Rozdział 27

5.1K 439 23
                                    

Zapowiadała się całkiem fajna impreza. 

Carl, czarnoskóry wampir, przywiózł dużo alkoholu, a Caroline sprowadziła mnóstwo ludzi, głównie studentów. W całym domu słychać było taneczną muzykę. 

Poprawiłam moją sukienkę przed lustrem i uśmiechnęłam się do siebie. Byłam szczęśliwa, że wreszcie nie musiałam się martwić o to, czy przeżyję kolejny dzień. Moje myśli jednak zajmowało teraz zupełnie coś innego - to, że jeszcze nie powiedziałam Hadrianowi o tym, że stałam się czarownicą. Byłam jednocześnie łowcą, czarownicą i wampirem, który funkcjonował jak człowiek. Cholera jasna. Zerknęłam przez ramię na kartki leżące na mojej komodzie. A gdyby tak...

- Lumen. 

Psia kość! Zrzuciłam płonące kartki na podłogę starając ugasić je moimi nowymi czółenkami. W końcu wyjęłam z wazonu kwiatki i wylałam na nie wodę. Nagle drzwi od mojego pokoju otworzyły się. 

- Wszystko w porządku? - spytał mnie Hadrian widząc moją przerażoną minę. Spojrzał w dół. 

- Świeczka się zapaliła - skłamałam błagając o to, aby nie zorientował się, że żadnej świeczki nie było  w pokoju. Kiedy uśmiechnął się uroczo, poczułam ulgę. 

- Chodź, wszyscy już się bawią. 

Kroczyłam tuż za Hadrianem, aż w końcu dotarliśmy do salonu. Nie mogłam uwierzyć, że zebrało się aż tyle ludzi. Wszyscy tańczyli albo pili, albo tańczyli i pili. Niespodziewanie podbiegła do nas młoda dziewczyna i pocałowała mnie w policzek. 

- Kocham cię! - zawołała wywołując u mnie głośny śmiech. Nagle upadła na kolana i zaczęła się śmiać- Świetna impreeeza! 

- Powinnaś się napić - postanowił krótko Hadrian rozglądając się za beczką z piwem - Czy może wolisz coś mocniejszego? 

- Coś z twojego barku? - dodałam trzepocząc rzęsami i dotykając delikatnie jego ramienia. 

- Piłaś już coś?

Wywróciłam oczami pociągnęłam go na korytarz. Kilka kroków dalej znajdował się jego gabinet. Szybko znalazłam się przy barku i wybrałam jakąś whiskey. 

- Może być? 

- Są lepsze - odparł wkładając ręce do kieszeni. Dzisiejszej nocy wyglądał niesamowicie. Czarna koszulka świetnie leżała na jego wyrzeźbionym ciele, włosy zaczesał delikatnie do tyłu. Wzięłam duży łyk, potem drugi, za trzecim Hadrian wyrwał mi z ręki butelkę. 

- Podzieliłabyś się - rzucił upijając łyk. 

- Chodźmy już - poprosiłam ciągnąc go za rękę. Miałam ochotę tańczyć, kiedy widziałam te wszystkie osoby. Muzyka była po prostu fantastyczna. Od razu wskoczyłam na stół, na którym kołysało się kilka innych dziewczyn. Spojrzałam na Hadriana. Schował twarz w dłonie na znak zażenowania. 

- Powinieneś wypić trochę więcej - krzyknęłam z góry. 

- Nie upijam się tak szybko jak ty - dodał i dosłownie wlał w siebie połowę butelki. 

- Nie jesteś człowiekiem - powiedziałam przerażona. 

- Co ty nie powiesz! 

Hadrian złapał jakąś dziewczynę w talii kładąc butelkę na stole. Obrócił ją kilka razy i zaczął z nią tańczyć. Schyliłam się po whiskey i upiłam po kryjomu trochę więcej niż odrobinę. Zeskoczyłam i po chwili znalazłam się w ramionach Viktora. 

- Ty też pijany? - zażartowałam patrząc głęboko w oczy mojego partnera. 

- Tylko trochę - odparł łapiąc mnie za dłonie i energicznie potrząsając. Nagle Viktor złapał mnie mocno i podrzucił mnie wysoko. Ponownie wylądowała w jego ramionach. Obrócił się wokół własnej osi śmiejąc się wniebogłosy. 

