Rozdział 39

1.2K 102 6
                                    

Czytasz = głosujesz, komentujesz ;)


- Jejku! Co? Tak, tak, wystraszyłeś mnie! - Wciągnęłam szybko na siebie bluzkę choć utrudniał mi to ręcznik, którym owinęłam wilgotne włosy, a to spotkało się z cwaniackim uśmiechem chłopaka.

- Przepraszam, nie chciałem. - Ruszył w moim kierunku. - Suszarka jest tutaj. - powiedział szybko. Wyciągnął urządzenie z szafki tuż obok mnie i podłączył do kontaktu. - Mogę ? - Zapytał wskazując na 'turban' na mojej głowie.

Niepewnie skinęłam, mulat ostrożnie zdjął ręcznik z mojej głowy wypuszczając rozbiegane włosy na wolność, niby nic ale było w tym coś hm... magicznego? To chyba dobre określenie

- Ciepłe, czy zimne ? -Szybko zdałam sobie sprawę, że chodzi o suszarkę.

- Zdecydowanie ciepłe. - Odpowiedziałam, a po chwili poczułam palce Zayna na karku, gdy próbował chwycić wszystkie pasma moich gęstych włosów kiedy tak zbierał je wszystkie czułam przyjemne dreszcze na całym ciele. Za chwilę uruchomił suszarkę, która omiotła mnie przyjemnym, ciepłem, a we włosach czułam silne ręce Malika, jednak ruchy miał tak delikatne, że prawie ich nie wyczuwałam. Ostrożnie przeczesywał palcami pasma włosów, a ja przyglądałam się skupieniu wymalowanemu na jego pięknej twarzy. Zaczęło robić mi się trochę niewygodnie, przecież stałam praktycznie nieruchomo, wiec trochę się kręciłam. Nie uszło to uwadze Zayna, który w związku z tym miał utrudnione zadanie.

- Ej! - ryknęłam ze śmiechem, gdy skierował suszarkę prosto w moja twarz. Nasze spojrzenia się spotkały. Wzrok Zayna spoczął na moich ustach, po czym oblizał swoje. Myślałam, że mnie pocałuje, nie to żebym chciała czy coś, ale tego nie zrobił. Szczerze to miałam ochotę go udusić, bo nienawidzę się rumienić, a wtedy aż czułam wypieki na twarzy. No dupek normalnie, nie pocałował mnie i się śmieje ze mnie! Dobra nie śmieje tylko uśmiecha, ale no kurde! Całą swoją siłą silnej woli postanowiłam nie rzucić się na jego słodkie wargi.

Chyba w jakiś dziwny sposób udało mu się wejrzeć w mój umysł, bo odpuścił sobie torturowanie mnie i wziął się dalej za suszenie włosów,

- To za to, że mi się kręcisz. - posłał mi jeden z tych piękniejszych uśmiechów i smyrnął mój nos palcem, był taki idealny, uśmiechnięty... Wyglądał jak beztroski, pięcioletni chłopiec, który bawi się swoim ulubionym samochodzikiem. - W porządku? - Zapytał pocierając mój policzek i wpatrując się prosto w oczy. Ocknelam się z zamyślenia.

- T-tak, zimno mi... - Palnęłam bez namysłu jednak zgodnie z prawdą, w tej chwili było mi potwornie zimno.

- Zimno? Tu jest ze trzydzieści stopni, a suszarka narobiła jeszcze duchoty. - Zachichotał i spoważniał w ciągu sekundy. - Przeziębiłaś się. - O proszę i znowu ten ojcowski ton... Może odrobinkę zaczęło mnie boleć gardło no, ale bez przesady.

Zluzuj gatki Malik i mnie przytul, będzie mi od razu ciepło!

- Teraz nie mam teraz czasu na chorowanie. Nic mi nie jest, grubiej się ubiorę, wypiję herbatkę z cytrynką i będzie cacy. - Uśmiechnęłam się do chłopaka, w nadziei, że go to rozchmurzy.

- Jesteś skrajnie nieodpowiedzialna. - pokręcił głową z politowaniem i odłożył suszarkę na miejsce.

- Że co? - skrzywiłam się.

- Mam na myśli to, że nie dbasz o zdrowie Nicole.

- Uważasz, że powinnam rozłożyć się na łóżku i stękać jakie to niby uciążliwe jest przeziębienie? - Założyłam ręce pod piersiami oczekując na jakąś błyskotliwą odpowiedź.

BEST FRIENDS Z. M.Where stories live. Discover now