rozdzial 38

7 4 1
                                    

" ZACHOWANIE "

Dojechaliśmy do domu , Kuba odziwo wyjechał , ja wróciłam  i klapnęłam na sofę jak mucha,  Krystian obchodził się jak z jajkiem ze mną
- boli cię?- zapytał
- przejdzie , usiądź bo będę cię ratować zaraz - powiedzialam próbując się podnieść do pozycji siedzącej
- jak bardzo cie boli ?- zapytał pomagając mi
- że jestem w stanie wytrzymać, uspokój się mowie ci proszę- wyskomlałam już błagalnie
- dobrze , spróbuję- powiedział siaciagajac marynarkę i odpinając jeden gozik w koszuli, ten na samej górze, Chyba zrobilo mu się gorąco albo słabo nie wiem, zareagowałam błyskawicznie
- Boże- powiedziałam I zanim zdążył zarejestrować co się stało to ja zeszłam z łóżka I doczołgałam się do okna balkonowego , otwarłam je
- musisz dojść bo cię nie uniosę- wyszeptałam a on posłusznie wstał, ja siedziałam na podłodze bo stanie to ledwo znosiłam,  a on przysiadł koło mnie
- wdech , wydech - powtarzałam powolutku a on trzymał się moich instrukcji
- lepiej ?- zapytałam
- tak - odpowiedział a mi ulżyło
- nie załamuj się,  nie przeżywaj,  i nie zadręczaj się bo naprawde nie wyjdzie ci to na dobre- wyrecytowałam i dodałam
- idź zjedz , nie być głodny
- zjesz ze mną?- zapytał a ja się trochę zdziwiłam
- pewnie , jak dojdę do kanapy - powiedziałam śmiejąc się a on mnie podniósł
- Ej może,  zamówimy coś- rzuciłam
- A na co masz ochotę?- zapytał drocząc się
- hmm .. czekaj , może sushi albo niee , może frytki albo nie wiem może tortille- powiedzialm a on się zaśmiał
- Dobra wiem że już wymyślam,  dobra bierz to co chcesz- rzuciłam a on mnie przytulił
- wzmiemy to co mówiłaś- powiedział a ja zmarszczyłam brwi
- nie bo przytyjeee -mruknelam zmieniając szybko zdanie
- dla mnie jesteś idelana , i kilo czy 5 czy 10 , nie zrobi nigdy różnicy- powiedział
- taaa gadasz tak bo żebym się nie odchudzała- bruknełam a on wypuścił powietrze
- nie zrezygnuje z ciebie nawet za milion lat - wyszeptał
- hiuu wtedy to ja już zyci nie będę,- mruknęłam I dodałam
- to zamawiam
Zamawiałam i myślałam intensywnie o sobie , nie wiem jakoś tak mną myśli szalały, wtedy zdałam sobie sprawę że dobrze ze my dzieci nie mamy narazie bo one by mogły być chore przezemnie .

Zamówiłam i rzuciłam
- godzinę czekamy
I położyłam się dalej , przykryłam się kocem I przelotem widziałam Yumi jak sobie biega po kuchni , wtedy pomyślałam że przecież ojciec miał mi hotel przekazać,  ino że w tym momencie to raczej nie możliwe bo jest przestraszony moim stanem zdrowia,  ale postanowiłam że zadzwonię  do niego,  a co to , odebrał odrazu
- no hej - powiedzilaama i rzuciłam
- co robisz
- A właśnie jestem w hotelu bo Sajgon- odpowiedzial 
- a myślałeś moze o mnie ?- zapytałam
- tak , ale narazie to nie możesz że względu na Twój stan zdrowia - powuedzial  a ja przewróciłam oczami
- oj tato tato - mruknęłam
- Oliwia- powiedział
- Dobra wiem , już nie przeszkadzam - powiedziałam I się rozłączyłam,  i jak na złość dostałam znów telefon tym razem w firmy

- halo ?- zapytałam dość nie  pewnie
- dzień dobry , czy mogła by pani wpaść, jutro do firmy bo jest stos papierów do podpisania - powiedzial a ja pomyślałam
- tak , pewnie , będę o 8 - rzuciłam
- dobrze , dziękuję- odpowiedział I sie rozłączył , rzuciłam  ten telefon gdzieś najdalej

