Rozdział siódmy

4K 132 12
                                    

Sophia

– I przez takie osoby jak ona ta szkoła traci na prestiżu. Nasi rodzice wypruwają sobie żyły, aby zapłacić niemałe czesne, a nieudacznicy jej pokroju pasożytują na ich ciężkiej pracy. Nie wiem, czy jesteś tego świadoma, ale to, że tutaj jesteś zawdzięczasz wyłącznie temu, że nasi ojcowie płacą dodatkowe pieniądze, aby utworzyć kilka miejsc dla osób, których zwyczajnie nie stać na naukę w tym collegu. Nie czuj się więc zbyt komfortowo w murach Abbey. Nie jesteś jedną z nas. Miej to zawsze z tyłu głowy, a będzie żyło ci się tu lepiej.

Florence Chatterton, jak z resztą przystało na przewodnicząca szkoły, ciepło wita nowych uczniów. Taki widok zastaję, gdy przekraczam czwartkowego poranka próg klasy, w której za chwilę rozpoczniemy lekcje z biznesu.

– Założę się, że nie minie tydzień, a wrócisz tam skąd tu przypełzłaś. Ta szkoła ma wysoki poziom i tylko kwestią czasu jest, kiedy zrozumiesz, że nie dasz tu sobie rady – odzywa się Vanessa.

Niestety swoimi brązowymi lokami zasłania mi osobę, do której się zwraca. Z tej krótkiej, ale podłej rozmowy wywnioskowałam, że ich ofiara to zapewne jakiś nowy stypendysta. Stypendystka, ponieważ Królowa terroru użyła w zdaniu zaimka ,,ona".

Zauważam też Mon, która dystansuje się od sceny, jaka rozgrywa się centralnie przed nią. Siedzi w ławce, o którą opierają się pozostałe Żmije i lekceważy ich atak na stypendystkę, przeglądając coś w swoim telefonie.

Dzień, jak co dzień, prawda? To tylko Florence terroryzująca jakąś osobę, bo coś jej się w niej nie spodobało.

Nagle po pomieszczeniu rozchodzi się głośny, melodyczny śmiech. Jest miły dla ucha i nie należy do żadnej z moich byłych przyjaciółek. Rozpoznałabym, gdyby należał do jednej z nich.

Dziewczyna, której nie dostrzegam śmieje się tak, jakby właśnie ktoś z jej bliskich znajomych opowiedział żart, który rozłożył ją na łopatki. Nie ma w nim ani grama szydery czy innego rodzaju sarkazmu.

– Kochanie, zasuwałam ciężej niż wy wszystkie razem wzięte, aby się tu dostać, więc nie mów mi, że nie zasługuję na miejsce w tej szkole. Masz się za taką elokwentną, a twoje usta opuszczają takie bluźnierstwa. Zważaj na słowa, dobrze ci radzę.

Już ją kocham. Kto to taki i dlaczego wcześniej jej nie zauważyłam? Przez moje milion załamań nerwowych, które przeżyłam przez te kilka dni na zajęciach u Wiedźmy Marshall oraz przez emocje, które jeszcze ze mnie zeszły po pierwszym w tym semestrze starciu z Ravencroftem, nawet nie zauważyłam, że mamy kogoś nowego w klasie.

– Czy ty zdajesz sobie sprawę do kogo mówisz? – drąży Florence ze swoim urażonym ego.

– Tak, do tępej pizdy, która myśli, że ma prawo mówić mi na co zasługuję, a na co nie.

– Za kogo ty się masz?! – wtrąca się Van.

– Za twój przyszły, najgorszy koszmar. Dla takich jak wy, warto ślęczeć nad książkami, aby nie dać się wywalić za próg. Aż czuję zalewającą mnie motywację.

Przysięgam ta dziewczyna to ikona.

– Próbowałam grzecznie uświadomić cię w tym, gdzie jest twoje miejsce, lecz jeżeli nie rozumiesz po ludzku, to uświadomię ci to w inny sposób – Królowa terroru zaczyna tracić kontrolę. W końcu w Abbey nie ma osoby, która by się jej jawnie sprzeciwiła. Poprawka. Nie było. Teraz już jest. – To ja zamienię twoje życie w tej szkole w koszmar i pod koniec tego tygodnia będziesz mnie błagać, abym dała ci spokój.

– Tylko na to czekam – odpowiada znudzonym głosem nieznajoma. – Ale zanim przejdziesz do konkretów, to ściągnij te tandetne kolczyki, bo wyrwę ci je wraz z uszami. Choć pewnie męska część tej szkoły mi za to podziękuje. Ktoś ci już wcześniej mówił, że strasznie odstają? Twój tatuś jest przy kasie i opłaca czesne stypendystom, ale nie dał ci na operację plastyczną? Jakie to smutne.

Fake Closeness / Revealed #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz