Rozdział 1

13.1K 637 23
                                    

Otworzyłam oczy.

Gdy nie zobaczyłam znajomego sufitu, zerwałam się gwałtownie z łóżka. Gdzie ja do cholery byłam? Ciemny pokój, w którym przebywałam przypominał sypialnię księżniczki. Na przeciw mnie stała całkiem pokaźnych rozmiarów toaletka. Po prawej stronie dostrzegłam wejście do garderoby, a tuż obok drzwi, zapewne prowadzące do łazienki. Po dwóch stronach łoża z baldachimem znajdowały się szafki nocne, a dalej komoda. Ściany ozdobione były w różne złote dodatki. Całość prezentowała się niesamowicie.

Zrzuciłam z siebie jedwabne prześcieradło i dotknęłam gołymi stopami zimnej posadzki. Miałam na sobie delikatną i zwiewną koszulę nocną. Przejrzałam się w lustrze marszcząc brwi i po raz kolejny zadając sobie to samo pytanie - "Gdzie ja jestem?".

Musiałam przypomnieć sobie ostatnią rzecz, jaką pamiętałam.

Trevor.

Trevor umarł.

Hadrian go zabił.

Rzuciłam butelką z perfumami w lustro tłukąc je na milion kawałków. Warknęłam głośno czując złość, gniew. Hadrian mnie uwięził.

- Witaj, Charlotte - usłyszałam jego głos. Obróciłam się i ujrzałam go leżącego na łóżku. Miałam ochotę rzucić się na niego, podrapać go... Tak też zrobiłam. Ale Hadrian złapał mnie za nadgarstki i przycisnął na materac.

- Puszczaj mnie, ty draniu!

- Przyszedłem się z tobą przywitać, a ty od razu.. - westchnął ciężko - Będziemy musieli ponownie popracować nad twoim zachowaniem.

- Ty skurwysynie! - warknęłam rozchylając wargi i czując jak wyrastając mi kły. Chciałam się w niego wgryźć, przebić mu skórę, zasmakować jego krwi, a potem ją wypluć.

- Masz dwa wyjścia - zaczął, ale wtedy ja ugryzłam go. Hadrian zrobił coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. W ułamku sekundy poniósł mnie i zerwał zasłony tak, że promienie świetlne padały na całe moje ciało. Czułam niewyobrażalny ból palenia żywcem. Krzyczałam, ale nie mogłam nic zrobić. Jedyne co mogłam, to polegać na Hadrianie. Wszystko zależało od niego.

- Będziesz tak obrywała za każdym razem, rozumiesz? - zawołał, kiedy już leżałam na łóżku ciężko oddychając - Na razie posiedzisz sobie tutaj do zachodu słońca - dodał, po czym opuścił sypialnie. Wpatrywałam się z drzwi, jakbym miała nadzieję, że ucieknę. Ale wiedziałam, że szybko to nie nadejdzie.

***

Całe południe spędziłam rozmyślając o zemście.

Nigdy nie śmiałam nawet myśleć, że kogoś mogę tak nienawidzić jak jego. Cokolwiek kiedyś było między nami, cokolwiek czułam do niego...Teraz? Wszystko zostało zastąpione jednym uczuciem - nienawiścią. Czego mogłam się spodziewać po pierwotnym wampirze, który przeżył znacznie więcej niż normalny człowiek? Który zabił z pewnością więcej ludzi niż można sobie to wyobrazić?

Byłam głupia myśląc, że ktoś taki zasługuje na moje zaufanie, na drugą szansę.

Kiedy słońce zaszło, zrobiłam pierwszy krok w stronę wyjścia. Zrobiłam to niepewnie obawiając się, że w ułamku sekundy stanie przede mną Hadrian. Korytarz był równie cudowny co sypialnia. Wszędzie panował monumentalizm, złote zdobienia i drogie, stare meble. Wszystko było jak w pałacu.

- Dobrze się czujesz? - usłyszałam za sobą troskliwy kobiecy głos. Odwróciłam się dostrzegając niższą o głowę ode mnie dziewczynę, trochę starszą ode mnie z długimi brązowymi włosami. Ubrana była w czarno-biały fartuszek pokojówki.

- Tak, wszystko ok - odparłam lekko zdezorientowana. Mój wzrok powędrował w kierunku jej głębokiego dekoltu i pełnych piersi - Gdzie jest Hadrian?

- Miałaś na myśli pan Holt - poprawiła mnie uśmiechając się - Wyszedł, ale powinien wrócić wkrótce. Kazał się tobą zająć.

- Wiesz kim jestem?

- Charlotte Colvin. Jesteś wampirem przemienionym właśnie przez niego. W tym domu nie ma tajemnic, Charlotte - wyjaśniła dotykając mojego przedramienia - Pan Holt prosił także, żebym cię nakarmiła swoją krwią.

Pokręciłam szybko głową.

- Nie ma takiej opcji - odpowiedziałam przerażona myślą, że mogłabym ją skrzywdzić. Była taka niewinna. A ja zabiłam już za dużo ludzi.

- Nic mi się nie stanie - nalegała dziewczyna wyciągając w moją stronę nadgarstek, na którym widniały całkiem świeże rany. Złapałam ją za rękę wbijając w nie swoje silne palce.

- Odczep się, dobrze? - rozkazałam puszczając ją i wracając do pokoju. Zatrzasnęłam mocno drzwi nie mogąc doprowadzić się do normalnego stanu. Jak on do cholery mógł ją krzywdzić? Jak śmiał proponować mi, abym się na niej pożywiła? Kim on do cholery był?

Udałam się do garderoby, która połączona była z sypialnią. Była całkiem duża z mnóstwem kolorowych sukienek, butów na wysokim obcasie i bluzek. Dotknęłam jednej.Hm, mój rozmiar, dodałam w myślach, kiedy oglądałam metkę.

- Podoba ci się?

Hadrian stał w drzwiach garderoby oparty o futrynę.

- Czemu nie pożywiłaś się na Katie?

Spojrzałam na niego chłodnym wzrokiem i nie odpowiedziałam. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Hadrian zrobił krok w moją stronę, a ja zaczęłam się cofać. Kiedy natrafiłam na ścianę, poczułam strach. Był tak blisko.

- Możesz mi łaskawie odpowiedzieć na pytanie?

Obróciłam twarz w bok, aby nie musieć na niego patrzeć. Nigdy nikogo nienawidziłam tak jak jego. Nigdy do nikogo nie czułam takiego obrzydzenia. Hadrian prychnął cicho.

- Masz żal do mnie z powodu tego dupka?

Popatrzyłam na niego nie dowierzając. Rozchyliłam lekko usta. Nie wiedziałam, jak dobrać w słowa to, co czułam.

- Zasłużył sobie - odparł spokojnie oddalając się ode mnie na jakieś trzy centymetry.

- Z pewnością - mruknęłam próbując wydostać się z pomieszczenia, ale on przycisnął mnie mocniej do ściany tak, że nie miałam możliwości ruchu.

- Madison też - wyznał szepcząc mi do ucha.

- Co takiego zrobili?

- Dowiesz się wkrótce.

KOCHANI!

NARESZCIE SIĘ DOCZEKALIŚCIE <3 PIERWSZY ROZDZIAŁ DRUGIEJ CZĘŚCI <3 :3

MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE ROZCZARUJĘ WAS. MAM BARDZO DUŻO PLANÓW DO tej KSIĄŻKI.

Noc z wampirami: Śmiertelny dotyk [część 2]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora