19

165 11 21
                                    

-Zejdź ze mnie- warknął niby groźnie Lucyfer.

-Zaraz brzdącu- Odpowiedział czytał chwil po czym odrzucił w kąt- Dobrze ktoś to napisał- Powiedział i zszedł z blondyna po czym udał się w stronę wyjścia.

Lucyfer całą noc szukał dokumentów Eve.

Chuja znalazł.

I to czasem dosłownie.

Ale w końcu o ósmej poszedł spać.

Za to w niebie było absolutne zamieszanie.

Emily upadła. To było wiadome.

Każdy zadawał sobie to pytanie, czemu? skoro ten serafin był znany z swojej wesołości i oddania zasadą.

Sera przemilczyła temat.

Michael tłumaczył innym że Em sama tak zdecydowała co oczywiście było zakłamane do szpiku. Michael był pochopny kiedy nie wiedział co robić więc udał się do ojca.

Bóg nie wychodził ze swojego biura majstrował nad ziemią, nad swoimi lalkami czyli ludźmi bawił się tworząc nowe wirusy, nowe uniwersa, po prostu się bawił tymi ludźmi. Czas u niego leciał wolniej u innych był dwa tysiące osiemnasty u niego najwięcej dwusetny.

-Tato?- Usłyszał głos najstarszego syna w progu drzwi swojego biura.

-Tak?- Zapytał nawet nie unosząc na niego wzroku.

-Ktoś ci już doniósł co się dzieje?- Zapytał czarnowłosy archanioł podchodząc do ojca z teczką papierów w ręku.

-Niezbyt, wiesz trochę się zasiedziałem tutaj u siebie- Powiedział Ojciec nadal nie patrząc na swojego syna, jakby się wstydził kto jest jego synem.

-Emily ten mały serafin uszczęśliwiający ludzi upadł- Powiedział anioł i położył papieru na biurku taty.- Zrobiłem coś źle?- Wymknęło mu się po czym zatkał usta dłonią.

-Nie, Nie nie po prostu przyglądam się Lucyferowi- Powiedział Jahwe.

Ah tak, ulubiony synek najlepszy Lucyfer po prostu prawdziwa gwiazda zaranna, ciekawe czy wiesz żeasz wnuczke.

Myślał Michael z fałszywym uśmiechem na twarzy.

-Oh, co u niego?- Zapytał najstarszy archanioł.

-Nie wiem, zatrzymałem się jak wziął ślub z Leilą- Powiedział Bóg wzruszając ramionami.

-Lilith- Poprawił go.

-No właśnie ona

Michael zacisnął ręcę w piersi czekając aż jego ojciec coś mu odpowie, chociaż piśnie słówko.

-I?

Te słowo padło z lekką irytacją.

-I co?- Odpowiedział ojciec pytaniem na pytanie.

-Co zrobimy z Emily!- warknął Michael.

-Michi spokojnie, pójdziemy do tego kociołka i ściągniemy Em do nieba przy okazji odwiedzisz braciszka, teraz wypad- Powiedział bóg, wstał od biurka i wyprowadził syna z biura. Michael był zły, miał ochotę otworzyć drzwi wykrzyknąć temu starcowi że go nienawidzi że ucieka do piekła na zawsze.

Zamieszkam z bratanicą i będę jej pomagał w biznesie mam smykałke do papierów

Powiedział w myślach do siebie Michael i poszedł do swojego pokoju w pałacu, tak uderzył drzwiami jakby był nastolatkiem w momencie kiedy wyrzucili Lucyfera płakał wtedy okrągły tydzień i tylko Gabriel przynosił mu jedzenie. Od tego czasu jest jak trup który ma przyklejony fałszywy uśmiech do twarzy.

Każdy z nas zna taką samą osobę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obie te osoby mają słabość do lucka🤭

5/10

Jak coś wyglądem archaniołów inspirowałam się trochę pinem a trochę sama wymyśliłam ponieważ widziałam różne wersje każdego trochę się pogubiłam więc sama trochę wymyśliłam.

serce nie sługa- RadioappleWhere stories live. Discover now