38. Jacob.

1.7K 104 3
                                    

- Mała, może zajrzymy co u Jacoba?

- Kogo? - zapytałam, zajmując miejsce na ławce w moim ulubionym parku.

- Nie przedstawiłem Ci mojego dobrego kumpla z czasów szkoły?

- Chyba nie było okazji. - mówiłam z uśmiechem.

- Najwyższy czas to zmienić. Pójdziemy? - odwzajemnił uśmiech.

- Pewnie, jeśli tylko chcesz. - odpowiadając, spojrzałam prosto w jego oczy.

Wpatrywaliśmy się w siebie przez nieco dłuższą chwilę.

- Jesteś tak piękna, Mary. - szepnął, kładąc swoją ciepłą dłoń na moim prawym policzku.

W tej samej chwili poczułam dość spore skrępowanie.

- Uh.. Ruszajmy. - zerwałam się nagle, przez co spotkałam się ze zdezorientowanym wzrokiem Justina.

Delikatnie uniosłam kąciki ust, by odwrócić uwagę od swojego zachowania. W odpowiedzi mężczyzna jedynie wstał bez słowa i podążał moim krokiem.

-*-

- Hm.. Zatrzymał się w hotelu? - zapytałam, patrząc na nowoczesny budynek.

- Nie, ten hotel należy do Jacoba. Podobno tutaj go dziś znajdziemy.

Po wejściu do środka zaczęłam zachwycać się wystrojem, umeblowaniem. Wszystko wyglądało na perfekcyjnie dopasowane.
Podeszłam do ściany, na której wisiały zdjęcia budynków, hoteli, aż wreszcie portret samego właściciela.
Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym odwróciłam w celu odnalezienia mojego ukochanego.
Zauważyłam, że stał oparty o blat recepcji, rozmawiając i chichocząc z pracownicą hotelu.
Przewróciłam oczami i podeszłam do śmiejącej się pary.

- Kochanie, to gdzie idziemy? - od razu zwróciłam się do Justina.

Czekając na odpowiedź, patrzyłam mu głęboko w oczy i przerzuciłam swoje długie włosy przez ramię.
Brunet oblizał usta, a gdy chciał zacząć mówić, kobieta za ladą skutecznie mu przerwała.

- Ekhem. Czego.. państwo.. szukają? - zapytała z wyczuwalnym niezadowoleniem.

Zastanawiałam się co bardziej ją zezłościło. Fakt, że przerwałam im "miłą" rozmowę, czy spojrzenie Justina pełne pożądania, tyle, że w moją stronę.

Spojrzałam na kobietę i odpowiadając na jej pytanie, obniżyłam nieco głos.

- Kogo. - poprawiłam. - Jacoba, właściciela tego budynku.

- Jest w swoim pokoju. - mówiła zirytowana.

- A jego pokój jest..?

- Na końcu korytarza, tego po prawej stronie. Tam należy znaleźć numer 009.

Uśmiechnęłam się do niej szeroko i podziękowałam, po czym chwyciłam dłoń Justina i rozpoczęliśmy poszukiwania odpowiedniego pomieszczenia.

Gdy zbliżaliśmy się do pokoju o numerze 009, mężczyzna zwolnił i szepnął do mojego ucha.

- Uwielbiam, gdy jesteś zazdrosna.

Zignorowałam jego słowa i z pewnością siebie zapukałam do drzwi. Po krótkiej chwili usłyszałam pozwolenie na wejście. Powoli ruszyłam do środka, a za mną Justin.
Wtedy na ich twarzach pojawił się równie ogromny uśmiech.

- Siema, stary! - Juss przywitał się ze znajomym i przybił z eleganckim mężczyzną typową, męską piątkę.

- Kopę lat! - odpowiedział i jego wzrok spotkał się z moim. Wtedy dodał - Cóż to za dama mnie odwiedziła?

- Moja partnerka, Mary.

- Miło mi Cię poznać. - powiedziałam z szerokim uśmiechem i wyciągnęłam dłoń w stronę mężczyzny.

Delikatnie uścisnął moją dłoń i stale przyglądał się mojej twarzy. Uśmiech nawet na moment go nie opuścił.
Poczułam się niezręcznie.

- Mi Ciebie również, Mary. Swoją drogą, pięknie imię. - wciąż trzymał moją rękę.

W tej chwili Justin nerwowo chrząknął, dlatego przerzuciłam swój wzrok na niego. Zauważyłam jego niezadowolenie.
Wtedy nowo poznany brunet, puścił moją dłoń.

- Napijecie się czegoś? - zapytał.

Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, ale Justin szybko się wtrącił.

- Nie, dziękujemy.

Miałam ochotę się roześmiać. Justin okazał nutę zazdrości.
Postanowiłam wykorzystać okazję, na drobną zemstę.
Zbliżyłam się do Jacoba, a następnie oparłam się o jego biurko.

- Właściwie, ja z chęcią bym się czegoś napiła.

- Na co masz ochotę, Mary?

- Woda wystarczy.

Próbowałam zachowywać się tak, jakby Justina nie było z nami w pomieszczeniu.

- Przyniosę Ci coś specjalnego. Poczekajcie minutkę.

- Oczywiście. - zachichotałam, a moment później brunet był już za drzwiami.

- W co ty grasz? - zapytał chłodno Juss.

- Nie rozumiem co masz na myśli. - zwróciłam się do niego, a zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, do pokoju wszedł Jacob.

- Spróbuj tego, z całą pewnością Ci zasmakuje. - z uśmiechem podał mi drinka.

- Ona nie może pić takich rzeczy. - usłyszałam głos Justina.

- Stary, co jest z Tobą? Pozwól jej samej decydować.

- Jest w ciąży. Dlatego, Mary, odłóż już tego drinka i chyba powinniśmy się zbierać. - mówił zirytowany.

- Tak szybko? Dopiero przyszliście. Nie zdążyliśmy nawet porozmawiać.

- Spotkamy się, gdy będzie trochę więcej czasu. Dzięki, stary. Fajnie było Cię znów zobaczyć. Do następnego. - w ten sposób Justin pożegnał się ze swoim kumplem i zmierzył w stronę drzwi, które otworzył.

Wyczuwając nerwową atmosferę, postanowiłam ruszyć za Justinem. Jednak zanim to zrobiłam, ciepło pożegnałam Jacoba.

W drodze powrotnej, Juss praktycznie się do mnie nie odzywał.

Skrzywdzona // Justin BieberWhere stories live. Discover now