24.

10.5K 499 136
                                    

AURELIA:

Spojrzałam zaskoczona na Riley, gdy Reed zniknął za drzwiami. Zdziwiło mnie to, że nadal rozmawiali, gdy wyszłam. Przecież oni w ogóle się nie znali. Czyżby Reed próbował poderwać nawet moją młodszą siostrę? Chyba nie byłby do tego zdolny...

Z drugiej strony to przecież ten chłopak nie raz udowodnił mi już, że jest zdolny do wielu rzeczy.

A Riley wydawała się być taka szczęśliwa po rozmowie z nim. O co tu do cholery chodziło?

- Za co niby mu dziękowałaś? - spytałam zaciekawiona. 

- Nic takiego - wzruszyła ramionami. - Nieważne.

Zmarszczyłam brwi. Nie spodobała mi się jej odpowiedź.

- Riley...- powiedziałam, nie zamierzając odpuścić. - A tak serio? Coś mnie ominęło?

- No dobrze. Dziękowałam mu za to, że cię tu przywiózł i nie musiałaś się tłuc autobusem - wyjaśniła. - To kawał drogi. A dobrze wiem jak nie cierpisz komunikacji miejskiej - dodała, po czym zabrała mi z dłoni twixa i łapczywie się w niego wgryzła. - To najlepsze co jadłam od dawna - uśmiechnęła się zadowolona. 

- Jutro przywiozę ci jakiś obiad - obiecałam. - Może kurczaka z makaronem i pieczarkami? - zaproponowałam, wiedząc, że jest to jedno z jej ulubionych dań. - Muszę iść do szkoły, ale przyjadę wieczorem z rodzicami i...

- Nie ma mowy - Riley pokręciła stanowczo głową. - Nie możesz codziennie u mnie siedzieć. Nie chcę cię tu jutro widzieć. 

- Au, brutalnie - powiedziałam, łapiąc się za serce.

- Traktujesz mnie jakbym była umierająca - odparła z wyrzutem.

- Riley...

Nie znosiłam gdy tak mówiła i bagatelizowała swoją chorobę. Wiedziałam, że jej stan jest poważny i że w każdej chwili może jej się pogorszyć. Ona też o tym wiedziała, jednak zdawała się tym nie przejmować. 

I choć nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłoby jej zabraknąć to i tak chciałam z nią spędzać jak najwięcej czasu. 

W razie gdybyśmy miały go jednak mało...

- Proszę cię.. - westchnęła. - Lubię, gdy ze mną siedzisz, ale czasami przydałoby mi się trochę spokoju, żeby no nie wiem - zaczęła się zastanawiać, jakby szukając wymówki. - Poczytać książkę...

- Nie cierpisz czytać - zmarszczyłam brwi, wiedząc że ściemnia. 

- No to obejrzeć serial - nie dawała za wygraną. - Po prostu pamiętaj, że masz też swoje życie. Bo mam straszne wyrzuty sumienia, gdy ciągle tu ze mną przesiadujesz i przez to zaniedbujesz swoje sprawy. 

- Nie ma dla mnie ważniejszych spraw niż twoje zdrowie - powiedziałam, na co Riley posłała mi to swoje spojrzenie, które krzyczało "przecież wiesz, że mam  rację". 

Może i trochę miała. Ale ja po prostu nie umiałam inaczej. Byłam typem osoby, która zawsze troszczyła się o bliskich. Rodzina była dla mnie najważniejsza. 

- A tak w ogóle to co jest między wami? - siostra zmieniła nagle temat, na co spojrzałam na nią zaskoczona. Dopiero po chwili dotarło do mnie że pyta o Reeda. 

- A co ma być?

- Spotykacie się, tak? - zamrugałam i spojrzałam na nią jak na wariatkę. Skąd jej to przyszło do głowy?

- Co? Ja i Reed? Zwariowałaś? - parsknęłam. 

- Eee...- teraz to ona wydawała się być mocno zdezorientowana. 

ULTRAVIOLETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz