Rozdział 16 - Szczęśliwa pobudka i dobre wspomnienia

1.3K 183 9
                                    

X (Twitter): #rosLRwatt

Kiara

Obudzenie się w ramionach Killiana było uczuciem, którego nie dało się z niczym porównać. Nadal nie wiedziałam, czy dobrze postąpiłam dając mu tak szybko szansę, ale kierowałam się sercem.

- Ktoś chyba się już wyspał. - Spojrzałam na Killiana, który właśnie wybudzał się ze snu.

- Zawsze staram się wstawać dość wcześnie, nawet jeśli mam dzień wolny. - Musiałam przyznać, że wczorajszym dzień był pełen emocji i nie chciałabym dzisiaj znaleźć się gdziekolwiek indziej.

- Nie potrafię sobie przypomnieć dnia, kiedy ostatni raz spałem tak dobrze. - Kilian muskał palcami moje ramię, co wywołało ciarki na całym ciele.

- Dlaczego?

- Od powrotu z Iraku miewam koszmary. - Przyznał, tym razem jednak wpatrywał się w ścianę. - Niby jest lepiej, ale cały czas przypominam sobie to, co się wydarzyło i budzę się zlany potem.

- Kiedyś powiesz mi o tym, co się wam przydarzyło? - Sama wiedziałam, że rozdrapywanie ran nie było przyjemne, ale mogło pomóc. - Kiedy będziesz gotowy?

- Pierwsza się o tym dowiesz. - Uśmiechnął się delikatnie. - A teraz pozwól, że przygotuję ci śniadanie.

- Wiesz, że sama umiem gotować, prawda? - Zaskoczona przyglądałam się temu, jak Killian wyskoczył z łóżka.

- Wiem, ale skoro tu jestem pozwól mi na to, abym cię rozpieszczał. - Usiadł na krańcu łóżka pocierając kciukiem mój policzek. - Wiele rzeczy spierdoliłem w przeszłości, ale najbardziej żałuję tego, że nie mogłem towarzyszyć ci w codzienności.

- Ale teraz tutaj jesteś.

- Tak, teraz jestem.

Po tych słowach opuścił sypialnię i skierował się do kuchni. Postanowiłam nie przeszkadzać mu w tym, co zaplanował i zatopiłam się we własnych myślach.

- Kurwa mać. - Usłyszałam głos Killiana zanim go zobaczyłam.

- Czy możesz nie przeklinać? - Parsknęłam widząc jak pod ręką niesie dwie pary łyżew, a w drugiej ręce trzyma kubek z zapewne kawą. Odkąd nauczył się robić mój ulubiony napój zawsze go dla mnie przygotowywał.

- Nie zrobiłbym tego, gdybym prawie nie potknął się o cholerny kamień. - Prychnął. - To mogło doprowadzić do tego, że twój nektar rozlałby się po ziemi, a nie wiem, czy poradziłbym sobie z tobą, jeśli nie wypiłabyś kawy.

- Nie jestem wcale taka zła. - Pokręciłam stanowczo głową, chociaż tej stanowczości zabrakło w moich słowach. Naprawdę czasami potrafiłam być jędzą, jeśli nie rozpoczęłam dnia od mojej codziennej dawki kofeiny.

- Kłóciłbym się z tym. - Killian musnął moje usta, po czym szeroko się uśmiechnął. - Ale powiedzmy, że ci wierzę.

- Nie wierzę, że udało ci się załatwić wejściówki na lodowisko. - Spojrzałam na halę, przed którą się znajdowaliśmy. Uwielbiałam jeździć na łyżwach tak samo jak mój brat, i tak samo jak on kochałam hokej, ale kontuzja kolana odebrała mi możliwość doskonalenia umiejętności. Nie chciałam ryzykować i tym samym postanowiłam zrezygnować z tego sportu, ale cieszyłam się sukcesami Michaela.

- Wiesz, że gdybyś poprosiła swojego brata to on bez mrugnięcia okiem załatwiłby to dla ciebie? - Killian podał mi kawę i chwycił mnie za drugą rękę kierując w stronę wejścia.

Redemption of Sins Where stories live. Discover now