Chapter 34

119 20 3
                                    


Tony

     Zanim mnie zauważył zdążyło minąć dobre 5 minut w których nie zdążyłem nawet wymyślić co mam do niego powiedzieć. Jednak okazało się, że niepotrzebnie się stresowałem, bo gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały Niall szybko odwrócił się na pięcie i odszedł żwawym tempem.

Na mojej twarzy pojawił się wyraz zdziwienia choć raczej nie powinienem spodziewać się innej reakcji, po tym co mu zrobiłem. 

Odchyliłem głowę do tyłu i zacząłem o tym wszystkim myśleć. Dlaczego postąpiłem tak z Niall'em i Renee? Dlaczego niemal pobiłem chłopaka na korytarzu? Dlaczego nie pogadałem z Renee o tamtej sytuacji? Dlaczego mimo tego, że bardzo chcę coś poczuć nie jestem w stanie źle się z tym czuć? Dlaczego przestało mi zależeć?

Chwyciłem Syriusza, który właśnie obwąchiwał się z jakimś Rottwilerem i przypiąłem mu smycz do szelek. Nie byłem w stanie usiedzieć na dupie mając w głowie tyle rzeczy. Jak będę w domu chwilę wcześniej to nic się nie stanie. No może jedynie jest większe prawdopodobieństwo na spotkanie Shane'a ale to jakoś załatwię. 


     -O boże. - Dylan wydał z siebie przeciągły jęk. - Czyli jednak wróciłeś? - zapytał rozczarowany, kiedy ja ściągałem buty i spuściłem Syriusza ze smyczy. - Shane zrobił takie zamieszanie jakbyś już nigdy miał nie wracać. A ty co? 2 godzinki i już jesteś z powrotem. Już miałem nadzieję, że nie będę musiał oglądać więcej twojej głupiej mordy. - przepchnął się obok mnie popychając mnie na ścianę jakby korytarz, na którym staliśmy nie miał prawie 5 metrów szerokości.

Nie za bardzo obchodziło mnie samo sedno jego wypowiedzi tylko bardziej wzmianka o tym, że Shane zrobił duże zamieszanie o to, że wyszedłem.

Wszedłem w głąb domu i zauważając zmartwionego Will'a od razu do niego podszedłem zapytać się co się stało.

-Nic ci nie jest. - powiedział a na jego twarzy pojawiła się ulga. - Bałem się, że coś sobie zrobiłeś. - przytulił mnie mocno do siebie.

Po usłyszeniu drugiego zdania cały zesztywniałem. Bał się, że coś sobie zrobiłem. Shane im powiedział? Mój oddech stawał się niebezpiecznie szybki. Wyślą mnie do jakiegoś wariatkowa. 

Powiedzenie, że się w tym momencie denerwowałem byłoby lekkim niedopowiedzeniem.

Ostatnim razem udało mi się tego uniknąć dzięki temu, że mówiłem tej raszpli to co chciała usłyszeć. Jednak gdy teraz oni dowiedzieli się, że to "powraca" nie wiem co im do łba przyjdzie.

Powoli wycofałem się z uścisku i próbując jak najdłużej utrzymać normalny wyraz twarzy odsunąłem się na kilka kroków.

-Dzięki za troskę, ale nic by mi się nie stało, poszedłem tylko z Syriuszem na dłuższy spacer. - mimo tego, że była to prawda czułem jakbym go w tym momencie okłamywał.

-Dobrze, ale informuj nas wcześniej, gdzie idziesz i kiedy wrócisz. Ok? - Will przyglądał mi się niepewnie

-Jasne. - posłałem mu delikatny wyćwiczony uśmiech. - Muszę iść się szykować, zaraz będę się wybierał do Sam robić projekt na biologię.

-O, kim jest Sam? To jakaś twoja koleżanka? - lekko się zdziwiłem, bo jeszcze chyba nikt nie pytał mnie o moje relacje z dziewczynami.

-Można tak powiedzieć. Poznaliśmy się przez Renee. I no tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy trochę ze sobą gadać. - może było to lekkie nagięcie faktów, jednak Will nie musiał wiedzieć wszystkiego. - Będę pewnie jakoś po 20.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: 3 days ago ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Tony Monet - ...może jednak nic nie czuję...Where stories live. Discover now