- jutro jadę do firmy o 8 jakieś papiery podpisać- mruknęłam
- nie  ma takiej mowy- odpowiedzial a ja cmoknęłam
- jest taka mowa,  wezmę kule będę se  pomagajac w chodzeniu - rzuciłam
- będę z tobą- poiwedzial
- dobrze  , ty mój słodziaku,- powiedziałam a on mnie pocałował
Kochalam go bardzo , przytuliłam się do jego klatki i zasnęłam na chwilę,  obudzil  mnie zajebisty zapach jedzienia które stało koło stolika przy kanapie
- Ale zajebsicie - rzuciłam wstając,  wciąż nie miałam siły wiec musiałam jesc prawie na leżąco,  ciężkie to było ale jakoś trzeba było sobie radzić,  jutro to nie wiem jak ja wytrzymam ale jakoś musze dac radę
Jadłam dalej i gdy zjedliśmy to położyłam się dalej i poszłam spać,  sen jest starsznie regeneracyjny , gdy wstałam było już rano , godzina 7.30 wiec juz wiedziałam Że się spóźnię lekko
- śniadanie zjem po drodze gdzieś- rzuciłam do Krystiana który pił kawę I zerkał na mnie jak wstaje , no nie powiem ze nie  bo wstanie to były jaja. Złapałam się łóżka I stołu I zryw jak na komendę,  otrzepalam się i otrząsnęłam, Stawiałam pierszy krok wolno , ale jakoś je stawiałam. Po 5 kroku już nogi mnie bolały jak cholera. Oparłam sie o wyspę
- hu.  Jakoś muszę dać radę- rzuciłam I przekierowałam się na schody , oststniecznie zostałam na nie wniesiona i przebrałam się w koszulę i spodnie i na to marynarkę założyłam,  wyskisznt z domu I udałam się do auta
- Ale ciepło- powiedziałam zapinając pasy
- wiosna wcześniej przyszła to lato też pewnie- powiedział Krystian
- Ej,  jak myślisz jak zaraguja ludzie w firmie ?, bardzo będą źli?- zapytałam zaciskając ręce
- coś ty , za co będą źli?- zapytal
- że tak krzyczałam na nich a to przecież nie była ich wina- powiedziałam zciszonym tonem
- oni się cieszą że mają taką szefową - powiedział a ja się uśmiechnęłam lekko , dalej rozmawialiśmy i droga minęła szybko , wyszłam z auta I poszłam jak do outarzu pod rękę,  weszłam na recepcjie
- gdzie są te papiery ?- zapytałam
- dzien dobry , są na sali spotkani- odpowiedziała a ja się tam udałam
- może wejdę sama no wiesz- powiedziałam  , stojąc przed drzwiami
- razem -.powiedział  a ja się zaśmiałam i otworzyłam drzwi , odrazu wszyscy  wstali
- dzień dobry pani Oliwio- uslyszlam odrazu i spojrzałam na każdego
- dzień dobry - odpowiedziałam siadając, każdy zrobił to samo , ale ja  miałam inne plany , wstałam powoli I każdy patrzył na mnie
- przedewszytskim zanim zaczniemy , chciałam was naprawdę bardzo ale to bardzo przeprosić- wyrecytowałam a oni uniesli brwi
- moje zachowanie wczoraj,  było nie na miejscu , ja nie powinnam obwniac  was ale po prostu coś mną sterowało i naprawdę nie chciałam wybuchnąć krzykiem na was- dodałam a oni wciąż  milczeli nawet nie mrugali
- wiem że pewnie macie mi za złe to że dużo robicie wkładacie serce do pracy a nagle przychodzi taka ja i się drę- powuedzialam wycierając zalzawione oko
- Ale wiedzcie ze nie chciałam na was krzyczeć,  ranić was , po prostu mój orgaznim myślał trochę inaczej - wydukałam a oni patrzyli nie wierząc co się dzieje
