27

35 6 18
                                    

Otworzyłem oczy, a następnie rozjerzałem się wokół siebie. Spałem na podłodze w kuchni. Nieźle musieliśmy zabalować.

-Nick!- krzyknąłem, ale osobnik którego wywoływałem się nie odezwał. Westchnąłem przymykając przy tym oczy. Po chwili postanowiłem wstać i rozejrzeć się. Wszędzie były puszki po piwie, a Nicholasa zauważyłem śpiącego na kanapie. Uśmiechnęłem się. Może i Nick jest psychopatą, ale go kocham i to jest najważniejsze.

-Hej.- powiedział Will, który omal nie przyprawił mnie o zawał serca.

-Boże, nie strasz tak.- chłopak się zaśmiał.

-Spokojnie, ja tylko po wodę.- oznajmił zmierzając w moją stronę. Po chwili wziął szklankę i nalał do niej wody.
-Jak tak z Nicholasem?- zarumieniłem się.

-No cóż, myślę że niedługo dostanie patelnią w łeb.- zachichotałem.

-Słyszałem.- oznajmił ledwo żywy Nick. Spojrzałem na niego uśmiechając się od ucha do ucha.
-Nie mów, że byś nie chciał.- powiedziałem teatralnie wycierając łezkę.

-Chyba zaraz rzygnę.- stwierdził, a następnie pobiegł do łazienki.

-Romantycznie.- stwierdził Scott wyłaniając się z korytarza.

-Idę do niego.- stwierdziłem, a następnie podreptałem do łazienki. Zastałem tam Nicka, który zwracał zawartość żołądka. Usiadłem za nim. Zacząłem go masować po plecach, aby okazać mu tym wsparcie. Gdy skończył, podałem mu papier i spuściłem wodę.
-Lepiej?- skinął głową. Przytuliłem go, a on zaczął płakać w moje ramię.
-Co się dzieje kochanie?- zapytałem.

-Przepraszam, że taki jestem.- załkał.

-Taki, to znaczy jaki? Dla mnie jesteś najcudowniejszą osobą na świecie.

-Nie jestem taki. Ja- nie ważne. Wyjdź stąd.- zmarszczyłem brwi.

-Czemu? O co ci chodzi? Nicholas, powiedz mi.- mój ton głosu był spokojny. Chciałem go tylko wesprzeć.

-Nie możesz mnie kochać. Mnie się nie da kochać.- oznajmił, przez co się od niego odsunąłem.

-Nick, powiedz mi co się dzieje.- powiedziałem stanowczo.

-Ja po prostu czuję się taki pusty. Nie wiem już co robić. Nie chcę cię zranić, ale to jest ciężkie. Kocham cię, dlatego dla własnego bezpieczeństwa zostaw mnie teraz samego.- Westchnąłem, ale wykonałem jego prośbę i wyszedłem z łazienki. Oczy mi się szkliły, ale żeby uniknąć pytań powstrzymałem łzy przed wydostaniem się.

Nick

Pustka mnie wypełnia. Jest wszystkim.
Nie mogę tak dłużej. To mnie wykańcza. Kazałem Karlowi wyjść, ale czy ja tego chciałem. Wszystko wydaje się takie nie realne. Mam wrażenie jakbym był w jakiejś pętli. Czas przyśpieszył. Czemu on wyszedł. Chciałem, aby został.

PUSTKA

Najgorsze uczucie jakie może ogarnąć człowieka. Ale co jeśli czujesz ją nieustannie? Może cię ogarnąć w każdej chwili i zabrać radość z wszystkiego. Próbujesz ją odgonić na wszelkie sposoby, jednak ona wróci. Silniejsza. Niszcząca wszystko i wszystkich. Jest potworem. Niszczy mnie, ale nie tylko i to jest w tym najgorsze.

Agonia objęła całe moje ciało. Wstałem, a moje nogi się trzęsły. Zamknąłem się na klucz, a potem trzęsącymi się dłońmi szperałem w szafkach. Znalazłem zapalniczkę. Wpatrywałem się w nią przez dłuższą chwilę. Przymknąłem oczy. W głowie miałem domony, które kazały mi to zrobić. Nie chciałem, ale to było silniejsze. Mój oddech był płytki i szybki. Po polikach spływały mi łzy. Byłem gównem. Bo to nie świat jest okrutny, ale my sami. Sam sobie to robię. Czemu? Nie mam pojęcia.

Ogień
Ból
Łzy
ULGA

Spokój...
Patrzę się pusto na przypalenia. Zrobiłem to.. sam sobie to zrobiłem..
Zawód samym sobą. Dlaczego ja to do cholery zrobiłem? Znowu.

Karl

Leżałem na łóżku płacząc w poduszkę. Mój Nickuś cierpi i nie daję sobie pomóc. Czy to wszystko zatacza koło? Nie chcę, żeby ponownie doprowadził się do najgorszego stanu. Jego próba samobójcza... To wszystko.. to jest za dużo. Jak ja mam to wszystko udźwignąć? Gdybym mógł, zabrał bym od niego całe cierpienie.

-Nick- oh Karl, co się stało.

-Alex, wyjdź.- powiedziałem łamiącym się głosem.

-Zostanę, nie wyjdę.- powiedział powoli się zbliżając.

-Nie! Wyjdź, proszę.- cały roztrzęsiony schowałem się pod kołdrę. Właśnie to mi zrobił Nick, a ja wyszedłem. On potrzebował pomocy, a ja mimo wszystko go zostawiłem. Gdy sobie to uświadomiłem, czym prędzej wygramoliłem się spod kołdry. Następnie wyminąłem Alex'a i pobiegłem w stronę łazienki. Naciskam klamkę. Zamknięte.
-Kurwa.- przekląłem pod nosem.
-Nie, nie, nie.

-Co jest? Karl, powiedz mi co się dzieje.- stanowczy głos Alexa dotarł do moich uszu.

-Nick tam jest. Jest z nim źle.- wytłumaczyłem. Podparłem się ściany, ponieważ moje nogi odmawiały posłuszeństwa.
-Co jeśli on- wybuchłem płaczem, a Alex wiele nie myśląc pognał do kuchni i po chwili wrócił z nożem. Otworzył drzwi. Nick tam siedział skulony pod kiblem. Kołysał się oddychając szybko.

-Nick.. chodź tu.- powiedział Alex, a następnie go przytulił. Słyszałem szloch mojego chłopaka. Cierpiał, tak bardzo cierpiał. Wszedłem do łazienki i również się w nich wtuliłem.

***

Wszystko już było w porządku. Położyliśmy Nicka spać, ale między nami wszystkimi była cisza. Wszyscy myślami byli gdzie indziej. Ja się nadal obwiniałem. Jak ja mogłem go tam zostawić samego? Wiem, że jest chory i pewnie nie miał tego na myśli. Kurwa, ale ja jestem durny.

On na mnie liczył..
A ja mu nie pomogłem..

_________________

794 słowa

Przeciwieństwa się przyciągają//KarlnapWhere stories live. Discover now