Rozdział 28

72 2 0
                                    

Nie potrafił ogarnąć w głowie tego, jak bardzo był wkurwiony. Wściekłość mieszała się z poczuciem winy i żalem do samego siebie, przez co miał jeszcze większą ochotę rozwalić wszystko co stanie na jego drodze. Jak mógł dopuścić do takiej sytuacji? Co miał zrobić gdy już wejdą do tego przeklętego klubu?

Pędzili ulicami miasteczka, chcąc jak najszybciej dotrzeć do celu.

Czasami miał wrażenie, że Diana posiada dwie osobowości i dlatego raz jest niezwykle dojrzała a innym razem zachowuje się jak dziecko które dopiero wchodzi w świat dorosłych. Dostawał pierdolca z ilością spraw które wziął sobie na głowę w momencie poznania jej. Czy ona choć przez moment pomyślała co robi i w jakie bagno się pakuje? Mało miała problemów?

-Stary, znajdziemy je zaraz.

Głos Martina przebił się przez gąszcz myśli próbując choć odrobinę podnieść go na duchu. Nic z tego.

Nie dzisiaj.

Dzisiaj był wkurwiony do granic możliwości i nie zamierzał tego ukrywać, ani przed sobą ani przed nikim innym.

Nawet przed nią.

Klakson rozbrzmiał w pojeździe, gdy inny kierowca zajechał im drogę. Nie było sensu nawet liczyć ilości przekleństw które zostały w tamtym momencie wypowiedziane, wiadomo było jednak że bardzo ciężko będzie mu nad sobą panować tej nocy.

Pieprzona baba!

***

Mimo że był współwłaścicielem tego lokalu to nigdy szczególnie za nim nie przepadał. Starał się aby jego kluby nie były kojarzone z narkotykami i prostytutkami jednak gdy dostał ofertę wejścia w spółkę, nie potrafił odmówić. Wiedział że dzięki zyskowi będzie mógł zacząć inwestować w swoje pomysły a miał ich naprawdę sporo.

Dlaczego przyszły akurat tutaj?

Wiedział, że Diana sama by na to nie wpadła i mógł dać uciąć sobie rękę, że głównym prowodyrem była jej przyjaciółka.

Cholerna Mirabele.

Rozejrzał się nerwowo, próbując dostrzec jakikolwiek znajomy szczegół który mógłby naprowadzić go na ślad ukochanej. Gdzie się podziała? Znał ten cholerny klub jak własną kieszeń a mimo to, nie potrafił odnaleźć swojej zguby przez co coraz to gorsze przeczucia pojawiały mu się w głowie.

A co, jeśli...?

-Stary, sprawdź kamery u góry. Nie mogły tak po prostu zniknąć, kurwa. Ochrona nic nie widziała ale tym skurwielom wystarczy machnąć banknotem i są niewidomi, do chuja. – do jego uszu ledwo docierały słowa którymi Martin przekrzykiwał grającą muzykę. Skinął głową w porozumieniu, od razu ruszając w stronę schodów prowadzących do biura w którym zazwyczaj przesiadywał jego wspólnik ; to on w głównej mierze zajmował się lokalem i panował nad wszystkimi dokumentami, dzięki czemu Mateo mógł w spokoju skupić się na Rodzinie.

Nie spodziewał się go dziś w pracy więc wielkim zaskoczeniem było, gdy ujrzał zajęte miejsce przy biurku. Chrząknął.

-Mateo Serrano, jestem w szoku. Co cię tu sprowadza o tak późnej godzinie? Przyszedłeś się zrelaksować i skorzystać z usług naszych pięknych dam?

Lustrując mężczyznę nerwowym wzrokiem bez słowa przesunął laptop w swoją stronę od razu odpalając widok z kamer.

Ten przyjrzał mu się badawczo.

-Nie chciałbym ci przeszkadzać, ale mogę się dowiedzieć czego tutaj szukasz?

-Pewna ważna dla mnie osoba przyszła tu bez mojej wiedzy kilka godzin temu, a teraz jej, kurwa, nie ma.

Ta jedna łza.Where stories live. Discover now