Dzień 5

63 6 0
                                    

*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*

Po wygraniu rozgrywki z dziewuchą, której imienia już nie pamiętał, mógł wrócić do swojego nowego pokoiku. Miał jednak wrażenie, że tego dnia czeka go coś jeszcze gorszego niż gra w karty z jakąś dziewczyną. Clare zapowiedziała terapię grupową, czego już w ogóle sobie nie wyobrażał. Nie miał zamiaru siadać z obcymi ludźmi i uzewnętrzniać się przed nimi. Kompletnie nie widział w tym sensu.

Od samego rana przeklinał pod nosem na cholerną Gullianę. Nie dość, że będzie musiał oglądać ją, to jeszcze bandę jakichś wariatów. Jak to miało go niby przygotować do spotkania z ludźmi, których nie widział od lat? Nie mogło. Nic nie mogło go przygotować do tego spotkania. Inną rzeczą była wrodzona niechęć Noxa do zwierzania się. W jego rodzinie nikt nie mówił o problemach. Każdy radził sobie z nimi sam lub też nie. Rozmawianie o problemach uznawane było za oznakę słabości. Zaraz po płaczu było to drugim zakazanym punktem w ich arystokratycznym dzienniku rozmów niedozwolonych.

Tego nauczył się w domu, a później podczas służby u Cavendisha, który nigdy nie chciał słyszeć słowa „problem", a czekał na rozwiązanie. Nox zdał sobie sprawę, że zostało mu równo dwadzieścia sześć dni do wyznaczenia jego egzekucji. Do tej pory nie został prawomocnie skazany, jedynie na mocy orzeczenia sądu skierowano go do Askavill, a następnie, za sprawą Clare, do instytutu psychiatrii, jakby był jakimś świrem. A może nim był? Sam już nie wiedział, kim jest czy też kim stał się przez te wszystkie lata. Nie rozumiał też, po co tak odwlekają to, co nieuniknione. Przecież i tak zostanie skazany, bo to zrobił, a oni o tym wiedzą. Nie wiedzą tylko dlaczego, ale czy to ważne w obliczu tego, że mają przed sobą sprawcę?

Zaczął coraz mocniej zastanawiać się nad tym, czy naprawdę chciał umrzeć w wieku dwudziestu ośmiu lat za zbrodnię, którą musiał popełnić. Nie chciał, jednak po takim czasie nieobecności w społeczeństwie nie wyobrażał sobie powrotu do normalności. Co miałby robić? Na pewno nie mógłby wrócić już do zawodu lekarza, a planu awaryjnego w tym przypadku nigdy nie ułożył. Nie miał pojęcia, czym mógłby się zająć, gdyby mógł wrócić do życia poza czterema ścianami.

Rozmyślania w tym temacie przerwało mu pukanie do drzwi. Zdziwił się, że Gulliana przyszła tak szybko. Zawsze była równo o ósmej trzydzieści. Nie odpowiedział jednak na pukanie, przecież nigdy tego nie robił.

W drzwiach zobaczył dziewczynę, która zdecydowanie nie przypominała mu Clare. Była to pielęgniarka, którą wczoraj ograł w karty.

– Cześć, Nox. – Uśmiechnęła się uroczo, wchodząc do pokoju.

Mężczyzna obserwował ją z zainteresowaniem. Że też ta mała, denerwująca dziewucha miała odwagę wejść do jego celi. Wydawało mu się, że wczoraj dostatecznie dosadnie wyraził się w kwestii towarzystwa. Nie chciał nikogo widzieć. Już fakt, że codziennie przez kilka godzin znosił obecność Clare, zasługiwał na docenienie i zakrawał o cud.

Thirty One Days [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz