Rozdział 3: Mordercze spojrzenie

57 5 0
                                    

Lipiec 2018

Po dojechaniu na miejsce wchodzimy do domu jako pierwsi i na samym wejściu mogę usłyszeć piski zachwytu.

- O ja pierdole... ale chata - odzywa się Aidan, ciągnąć dwie walizki za sobą. Lily stawia ostrożnie kroki za nim.

- Możecie wziąć sypialnie na górze. Na dole będą raczej chłopaki. - Holden wskazuje na drewniane schody, które znajdują się zaraz obok łazienki na drugim końcu domu.

  Na wejściu wita nas jasne wnętrze w bieli i brązach, w którym jest nieco duszno przez wyłączoną klimatyzację. Po lewej stronie na ścianie wisi telewizor, a pod nim stoi mała komoda z konsolą i przygotowanymi do grania padami. Naprzeciw urządzeń stoi ogromny beżowy narożnik, który pomieści nawet z osiem osób i drewniany stolik na małe przekąski, czy kawkę. Jak byłam mniejsza to używaliśmy go do grania w Monopoly i praktycznie zawsze oszukiwałam, bo udawało mi się podbierać pieniądze. Babcia w końcu rozumiała skąd mam te wszystkie banknoty i finalnie kończyło się to śmiechem i zabraniem mi kilku pieniążków. Zawsze kończyło się to tak samo.

  Bardziej po prawej stronie stoi ogromny, prostokątny stół z ośmioma krzesłami. To jest dosłownie jakby centrum tego domu, a we wnęce znajduje się nieco mniejsza kuchnia w stylu vintage. Moim zdaniem mało pasują te szafki z wyrzeźbieniami, ale babcia się tak uparła na nie, że dziadek nie miał już wyboru. Choć kolorem i odcieniem drewnianego blatu są nawet odpowiednie. Ale to nawet.

  Na dole znajdują się jeszcze dwie sypialnie, które są przeznaczone głównie dla gości. Dlatego trochę dziwi mnie fakt, że Holden ustępuje, aby jego pokój tak naprawdę został zajęty przez naszych znajomych.

- Chłopaki? - pytam po chwili, gdy Holden odkłada reklamówki z jedzeniem na blat kuchenny.

- Tak. Pewnie za chwilę będą. Poza Jacksonem będą moi dobrzy kumple z uczelni. Razem gramy w hokeja w drużynie - tłumaczy, a ja unoszę brwi ku górze w zaskoczeniu.

- Aha. To świetnie. Dlaczego wcześniej o tym nie wspomniałeś? - pytam zbulwersowana.

- Żebyś nic rodzicom nie powiedziała. Ojciec kręcił głową jak się pytałem o inne osoby, bo już zapewne miał w głowie widok zrujnowanej chaty i wieczną imprezę - burczy - Ogarnij te siatki, a ja zobaczę sypialnie.

- A gdzie proszę?! - rzucam.

- W twojej wielkiej dupie - kwituje, a następnie wbiega po schodach na górę.

- Chodź, pomogę ci i za chwilę rozpakujemy nasze rzeczy. Mieszkamy u ciebie w pokoju? - dopytuje nieco zmieszana, a ja przytakuję.

- Mam świetny widok na ocean i plażę z balkonu - opowiadam zachęcająco, a jej oczy momentalnie dostają iskry radości.

- Brzmi jak marzenie - rechocze, a ja się uśmiecham.

- A to rzeczywistość moja droga. Dlatego ogarniemy to i zabieram cię na górę.

  W duchu naprawdę nie chce mi się wypakowywać tych toreb z jedzeniem, ale wolę się nie kłócić z tym osłem i mieć święty spokój. Szczerze mówiąc to nie potrafię zrozumieć kiedy nastał moment w naszym życiu, że zaczęliśmy drzeć ze sobą koty. Podczas szkoły średniej bez krępacji podkradałam bluzy brata czy nawet skarpetki i nie miał mi tego za złe, że potem znajdował swoje zaginione rzeczy u mnie w szafie. Zazwyczaj kręcił po prostu głową i nie komentował, a teraz ma problemy o dosłownie wszystko. Nie wiem co się stało z moim Holdenem.

  Mięso wkładamy do lodówki, podobnie jak lemoniadę w butelkach, która została przygotowana przez naszą mamę. Ona zdecydowanie robi najlepszą, a ja mam tak spaczony kwaśny smak, że nawet jestem w stanie jeść samą cytrynę, niczym jabłko.

Moja LadyWhere stories live. Discover now