}~13~{

60 8 0
                                    

Mama z naszego związku była bardzo zadowolona i wcale jej to nie zdziwiło. Przeczuwała, że coś się święci przez sam fakt tego, jak wiele czasu ze sobą spędzamy. Znałam jej zdanie na temat Erena, a w jej oczach był niezwykle dojrzałym Alfą, na którym można polegać i przy którym można czuć się bezpiecznie. Niejednokrotnie to udowodnił.

Schody zaczęły się jednak, gdy przyszło poznać mi rodziców Erena. Do tej pory, gdy byłem u niego w domu, nigdy ich nie zastałem. Pracowali, lub zwyczajnie byli na jakiś wspólnych wyjazdach. Nigdy nie dopytywałem o szczegóły, nie czułem konkretnej potrzeby, aby je znać. Akceptowałem rzeczywistość taką, jaka była. Aż do dziś. Uprzedził mnie, że są specyficzni i raczej nie będą przychylni, że mogą być uszczypliwi, że ojciec jest lekarzem i może trochę pocisnąć po moich problemach z rują, z nutką wyższości w głosie. Bo przecież lekarz wie najlepiej jakie błędy popełniają pacjenci, a według Erena, on miał wyjątkową zdolność wywyższania się, poprzez poniżanie innych, a jednocześnie udawanie sztucznej skromności. Już wręcz nie mogłem się doczekać...

Aż w końcu dojechaliśmy. Eren wszedł przodem, zaprowadził mnie, trzymając moją dłoń, do jadalni. Czekali tam jego rodzice. Mieli poważne miny, jak na spotkaniu biznesowym.

- Mamo, tato. Poznajcie Levi'a. Moją Omegę. Levi, poznaj proszę moich rodziców

- Dzień dobry, miło mi - już czułem skrępowanie, było niesamowicie niezręcznie.

- Usiądźcie, już podaje obiad - zajęliśmy miejsca, a jego mama podala obiad do stołu. Panowała bardzo gęsta atmosfera, można by ją wręcz kroić nożem.

- Powiedz mi Levi, uczysz się jeszcze?

- Nie - ojciec uniósł jedną brew. - Skończyłem szkołę już ponad trzy lata temu.

- Więc? Obecnie masz?

- 22, niedawno skończone. Pracuje od jakiegoś czasu...

- Dopiero od jakiegoś czasu?

- Levi miał problemy zdrowotne, dlatego nie mógł podjąć wcześniej pracy. Teraz wszystko jest w porządku i może normalnie żyć.

- Dokładnie tak - lekko się uśmiechnąłem, ale jak było dobrze widać, jego ojciec nie pałał do mnie sympatią. Co innego mama, starała się nadrobić miną, być może nie chciała być uprzedzona.

Ten obiad nie był przyjemny, nie chodziło o jego smak, a panującą atmosferę. Pomogłem posprzątać i wróciłem do stołu, żeby kontynuować ewentualną rozmowę. Po wzroku jego ojca czułem, że zbliża się burza.

- Jeśli mam być szczery - zaczął, a jego wzrok spoczął na mnie. - Nie jestem zadowolony z waszego związku. Nie akceptuje go.

- Dlaczego?

- Jest między wami za duża różnica wieku

- Słucham? - O mal nie parsknąłem śmiechem. - Mówi to Pan, jakbym był starszy 30 lat, a nie 3. Patrząc na nas, nawet nie widać jakiejkolwiek różnicy.

- To nie zmienia faktu, że jesteś starszy. Zapewne zużyty

- Nie mów o mnie, jakbym był przedmiotem. Tak się składa, że do 21 roku życia w ogóle nie znałem płci drugorzędnej! Nikt nigdy mnie nie dotknął, a pierwszą Alfą w moim życiu jest Eren.

- Nie mam zamiaru tego więcej słuchać - Eren wstał i złapał mnie za rękę. - Nie pozwolę dłużej obrażać Levia. Nie zmienicie tego, że go kocham. Twoje zachowanie, tato, jest żałosne. Chodź Levi, idziemy na górę.

- Nie - zaprzeczyłem zabierając rękę. - Nie będę szedł do twojego pokoju z podkulonymi ogonem, smutny i zatroskany tym, że twoi rodzice mnie nie akceptują. Nie zostanę w domu, w którym mnie nie chcą. Nikt, ale to nikt, nie będzie mnie poniżać, ani mną pomiatać. Nawet ty. Doktorze Grisha Jeager. - Wyszedłem z domu bez słowa, z uniesioną głową. Wychodząc, słyszałem tylko "wstyd mi za was", po czym Eren mnie dogonił.

- Wybacz mi za nich... - Wsiedliśmy do samochodu. - Naprawdę nie chciałem, żeby tak to wyglądało.

- Nie jest mi przykro, nie zrobiłem nic złego. Wybacz, że tak potraktowałem twoją propozycje, ale pójście do pokoju i bycie wraz z nimi pod jednym dachem, był ciosem w policzek, a jeden już był czerwony od uderzenia. Nikt nie będzie mnie poniżać. To też nie jest Twoja wina, że tacy są...

- Wybacz, moje skarbie - pocałował mnie w czoło. - Pojedziemy do ciebie...

- Mhm... Myślisz, że uda się ich w końcu przekonać?

- Tak, na razie nie traktują nas poważnie, a ojciec jak zwykle uważa się za mądrzejszego. Według niego, rady które daje, są jedynymi słusznymi...

- Nie mam zamiaru się nim dłużej przejmować. Jedźmy już, proszę...

Ruszyliśmy do mojego domu. Niby się nie przejmowałem tym, co się wydarzyło, ale z drugiej strony czułem ciężar. Dlaczego jego rodzice patrzą na mnie tak samo, jak jego przyjaciele? Czy naprawdę dla całego otoczenia, byłem jedynie przedmiotem? A po praz pierwszy stałem się nim w oczach Aleksa...

Wyszliśmy z samochodu, a Eren wyciągnął telefon. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, uniosłem brwi oczekując, aż coś powie.

- Mama napisała

- I? Co napisała?

- Że przeprasza za zachowanie ojca i postara się przemówić mu do rozsądku. Żałuję, że nie stanęła w twojej obronie i jeszcze napisała, że zaimponowałeś jej swoją postawą. Nieźle to rozwścieczyło ojca, a każda wbita w niego szpilka, jest dla mamy całkiem satysfakcjonująca.

- Lubi jak ktoś się nad nim znęca? - Weszliśmy do domu.

- Troszkę, ma zbyt wysokie ego. Nauczyła się już, jak sobie z nim radzić, wobec niej taki nie jest, ale wobec otoczenia nie zmienił nastawienia. Dlatego lubi, gdy ktoś dokręci mu śrubkę.

- Czuje, że jak tak dalej pójdzie, śrubka przebije się na wylot. Nie odpuszczę mu.

- I o to chodzi - przytulił mnie mocno, gdy byliśmy już w pokoju. - Nic nam nie przeszkodzi w tym, żeby być razem.

- Oczywiście... Kocham cie i nie potrzebuje do tego niczyjej aprobaty.

****

Jesteś mój... || Ereri || ABOWhere stories live. Discover now