośno chrapiąc.

Tego fiuta nie dało się nigdy dobudzić.

Zirytowana wkroczyłam do kuchni, biorąc szklankę. Nalałam do niej zimnej wody i wróciłam do salonu. Po chwili cała zawartość kubka wylądowała na twarzy chłopaka.

— Ja pierdolę! — krzyknął, zrywając się do pozycji siedzącej.

Kropelki wody sączyły się z włosów chłopaka, opadając na jego twarz. Przetarł oczy, a po chwili jego wzrok padł na mnie.

— Czy ciebie już do końca nie pojebało!? — krzyknął zdenerwowany.

— Powinieneś mi podziękować za darmowy prysznic. — Wzruszyłam ramionami. — Ale faktycznie przydałaby ci się kąpiel, bo trochę śmierdzisz.

Było czuć od niego mocny odór alkoholu.

— Mieliśmy iść tylko do kina, ale potem Luke stwierdził, że zrobimy imprezę w jego barze. — Opadł z powrotem plecami na kanapę.

— A mama? — wypytałam, siadając obok niego.

— Wyszła z domu zanim wróciłem. Zrobisz mi herbatę? — zapytał, robiąc przy tym maślane oczy. — Proszę?

Spojrzałam na niego z politowaniem, jednak po krótkiej chwili się złamałam. Westchnęłam, a następnie uniosłam sylwetkę.

— I wody, błagam! — krzyknął, gdy byłam już w kuchni.

Resztę dnia spędziłam głównie leżąc w łóżku. Usiłowałam poczytać jakąś książkę, jednak myślami byłam w zupełnie innym miejscu. Przy nim.

Road To HellМесто, где живут истории. Откройте их для себя