17.

1K 104 14
                                    

Gdy tylko weszłam do domu, Czarek poszedł za mną. Nie miałam ochoty na żadne towarzystwo.
- Magda, nie sądzisz że powinniśmy porozmawiać?
- Nie- odparłam tylko rozdrażniona.
- Naprawdę przykro mi z powodu Andrzeja. To, że się w tobie zakochał...
- Posłuchaj- przerwałam mu nagle czując się bardzo zmęczona- Wiem to wszystko i nie ma potrzeby już o tym dalej dyskutować.
- Więc czemu jesteś taka wściekła? Czy ty...czujesz coś do niego?
- On jest tylko moim przyjacielem- tłumaczyłam się przed Czarkiem nie wiadomo po co. Niespodziewanie poczułam jak delikatnie mnie obejmuje. Początkowo zaczęłam się wyrywać, ale potem dałam sobie z tym spokój. To był przecież mój Loczek. Wzięłam głęboki wdech rozpoznając znajomy zapach perfum. Chyba naprawdę tego było mi trzeba.- Przepraszam- odpowiedziałam gdy znów powróciłam do rzeczywistości i odsunęłam się gwałtownie od niego wycierając z policzka łzę, która pojawiła się tam wbrew mojej woli. Wycisnęła ją złość i bezsilność.
- Kochasz go?
- Och, chociaż ty daj mi święty spokój!- wykrzyknęłam dając sobie już spokój z wstrzymywanymi łzami. Rozbeczałam się na dobre- Nie rozumiesz, że czuję się winna temu wszystkiemu? Ja nie wiedziałam, naprawdę nie wiedziałam...- ale było to dość absurdalne wytłumaczenie, bo nawet ja nie miałam pojęcia skąd te łzy. Czarek znów wyciągnął przed siebie ręce chcąc ofiarować mi swoje ramiona, ale powstrzymałam go gestem dłoni.
- Zostaw mnie. To wszystko przez ciebie. Gdybym cię nie spotkała...gdyby nie ten cholerny zakład byłabym szczęśliwa!- pomyślałam o swojej mamie. Och, jak bardzo za nią tęskniłam Potrzebowałam kogoś kto ofiarowałby mi ramię na którym mogłabym się wypłakać wylewając łzy nad utraconą pierwszą miłością... A już na pewno nie zrobię tego na ramionach mojej pierwszej miłości.
- Magda, uspokój się.
- Sam się uspokój. Masz pojęcie jak ja się teraz czuję? Jak bardzo bolało mnie to co zrobiłeś? Jak mnie poniżyłeś?
- Ale teraz chcę to naprawić. Kocham cię. I chcę być z tobą zawsze.- roześmiałam się.
- Zawsze? Przecież mamy po szesnaście lat, na Boga! Jak możesz wiedzieć co zdarzy się jutro, za tydzień, za miesiąc, a co dopiero wtedy gdy dorośniesz!
- Okej- przyznał ugodowo, co zirytowało mnie jeszcze bardziej, bo poczułam się traktowana protekcjonalnie. - Masz rację. Ale moje uczucia nie zmieniają się aż tak szybko.
- Tak? A co zrobisz jak Karolina będzie kazała ci coś mi zrobić albo będzie chciała mnie obgadać; wiem, że wcześniej często byłam tematem waszych rozmów. Wtedy będziesz mnie bronił?
- Jasne, że tak- odparł jakby to było oczywiste.- Nie dam jej powiedzieć na ciebie złego słowa ani zrobić czegoś co mogłoby cię zasmucić. Od tej chwili będę cię bronił jak tylko się da. I doszedłem do wniosku, że mam już dość Karoliny i tej jej całej dziecinady. Przez ostatni miesiąc bywałem tu tylko po to żeby spotkać ciebie. Chcę skończyć z tą chorą przyjaźnią i zacząć normalne życie. Twoja siostra chyba myśli, że może wszystkimi dyrygować jak jej się podoba.
- Naprawdę, naprawdę zrobiłbyś to dla mnie?
- Nie, bo już to zrobiłem. A poza tym to nie robię tego tylko dla ciebie, ale i dla siebie- po raz pierwszy od czasu naszej rozmowy delikatnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam mu w oczy.
- Nie wiem czy będę umiała ci zaufać.
- To nieistotne- powiedział z taką radością, że aż się uśmiechnęłam- Zobaczysz, że cię już nie rozczaruję. Kocham cię- powtórzył znowu.- Pozwól mi tylko przy tobie być, spędzać z tobą czas, rozmawiać, tylko tyle. Na razie nie oczekuję od ciebie więcej.- spojrzałam mu w oczy wyczytując tylko prawdę.
- Dobrze- zgodziłam się po kilkunastu sekundach milczenia choć sama dziwiłam się, że te słowa padły z moich ust.- Spróbujmy.
Gdy wieczorem, leżąc w łóżku rozmyślałam nad dzisiejszym dniem nie mogłam powstrzymać się od smutku i jednocześnie radości. To wszystko przebiegło tak szybko: w jednej chwili straciłam przyjaciela i zyskałam chłopaka. Na dodatek miałam małe spięcie z Karoliną, która widząc mnie z Czarkiem stwierdziła, że nie należy już do ich paczki skoro zadaje się z plebsem. Ale Loczek nawet nie wyglądał na lekko zasmuconego: naprawdę miał to gdzieś. Cieszyło mnie to, ale jednocześnie wciąż się bałam. Owszem, w filmach dla nastolatek motyw brzydkiego kaczątka w którym zakochuje się książę po wcześniejszym nielubieniu jej jest częsty, a wszyscy żyją potem długo i szczęśliwie, ale ja nie potrafiłabym wybaczyć komuś wrogich, krzywdzących słów nawet jeśli potem wyznawał by mi dozgonną miłość. Chociaż jestem hipokrytką, bo Czarek postąpił podobnie a ja postanowiłam dać mu szansę. No, ale w końcu ja byłam w nim zakochana.
Tydzień do rozpoczęcia roku szkolnego minął mi bardzo szybko. Cieszyłam się, że Tomasz bez problemu uzyskał przyjęcie mnie do szkoły praktycznie w ostatniej chwili. Jak się okazało pani dyrektor była bardzo zadowolona, bo moje świadectwo z wyróżnieniem i dobrze zdane końcowe egzaminy mówiły same za siebie. No i mogłam dalej chodzić do szkoły z moimi przyjaciółkami. Oczywiście wtajemniczyłam je wszystkie w ostatnie wydarzenia.
- Szkoda mi tego Andrzeja- westchnęła Kaśka- Naprawdę go polubiłam.
- Ja tam zawsze byłam za Loczkiem- oparła Martyna.- Pogubił się, ale w ostateczności zwyciężyła prawdziwa miłość.
- Ja uważam, że nie. No bo...- przerwałam Ani z niedowierzaniem patrząc na twarze dziewczyn.
- Hej, przykro mi to mówić, ale najwięcej do powiedzenia w tej sprawie mam ja. A poza tym to na razie tylko spędzam z Loczkiem czas, nic więcej.
- Więc nawet nie zaliczacie namiętnych pocałunków?- skrzywiłam się.
- Nie wasza sprawa- odparłam tajemniczo i się uśmiechnęłam. Na razie powiedziałam Czarkowi, że nasza znajomość ma być czysto platoniczna, bo nadal nie jestem tego wszystkiego pewna i on się zgodził.

To tylko pozory... ✔Where stories live. Discover now