Zawsze, Stiles.

27 1 0
                                    


Głównymi objawiamy Stilesa były na początku nudności, wymioty, zawroty głowy oraz zmęczenie, które uważał już za integralną część jego osobowości. Później przyszły problemy ze snem oraz lękliwość, której starał się nie okazywać. Wciąż nie wiedział, że przyjaciele i tato chcieli oddać mu swój szpik; szeryf pracował coraz więcej, co przyczyniło się, że Stiles zaczął szukać dokumentów po szafkach. Gdy w końcu znalazł te z pieczątką szpitala i zobaczył, ile jeszcze winny jest im Noah, schował listy.

Jego ojciec niedawno spłacił wszystkie należności za leczenie oraz hospitalizację jego mamy. Teraz ponownie znalazł się po uszy w rachunkach, ale za syna.

Chciał znaleźć dorywczą pracę, cokolwiek, co będzie mógł robić w domu. Nawet był skłonny zostać korepetytorem. W trakcie pisania CV musiał zrobić sobie drzemkę, co poskutkowało porzuceniem pomysłu z pracą; nie mógł spędzić pół dnia z otwartymi oczami, a co dopiero pracować.

Do tego czuł się źle. Po prostu źle psychicznie. Miał ciężki nowotwór, leki dawały mu w kość. Jasne, miał wsparcie przyjaciół oraz Dereka, który zawziął się i obiecał, że nie odpuści sobie nigdy Stilesa. Ale nigdzie nie wychodził, siedział większość czasu sam ze sobą i swoją głową. A z nią nie było coraz lepiej.

Gdy szukał terapeuty zdał sobie sprawę, jak droga jest terapia. A nie mógł pozwolić, by tato płacił jeszcze więcej za jego leczenie. Już teraz pracował całe dnie.

Nadchodziły jednak dnie, gdy czuł się dobrze; nie był to szczyt jego samopoczucia, ale pozwalało mu się uśmiechać i nie czuć ciężaru na piersi. Nie zamartwiał się, nie stresował, nie szukał trumny po Internecie w przekonaniu, że umrze młodo. W takie dni miał nadzieję i optymistycznie patrzył na następne dni, czując, że jednak wszystko się ułoży. Zabierał wtedy Dereka na randkę, spotykali się całą paczką w pizzerii albo szli do kina, by zobaczyć najnowsze premiery. Gdy było bardzo ciepło na dworze, siedzieli na ławkach, Stiles nakremowany 50 SPF'a i zajadali się lodami. Miał później po nich nudności, ale było warto.

Był kilka dni w szkole, czując na sobie czujne, ciekawskie spojrzenia rówieśników. Mimo tego, czuł się w szkole o wiele lepiej niż w łóżku. Napisał nawet kilka zaległych klasówek, trener nawet był dla niego miły na w-fie, co tak zaszokowało Stilesa, że nie miał nic przeciwko ławce rezerwowych. Poza tym to i tak Derek i Scott byli lepsi w lacrosse.

- Dziękuję, że jesteście przy mnie – Mówił często przyjaciołom, Derekowi, wtulony w jego szyję. Zawsze dostawał taką samą odpowiedź:

- Zawsze, Stiles. 

Zaśpiewasz mi? /sterekWhere stories live. Discover now