- Odbijany? - usłyszałam za sobą głos Hadriana. Po chwili poczułam na brzuchu jego silne dłonie. Pierwotny ruszał się niesamowicie - kręcił biodrami, wymachiwał rękoma, potrząsał głową i śpiewał. Byłam tak pijana, że zaczęłam naśladować partnera. Kilkanaście piosenek później padłam w jego ramiona przerażająco zziajana. Przerzucił mnie przez ramię i wyniósł z salonu potykając się po drodze o butelki i kubki. Wpadliśmy na ścianę. Na szczęście pijany Hadrian wciąż miał wampirzy refleks i uchronił mnie przez upadkiem na ziemię. Chwilę potem wparowaliśmy do jego biura. 

- Ktoś nam zabrał whiskey - mruknął oburzony stawiając mnie na podłodze. Zachwiałam się chichocząc - Trzeba wziąć kolejną butelkę. 

Podeszłam do jego biurka i usiadłam na nim. Hadrian wyciągnął wybraną przez siebie butelkę i spojrzał na mnie. 

- To jakaś zachęta??? - spytał zbliżając się do mnie. Musnął moje usta, ręce położył na moich biodrach przyciągając do siebie. Pozwoliłam, by całował mnie po szyi, by dotykał moje uda i całe moje ciało. W końcu ja przejęłam inicjatywę i popchnęłam go na krzesło. Usiadłam na nim zatapiając usta w jego. Moje dłonie spoczęły na jego karku, potem na jego ciemnej czuprynie. Nagle ugryzłam jego wargę, na co on zareagował uśmiechem. 

- Caroline wymyśliła pewnie jakieś konkursy. Powinnyśmy wracać - wyszeptałam mu do ucha wstając. Przyciągnął mnie z powrotem. 

- Źle ci ze mną, hm?

- Tak, mógłbyś się trochę bardziej postarać - zażartowałam wywracając oczami - Chodź. 

Kiedy wróciliśmy do salonu, niektórzy już leżeli trupem. Caroline wynosiła ich na korytarz, po czym rzuciła w naszą stronę. 

- Macie może ochotę zagrać w "nigdy w życiu..."?

- Za dużo ludzi - odparł Hadrian. 

- Połowa z nich już nie kontaktuje - zaśmiała się brunetka - Chodźcie, wy, Viktor i jeszcze paru... hm... naszych. No chodźcie! 

- Ostrzegam, nie będę trzymał ci włosów, jak będziesz wymiotować - odezwał się Hadrian. Uderzyłam go łokciem w ramię. 

- Nigdy w życiu nie byłam w Paryżu. 

Zabawę zaczęła naturalnie Caroline. Każdy w kubku miał nalane do połowy szkocką. Zabawa była banalnie prosta, dawała szansę w zabawny sposób poznać innych ludzi. 

Prychnęli wszyscy z wyjątkiem mnie i upili jeden łyk. Zawsze chciałam zobaczyć Paryż. 

- Nigdy w życiu nie uprawiałam seksu - zawołała kolejna osoba. Tym razem i ja się napiłam się. Hadrian spojrzał na mnie podejrzliwie. 

- Myślałam, że jesteś... - mruknął tylko w moją stronę. 

- To źle myślałeś - zaśmiałam się głośno, po czym zaczęłam ja: - Nigdy w życiu nie zabiłam człowieka. 

Wszyscy zgodnie upili kolejny łyk. 

- Nigdy w życiu nie całowałem Charlotte. 

Viktor spojrzał znacząco na Hadriana. 

- Zdrowie - stuknęli się kubkami wylewając co nie co. 

- A ja? 

Uniosłam wzrok do góry, by móc zobaczyć Kasa. Brat Hadriana szczerzył się do nas i trzymał kubek w górze. Zmarszczyłam brwi nie kontrolując już sytuacji. Poczułam, jak pierwotny patrzy z wściekłością na brata. 

- Żartowałem - oznajmił szybko Kas. Całe szczęście, że się przyznał do kłamstwa. Nigdy do niczego między nami nie doszło. 

Nagle Caroline zwymiotowała. I byłoby to bardzo śmieszne, gdyby nie fakt, że wymiotowała krwią. Mój wzrok natychmiast przeskoczył na Viktora, który w ułamku sekundy znalazł się przy dziewczynie. Poprosił Carla, aby wyprosił wszystkich ludzi jak najszybciej. 

- Co się dzieje? - spytałam Hadriana powoli trzeźwiejąc. 

- Coś złego - odparł. Po kilkunastu minutach zamieszania zostało nas tylko ośmioro - Zanieście ją do którejś z sypialni. Zaraz zawołam Lucasa. 

Noc z wampirami: Śmiertelny dotyk [część 2]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant