Rozdział 29

585 51 8
                                    

Wybaczcie, że tak długo.

Nie sądziłam, że będę potrzebować więcej czasu, żeby dojść do siebie :)

Bloom

- Długo jeszcze? - zapytałam i chuchnęłam na kosmyk włosów, który łaskotał mój nos.

- Jezu, Bloom - jęknęła Sky, stojąc nade mną. Chwyciła lok chudymi palcami i zdjęła go z mojej twarzy. Poczułam ulgę. - Jeszcze trochę. Poza tym ile można marudzić? - upomniała mnie, na co przewróciłam oczami i nabrałam powietrza przez otwarte usta. Moja klatka piersiowa uniosła się wyżej.

         Siedziałam na miękkim krześle na środku pokoju. Od ponad trzydziestu minut czułam się jak robot, który wykonuje każde usłyszane polecenie. Pochyl głowę, nachyl się, wystaw lewą rękę, prawą rękę, zamknij oko, otwórz oko. No kurwa... Trzech całkowicie nieznajomych facetów majstrowało przy mnie i całkowicie zdawałam sobie sprawę, że żaden z nich nie będzie pucować mojej dupy, ale i tak czułam się dziwnie. Natomiast Sky z bananem na twarzy, cieszyła się na ten widok.

- Już? - Czułam, że tracę cierpliwość. Zamrugałam, kiedy poczułam, że mężczyzna w czerwonych włosach z grzywką na boku tuszuje moje rzęsy. Popatrzyłam na jego usta. Zapewne zrobienie kolczyka w wardze musiało go boleć.

- Kuźwa Bloom! - krzyknęła przyjaciółka. Natychmiast moje myśli się ulotniły. Zwiesiłam brwi i wypuściłam szybko powietrze przez nos. - Chłopaki nie przejmujcie się, od kilku lat nie widziała nic oprócz dresów i czarnej gumki do włosów.

Ramiona mi opadły.

Co za...

Prychnęłam w myślach.

- Ej, ej, ej! - Wystawiłam palec w powietrzu. - Obrażasz moją pozłacaną spinkę do włos... -

- Która od miesięcy jest przypięta na wężu od słuchawki prysznicowej - przerwała moje tłumaczenie, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Widać, że mieszkanie ze mną, wyostrzyło jej charakterek. Nachyliła się do mnie i posłała mi całusa w powietrzu.

- Może chciałam, żeby miała towarzystwo? - Potrząsnęłam głową i zacisnęłam usta w wąską kreskę.

- Proszę się nie ruszać! - upomniał mnie mężczyzna z tyłu. Nagle jego ulizane włosy z przedziałkiem na środku i kolorowe paznokcie znalazły się przede mną. Sky zniknęła mi z pola widzenia. Zapewne poszła ocenić fryzurę z tyłu. Fryzjer dotknął mojego podbródka i zmusił mnie do obrócenia głowy pierwsze w lewo, a potem w prawo. Za każdym razem mrużył oczy i formował usta w dzióbek, aż w końcu odsunął się ode mnie.

- Fred, gotowe? - Zapytał mężczyzny, który mnie malował, na co ten przygryzł dolną wargę i popatrzył krzywo na mnie. Coś mu nie pasowało.

- Może więcej różu, Angelo? - Zwęził oczy i zlustrował moją twarz. Zamrugałam powiekami. Nie lubiłam, gdy ktoś na mnie patrzył i to jeszcze w taki sposób.

- Stanowczo więcej rozświetlacza! - odezwał się facet, który zajmował się moimi paznokciami. Jego okulary z masywną czarną oprawką, zawisły na czubku nosa. Omiótł mnie wzrokiem nad nimi i wsunął je z powrotem na miejsce.

- Racja Ken - przytaknął, a ja zastanowiłam się, czy to jego prawdziwe imię. Kojarzyło mi się tylko z Barbie... - Dodałbym jeszcze brokatu na powiekę albo zrobiłbym dłuższą kreskę. W sumie... - Podrapał się po brodzie i cmoknął językiem o podniebienie. - Gdybym przykleił trzy diamenciki w kąciku oka, wyglądałoby to majestatycznie! - Klasnął w dłonie uradowany, na co się zerwałam, siedząc nadal w tym samym miejscu. Skrzywiłam czoło na widok trzech facetów przede mną.

Po prostu ideałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz