𝓟𝓮𝓻𝓼𝓹𝓮𝓴𝓽𝔂𝔀𝓪 𝓢𝓪𝓷𝓽𝓲:
Słyszałam wszystko powiedziane na dole, miałam jeszcze większe wyrzuty sumienia.
Chciałam ochłonąć i przeprosić Marcela, stwierdziłam że dobrym pomysłem będzie pójście na spacer. Wzięłam na szybko słuchawki i truchtem poleciałam na dół, oni nadal jedli kolacje. Widząc na każdego talerzu normalnie porcję jedzenia, cofnęło mi się.
Nie chciałam żeby mnie widzieli po naszej wymianie zdań, bez słowa wyszłam. Czy to było głupie? Nawet bardzo, cała ja.Mieszkaliśmy na wybrzeżu Warszawy, więc było pełno mniejszych uliczek.
Szłam jedną bez celu, myślałam nad swoim życiem, zachowaniem.𝓟𝓮𝓻𝓼𝓹𝓮𝓴𝓽𝔂𝔀𝓪 𝓜𝓪𝓻𝓬𝓮𝓵𝓪:
Po kolacji chciałem spokojnie porozmawiać z Santia, widać nie tylko ja Borys również.
Staliśmy przed jej pokojem a ja błagałem Borysa żeby przyszedł do niej później.
Chciałem porozmawiać sam na sam, pukałem do jej drzwi ale nie było odzewu.- halo Santia proszę wpuścić mnie -
- proszę, możemy porozmawiać? -
- Santia?-
Była tylko cisza, lekko się zmartwiłem.
Drzwi były zakluczone, i bez żywej duszy w środku.
Pobiegłem do Borysa prosząc o pomoc.𝓟𝓮𝓻𝓼𝓹𝓮𝓴𝓽𝔂𝔀𝓪 𝓑𝓸𝓻𝔂𝓼𝓪:
Siedziałem grając w fife, czekałem aż Gawron skończy gadać z niską blondynką.
Zamiast tego zobaczyłem zmartwionego gawrona wbiegającego do mojego pokoju, byłem lekko zdezorientowany.- Borys błagam pomóż..- widziałem strach w jego oczach, ale dlaczego?
- ale w czym?-
- Santia nie odpowiada, ma zakluczone drzwi,
boje się że coś jej się stało-Te słowa wystarczyły żebym był w stanie zestresowania pomieszanego z strachem.
Szybkim krokiem udaliśmy się pod jej drzwi,- Santia błagam cię jeśli tam jesteś wpuść mnie.. -
Usłyszałem to czego nie chciałem najbardziej. Cisze.Pobiegliśmy do wszystkich poinformować że blondynka zniknęła bez słowa. Mam wrażenie że szukaliśmy jej wszędzie.
𝓟𝓮𝓻𝓼𝓹𝓮𝓴𝓽𝔂𝔀𝓪 𝓢𝓪𝓷𝓽𝓲:
Już miałam wracać, miałam tryb nie przeszkadzać. Nie chciałam z nikim gadać, szłam w stosunku powrotną. Widziałam tylko co jakiś czas jakiegoś chłopaka za mną.
Byłam bardzo zestresowana, mimo że długo ćwiczę. Nie jestem w stanie wygrać z chłopakiem, szczególnie z takim bykiem. Jak w tym przypadku, bez wahania zadzwoniłam do Borysa. Widziałam milion połączeń od każdego. Nie połączyłam kropek że mnie szukali, ale odebrał za pierwszym połączeniem.B: SANTIA GDZIE TY JESTEŚ DO CHOLERY?!
S: Borys błagam nie krzycz tylko wyjdź po mnie na uliczkę przed domem. Szybko.
B: Co się dzieję?
S: błagam wyjdź szybko
Zaczęłam cicho szlokać a chłopak to usłyszał.B: już biegnę
Obcy był coraz bliżej mnie a ja coraz bardziej płakałam, prawie biegłam pod dom.
Ten chłopak był krok za mną, aż poczułam uścisk na moim ramieniu. Zamarłam, nie wiedziałam co mam robić.- Co taka lala robi sama o tej godzinie, co? -
Poczułam tylko mocny ścisk w żołądku
Nie umiałam nic odpowiedzieć, chłopak mnie szarpał. Próbował mnie rozebrać, coraz mocniej płakałam i głośniej.
Zastanawiałam się gdzie jest Borys, miałam rozerwaną bluzkę. Poddałam się.
Miałam mroczki przed oczami, nigdy się tak nie bałam jak w tym momencie.Zobaczyłam biegnącego Borysa razem z Marcelem i Wiktorem. Obcy mnie obmacywał, widząc ich próbowałam się jakoś wyrwać. Bez żadnego sensu, był silniejszy.
Borys uderzył go w twarz, a on mu oddał.
Trzech na jednego, a ja słyszałam dziewczyny które coś do mnie krzyczały. Byłam zbyt oszołomiona całą tą sytuacją by zrozumieć,
Przytuliły mnie tak mocno, nie czułam nie bezpiecznie. Czułam się obrzydliwie, brudna.
Czułam się obrzydzona sama sobą.
CZYTASZ
𝓱𝓸𝓵𝓭 𝓶𝔂 𝓱𝓪𝓷𝓭 ( santiaxborys)
Teen FictionCzy historia tej dwójki skończy się dobrze? Czy ich drogi się połączą? Przekonacie się🫢