Rozdział 26

1.3K 88 6
                                    

- Wszystko jest opłacone, możesz zostać ile chcesz. - Zayn rzucił oschle przez ramię stojąc już przy drzwiach. Serio? Miło... Nie odezwałam się nic, żeby nie dolać oliwy do ognia, nie mam siły na ciąg dalszy awantury.

Zayn wyszedł zostawiając mnie samą w pokoju, pewnie był obok ale wcale mnie to nie cieszyło.

To zabawne dziesięć minut temu upajałam się zapachem jego perfum, a teraz drażni on moje nozdrza. Mianowicie siedziałam na łóżku po tej stronie na której akurat spał.
Nie no nie wytrzymam tutaj! Muszę stąd wyjść, tylko tak naprawdę nawet nie wiem gdzie jestem, bo tak jakby nie kontaktowałam w nocy kiedy wiózł mnie tu Malik. Pomógł mi wtedy i ogólnie było fajnie, ale trochę się popieprzyło. Tylko dlaczego? To nie było tak, że ja się na niego rzuciłam i całowałam na sile ani on na mnie, oboje tego chcieliśmy. Kiedy mnie dotykał i pogłębiał pocałunek, czułam się wyśmienicie i myślałam, że jemu też się podoba. W jego oczach błyskały radosne iskierki... Trudno, koniec o tym. Zadzwonię po taksówkę i pojadę do domu. To jest plan doskonały! Mam tylko jeden problem.

Gdzie jest mój telefon?!

Cholera gorzej jak zostawiłam go w tym piekielnym klubie albo zgubiłam. Przeszukałam całe pomieszczenie, a telefonu nie było... Cóż jedyny telefon tutaj to ten hotelowy. Trudno zadzwonię do recepcji i tam zamówią mi taksówkę. Wybrałam pierwszy numer który znajdował się na załączonym liściku z życzeniami miłego pobytu od personelu.

- Witam w czym mogę służyć panno Malik? - odezwał się miły głos jakiej kobiety z recepcji, a mnie zamurowało. Malik? To jakiś Nieśmieszny żart.

- Um, zgubiłam telefon i... -  zacięłam się. Znowu Zayn wlazł mi do głowy. To on kazał tak się do mnie zwracać? Po jaką cholerę? W co ten dupek pogrywa?

- Zaraz panią przełączę tak aby mogła pani dzwonić do kogo zechce - nie zdążyłam dokończyć swojej kwestii ani zaprotestować ponieważ jak powiedziała tak zrobiła. W słuchawce usłyszałam pikanie.

Fajnie, ale ja nie mam pamięci do numerów i nie znam do  żadnej korporacji na pamięć,  w ogóle to jedyny numer jaki mam w głowie to ten do mojej mamy, ale ona teraz jest gdzieś na południu Włoch z tego co pamiętam wiec dzwonienie do niej odpada i jeszcze do Nikodema. Nie wiem czy wypada ale no cóż po rozstaniu trochę rozmawialiśmy i nie zamierzamy się kłócić a ze on zna mnie bardzo dobrze i ja jego to wiem, że nawet teraz mogę na niego liczyć.
Chwilę później wbiłam numer do Krause i czekałam aż odbierze, nie trwało to długo odebrał po drugim sygnale.

- Słucham? - aż się uśmiechnęłam słysząc jego niski ton głosu.

- Cześć Nikodem, z tej strony Nicole...

- O cześć - ożywił się -  Co to za numer?

- No właśnie, jestem w hotelu... -  zetknąłem na ten liście leżący obok telefonu - hotelu Haymarket (wzięłam z netu xD) i miałabym do ciebie ogromną prośbę, zgubiłam telefon i ogólnie mam dość wszystkiego, mógłbyś po mnie tutaj przyjechać?

- Jestem w... - nie pomyślałam jest w pracy! - Jasne będę za pół godziny.

