7.

1.1K 98 5
                                    

Następne dwa tygodnie minęły mi bardzo szybko na powtórce materiału do końcowych egzaminów. Pomimo iż było to tylko zakończenie gimnazjum, podchodziłam do tego poważnie. Albo jak złośliwie twierdziła Karolina, byłam kujonem.
Dlatego spotkałam się z Czarkiem właściwie tylko dwa razy na randce sam na sam (bo kilka razy towarzyszyli nam moja siostrzyczka i jej świta). A ja przez ten cały czas czułam się dziwnie czując na sobie baczne spojrzenie Andrzeja. Zastanawiałam się tylko kiedy przekroczę tę niewidzialną granicę i on w końcu wyzna, że ja o wszystkim wiem. I jednocześnie bardzo się tego bałam.
W końcu nadszedł dzień, w którym wszystko się diametralnie zmieniło. Podczas naszej wizyty na basenie, gdy właśnie co zdążyłam wysuszyć włosy, ale nawet ich nie spięłam Andrzej dyskretnie mnie zawołał dając sygnał, żebym za nim poszła. Spojrzałam na otaczające mnie przyjaciółki Karoliny i Czarka, ale chyba nic nie zauważyli. Przeprosiłam ich wymawiając się wizytą w łazience i odeszłam. Zaraz za rogiem Andrzej niemal brutalnie pociągnął mnie w swoją stronę.
- Czego chcesz?- jego zachowanie nie nastroiło mnie zbyt pozytywnie. Zaczęłam wymownie rozmasowywać nadgarstek.
- Oni coś szykują na dzisiaj. Słyszałem jak Karolina kłóciła się o coś z Czarkiem.- moja złość na niego momentalnie wyparowała. A więc znów mi pomagał.
- Co dokładnie słyszałeś?- spytałam patrząc mu bystro w oczy. I momentalnie je spuściłam napotykając jego bystry wzrok.
- Ona mówiła, że Czarek musi zawlec cię gdzieś dzisiaj. On twierdził, że to jeszcze za wcześniej.- przełknęłam głośno ślinę. Czy ona chciała sprawić abym przespała się z Czarkiem?- Potem zaczęli coś szeptać między sobą, ale gdy tylko przyszedłem, urwali rozmowę.
- Myślisz, że cię podejrzewają o coś?- spytałam martwiąc się trochę o niego. Choć z drugiej strony skoro miał takich znajomych i chciał się z nimi zadawać to jego sprawa.
- Nie sądzę. Po prostu nie chcą zdradzić nikomu szczegółów. W końcu to Czarek ma pełnić główny plan- starałam się opanować łzy napływające mi do oczu. A więc Loczek naprawdę chciał się mną zabawić. A ja przez ten cały czas łudziłam się mając daremną nadzieję, że...- No nie, nie mów mi, że nadal się w nim bujasz- zaśmiał się. Odepchnęłam go w złości.
- A co cię to obchodzi?- warknęłam- Skoro mnie już ostrzegłeś to możesz już iść.
- Uprzedzam cię tylko, żebyś lepiej została dzisiaj w domu. Nie chciałbym żeby coś ci się stało.
- Dzięki za zbędną troskę- odparłam z sarkazmem.
- Magda, sory, nie chciałem...
- Czego? Wyśmiać mnie i nabijać się z mojej głupoty? Proszę bardzo, droga wolna!- krzyknęłam trochę za głośno. Uciszył mnie kładąc mi palec na ustach.
- Bądź cicho, bo cię usłyszą.
- Zabieraj te łapy- powiedziałam odpychając jego dłoń. Bo niespodziewanie dla siebie samej, gdy dotknął moich warg w tym niewinnym geście poczułam...coś. I zdecydowanie mi się to nie spodobało.
- Naprawdę nie chciałem być złośliwy. Tylko to, że wciąż się łudzisz, że on cię pokocha jest trochę naiwne, nie sądzisz?
- Nie łudzę się, że mnie pokocha. Po prostu zabolało mnie, gdy w tak beznamiętny sposób przedstawiłeś to jak bardzo mnie poniżył. Myślisz, że to takie przyjemne wiedząc, że nabija się ze mnie i śmieje z Karoliną w kułak?
- Prawdę mówiąc, to za wiele jej nie mówi o tych waszych randkach- odzywa się nieśmiało Andrzej. Podnoszę na niego zaciekawiony wzrok.- Mówi tylko, że wszystko jest okej albo idzie zgodnie z planem. Karolina nie raz namawia go żeby powiedział coś więcej aby mogła się z ciebie ponabijać i wścieka się gdy on odmawia albo ją zbywa.
- W ogóle cię już nie rozumiem. Więc teraz starasz się mnie przekonać, że jednak on coś do mnie czuje?- pytam nie mogąc ukryć nadziei w głosie. Ale cyniczne prychnięcie Andrzeja przywraca mnie na ziemię.
- A ta znowu swoje. Powiedziałem tylko, że się ciebie nie naśmiewa. Nie wiem gdzie tu widzisz miłość.
- A ja ci chyba mówiłam, że się w nim nie kocham- wypalam i o dziwo nie czuję się z tym kłamstwem szczególnie źle. Andrzej przygląda mi się badawczo jakby wyceniając na ile moja odpowiedź jest prawdą.
- W takim razie powiedz po co to wszystko robisz. Po co udajesz?
- A po co Karolina chce mi dopiec?- odbijam pałeczkę- Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzi choć nawet mnie nie zna? Dlaczego angażuje w prywatną wojnę swoich znajomych? I skąd w ogóle wzięła pomysł z Lo..znaczy z Czarkiem.- kończę niezręcznie. Andrzej uśmiecha się do mnie.
- Przeczytała twój pamiętnik.
- Cco?- mój szok jest tak wielki, że nie jestem w stanie tego ukryć. Ale nagle przypominam sobie dzień jej imienin: brałam prysznic, a ona była w moim pokoju. A potem ta jej chytra mina...- O Boże.- szepczę
- Więc jednak napisałaś tam o swojej szaleńczej miłości do Czarka.- oznajmia jakby przejrzał moje wcześniejsze kłamstwo. A ja zaczynam zastanawiać się co właściwie napisałam w tym pieprzonym dzienniczku.- Wiesz, że zanim Karolina to przeczytała chciała żebym to ja udawał twojego chłopaka?
- Nie, nie pisałam nic takiego.- mówię jakby do siebie nadal usilnie przypominając sobie tamten dzień- Po prostu wpadł na mnie na korytarzu. I spodobała mi się barwa jego oczu...- mamroczę nagle przetrawiając dalszą część jego zdania- Że co?
- No po prostu po naszym wypadzie na kręgielni sądziła, że raczej bujasz się we mnie.
- Ha, a to dobre- parsknęłam śmiechem.
- To cię tak bawi? A więc uważasz to za całkiem niemożliwe?

To tylko pozory... ✔Where stories live. Discover now