X (Twitter): rosLRwatt
Rozdział miał być jutro/czwartek, ale nie mogłam Wam tego zrobić...
Killian
Wpatrywałem się w Kiarę i nie mogłem wydusić z siebie ani jednego słowa, podczas gdy te cztery huczały mi w głowie przypominając niejeden wybuch, który przeżyłem będąc w Iraku. Czułem się tak, jak wtedy, gdy straciłem przytomność. Wtedy, gdy umarł Thomas. Wzrok się zamazywał, nic już nie było wyraźnym obrazem. Oddychałem coraz szybciej, pragnąc tylko tlenu.
- Killian. - Jakby przez mgłę słyszałem głos dziewczyny. Ten sam, który przywoływałem w myślach, kiedy przychodziły gorsze chwile. - Killian, proszę, oddychaj.
Wsłuchałem się w głos dziewczyny, chcąc odgonić atak paniki. Oddychałem powoli, tak jak kazała mi to robić Clary. Nie mogłem pozwolić na to, aby Kiara była świadkiem tego, co się ze mną działo. Nie wiedziałem, ile minęło minut, zanim otworzyłem oczy, ale widok mojej ukochanej wynagradzał mi cały ten czas.
- Byłaś w ciąży? - Impulsywnie położyłem dłoń na jej brzuchu. Tam, gdzie rosło moje dziecko. Nasze dziecko. - Gdzie ono jest? - Spojrzałem w jej oczy, z których teraz płynęły łzy. - Kiaro, proszę powiedz mi prawdę. - Mój głos załamał się. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby dziecko umarło zanim przyszło na świat. Wtedy całkowicie bym się rozsypał.
- Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, nie byłam zrozpaczona, mimo że miałam tylko siedemnaście lat. - Wypszeptała wpatrując się we mnie, chociaż łzy nie przestały płynąc. - Mimo tego, co mi powiedziałeś, cieszyłam się, że będę miała cząstkę ciebie, przypominającą mi o najpiękniejszych chwilach mojego życia. - Słuchanie o tym, co się działo, gdy nie było mnie przy niej stało się wystarczającą karą. - Powiedziałam rodzicom, że nie wiem, kto jest ojcem, chociaż ani oni ani Michael chyba w to nie uwierzyli, jednak nie drążyli tematu. - Chwyciłem jej dłonie w swoje ręce, chcąc dodać otuchy nie tylko jej. Chciałem jej dodać także sobie. - Urodziłam ślicznego chłopczyka. - Powiedziała przez łzy. - Nazwałam go James.
- Wiesz, że założymy naszą własną drużynę piłkarską? - Kiara roześmiała się słysząc moje słowa.
- Nie wiem tylko, kto je urodzi. - Musnąłem jej usta swoimi. - Ale widzę, że jesteś bardzo tego pewny.
- Bo chcę, żebyś była matką moich dzieci, Kiaro. - Nie wyobrażałem sobie życia bez tej dziewczyny u swojego boku.
- A pierwsze nazwiemy James? - Uśmiechnęła się szeroko ocierając się delikatnie o mój wzwód. - Będziemy do niego mówić Jamie.
- Po pierwsze, mała, nie ruszaj się, bo zgorszymy ludzi, a chciałem ci przypomnieć, że znajdujemy się w miejscu publicznym. - Pojechaliśmy za miasto do parku, w którym moja dziewczyna zakochała się, krótko po tym jak zaczęliśmy się spotykać. Może byliśmy zbyt naiwni, planując przyszłość, gdy ja niedługo miałem wyjechać do wojska, ale wierzyłem, że uda nam się wszystko pogodzić. - A po drugie możemy nazwać dziecko Jamie, ale skąd wiesz, że to będzie chłopiec? - Pocałowałem ją w czoło.
- Myślę, że z takimi genami jesteś w stanie wyprodukować tylko chłopca. - Roześmiała się i poruszyła biodrami jeszcze raz. - A teraz złap mnie, jeśli potrafisz, panie żołnierzu. - Popchnęła mnie na koc i zaczęła uciekać, a ja zrobiłem to, co już dawno jej obiecałem. Złapię ją zawsze, gdy mi ucieknie.
- Co się stało, kochanie? - Nie mogąc się powstrzymać przytuliłem ją do siebie, bo trzęsła się coraz mocniej. Usiadłem na kanapie, a ona siedząc na kolanach wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.

YOU ARE READING
Redemption of Sins
RomanceKillian Sanders musiał wrócić do kraju z powodu odniesionych na froncie ran. Miał dopiero dwadzieścia pięć lat, a widział więcej ofiar niż chciałby przyznać. Od zawsze wiedział, że zostanie żołnierzem, ale utrata bliskich przyjaciół coraz bardziej o...