Co?! Boże nie wiem czy się cieszyć czy dziwić! Nikodem odpuścił sobie właśnie prace po to żeby po mnie przyjechać. On jest kochany, szkoda ze nam nie wyszło, ale co jak co nigdy się nie zejdziemy.

- Och... Um, dziękuję

- Do zobaczenia skar.. - odchrząknął a ja zachichotałam - Nicole

- To czekam, pa - rozłączyłam się.
Taki uroczy a tak mnie zranił... Mam nadzieje ze znajdzie sobie jakąś fajną dziewczynę i będą szczęśliwi.
Podsumowując moja obecną sytuację czekam właśnie na mojego byłego, bo pokłóciłam się z przyjacielem z dawnych lat, który pomógł mi w klubie, później się całowaliśmy, a następnie pokłóciliśmy. Aż z daleka zalatuje normalnością no nie? Boże to brzmi jak jakiś scenariusz opery mydlanej. Za dużo tego wszystkiego jak na jeden dzień. Ugh mam nadzieje ze Ana nie będzie od progu mnie przesłuchiwać co do ostatnich wydarzeń. Leżałam tak patrząc się w hotelowy sufit, nie miałam co robić, nic nie musiałam pakować, bo nie miałam nic w hotelu.
Zadzwonił telefon hotelowy a mi stanęło serce, dźwięk wyrwał mnie z zamyślenia niezbyt subtelnie. Przekręciłam się na brzuch i podniosłam słuchawkę.

- Przepraszam panno Malik ale pan ym... Krause pyta o panią - znowu ta 'panna Malik' szlag mnie zaraz trafi! Jestem ciekawa miny Nikodem jak to usłyszał.

- Tak - nie mogłam powstrzymać śmiechu - tak to znaczy ja już z chodzę na dół. Niech tam na mnie zaczeka. - rozłączyłam się i wybuchnęłam niepohamowanym końskim śmiechem. Zabrałam to co ze sobą tutaj miałam czyli tylko kurtkę w której na całe szczęście znalazłam klucze od domu i swoją kartę płatniczą, dobrze że jej nie zgubiłam.
Zayn kartę od drzwi zostawił na stoliku przy nich wiec nie miałam problemu ze znalezieniem jej. Chwyciłam plastikowy prostokąt w dłoń i ruszyłam w głąb korytarza aż dotarłam do windy. Zjechałam z trzydziestego piętra na sam dół bardzo szybko. Metalowa powłoka ustąpiła i usłyszałam ponownie plus fontanny. Podążałam za tym dźwięku ponieważ tylko tak mogłam odnaleźć recepcję. No co zapamiętałam tylko to ze fontanna jest obok. Szłam, szłam i szłam aż prawie dotarłam tam gdzie chciałam, ale ktoś postanowił mi w tym przeszkodzić. Odwróciłam się do chłopaka, chłopca? Ciężko stwierdzić, który puknął mnie w ramię. Spojrzałam na niego wyczerpująco, miał blond włosy i krzywy zgryz niczym Niall kiedyś.

- Pani... Nicole? - wreszcie ktoś nazywa mnie oo imieniu a nie po nazwisku i to jeszcze nie moim, serio jeśli zapytał mnie czy jestem panna Malik to nie opanowałabym śmiechu, przytaknęłam na co blondyn wręczył mi ogromny bukiet czerwonych róż, których jakoś wcześniej nie zauważyłam.

- Zaraz o co chodzi? Od kogo to? - krzyknęłam ponieważ już się oddalał 
-W środku powinien być liścik. - puścił mi oczko...  Okey...

- Cholera! - mruknęłam sama do siebie podczas szukania wspomnianego liściku aż ktoś zasłonił mi oczy dłońmi.


****

napisałam przedwczoraj, sprawdziłam wczoraj, a wstawiłam dzisiaj... Przepraszam za poślizg i do następnego x

BEST FRIENDS Z. M.Where stories live. Discover now