- jeżeli macie jakieś obawy czy coś,  zawsze mogę odejść...- ucielam szukając krzesła,  bo strasznie mi sir gorąco zrobilo , bałam się chyba co powiedzą , zlapalm się krzesła bo myślałam  że podparcie  da mi radę żeby wystać ale myliłam się
- proszę pomożesz mi ,- wyszeptałam do Krystiana który obserwował  bardzo uwaznie moje ruchy,  odrazu się podniósł I pomógł mi
- dziękuję- wyszeptałam a on przysunął się krzesłem do mojego i złapał moja dłoń,  czekałam aż przemówi ktoś.
Wkoncu jedna osoba odchrząknęła
- naprawdę pani Oliwio nic się nie stało- powiedziala jedna pracownica a ja widziałam i tak że są speszeni po wczoraj , strasznie mi było głupio,
- my naprawdę rozumiemy panią , i mamy nadzieję że wróci pani szybko do zdrowia - dodal ktoś a ja uśmiechnęłam się lekko
- i wczoraj wieczorem uzupełniliśmy 20 egzemplarzy po każdym po kilka - rzucil ktoś
- ciesze się- odpowiedziałam I ktoś wstał i dal mi dokumenty
- to są sprzedażowe i z tych nowych marek- dodala pracownica patrząc na mnir , otwarłam teczki i szybko zaczelam czytać i podpisywać,  wiedziałam że zaraz musze  sie zbierać bo byłam strasznie zmęczona,  i bez silna
- dobrze , to wszystko?- zapytałam
- tak - odpowiedziała a ja spojrzałam na jej poważna minę , wstałam powoli I dotknęłam jej ramienia , czułam ze  się spiela , wystraszyła
- nie bój się,  uśmiechnij się- wyszeptałam a ona się leciutko uśmiechnęła , skierowalam się do wszystkich
- naprawdę jeszvze raz przepraszam - rzuciłam I dodałam
- czas na mnie
Wszyscy wstali
- dowidzenia - powiedzieli chórem jak przedszkole
- dowidzenia- odpowiedziałam wychodząc, uslyszlam jak ktoś zatrzymał Krystiana ale ja  wyszłam udając usmiech bo gdy zamknęłam drzwi to oparłam sie o ścianę i syknęłam, zsunęłam się na ziemię powoli oparłam głowę o ścianę i wzdychnelam ,
-...dobrze dobrze , powodzenia- uslyszlam przez otwierające się drzwi , Krystian był szczęśliwy jak nie  wiem co , gdy mnie ujrzał zamarł i podbiegł.
- jest dobrze naprawdę,  musiałam  ino wiesz - powiedziałam wstając,  a on mnie podniósł
- Ale,  musiałam naprawd...- uciął mi
- wiem że źle się czujesz bo widziałem to przez całe spotkanie - powiedział spokojnie niosac mnie , mijając recepcjonistkę widziałam  jej zdozerientowaną minę
- Ale naprawdę jest dobrze- powiedzialam chcąc jakoś go uspokoić ale on był nie przemakalny,  niósł mnie do samochodu , usadzil  na siedzeniu powoli , po czym poszedl na miejsce kierowcy , cmoknęłam i oparłam głowę,  spojrzałam na niego,  zdjął marynarkę a na dworze było zimno jak diabli
- zimno jest - mruknęłam patrząc na jego poczynania
- gorąco- powiedzial patrząc w lusterko
- wszytsko git ?- zapytałam patrząc na niego
- tak- odpowiedzial w końcu zerkajac na mnie
- twoja przemowa była piękna, - wyszeptał nachylając się
- yhym - mruknęłam przybliżając się
- romans zostawiamy w domu , moze nas ktoś obserwować  z okna - wyszeptalam cicho
- jak sobie życzysz- wyszeptał a ja zapielam pasy , wtedy dostałam olśnienia
- za miesiąc jest Martyny ślub i nasza impreza integracyjna - rzucilam nagle
- aa no tak , szybko zleci - odpowiedzial

I tak było..., miesiąc zlecial nawet nie  wiem kiedy...

Zacznę wszystko jeszcze raz (TOM1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz