17

4.5K 305 16
                                    



*Rose's Pov*

Nie mogłam już zasnąć. Cały czas myślałam tylko o tym co chciał zrobić Evil. Bałam się go nazywać po imieniu. Nagle poczułam jak jego ręka zaczyna jeździć mi po brzuchu.
-Moja słodka Rose.-szepnął, a ja udawałam, że śpię. Położył rękę na moim policzku i zaczął go masować.
-Nigdy nie pozwolę żeby jakiś inny mężczyzna cię dotykał. Nawet na chwilę.-to co mówił przyprawiało mnie o gęsią skórkę.
-Nie daruje osobom, które się do ciebie zbliżą..obiecuje ci, że zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa..-dodał i położył mnie na swoją klatkę. Wtuliłam się w niego przez to, że był ciepły i było mi wygodnie.
-Moja piękna Rose.-szepnął całując mnie. To było dla mnie obrzydliwe. Nie mogłam znieść tego kiedy mnie całował, albo dotykał. Czemu nie uciekłam mu kiedy Luke mi o nim mówił? Czemu jestem taka głupia?
Kiedy usłyszałam ciche chrapanie podniosłam się powoli z łóżka po czyn wyszłam na balkon. Zaczęłam wpatrywać się w księżyc. Poczułam podmuch chłodnego wiatru na co od razu się uśmiechnęłam.
-Rose przeziębisz się.-powiedział z troską, przytulając mnie od tyłu.
-Nie możesz spać?-pokiwałam przecząco głową i ją spuściłam. Było mi niedobrze. Nie z powodu tego, że się czymś zatrułam lecz dlatego, że on był blisko. Chciałabym uciec. Poczuć się wolna. Po chwili odwrócił mnie w swoją stronę i złapał za mój podbródek po czym podniósł moją głowę.
-Czy coś się stało kochanie?-spytał całując mnie w czoło i przesuwając do siebie.
Nie kurwa, oprócz tego, że cię nienawidzę to nie...-krzyczała moja podświadomość jednak ja tylko się lekko uśmiechnęłam i potrząsnęłam głową.
-Dlaczego nic nie mówisz?-warknął na co podskoczyłam.
-Jestem po prostu zmęczona.-odpowiedziałam cicho.
-Jeśli by tak było to byś ode mnie nie odchodziła i nadal spała.-powiedział ostro.
-Kurwa Rose po prostu powiedz mi o co ci chodzi?!-powiedział głośniej.
Co mam ci kurwa powiedzieć?! Zabiłbyś mnie na miejscu. Obiecałam ci, że będę twoja...ale nie chce.-moja podświadomość nie dawała mi spokoju. Tak bardzo chciałam żeby przestał naciskać.
-Nic się nie dzieję.-powiedziałam spokojnym głosem i złapałam go za rękę.
-Wróćmy już do łóżka.-szepnęłam i pociągnęłam go za sobą. Położyliśmy się na łóżku, a Evil zaczął całować moją szyje łaskocząc ją przez to zaczęłam się śmieć.
-Evil!-on momentalnie przestał mnie całować. I spojrzał na mnie, a ja momentalnie pożałowałam, że nie ugryzłam się w język. Po chwili poczułam uderzenie w policzek przez które spadłam z łóżka, a kilka łez zaczęło spływać mi po czerwonym policzku.
-Nie nazywaj mnie tak..jesteś moją dziewczyną do cholery! I masz robić co ci każe!-krzyknął na mnie po czym wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą. Od razu zaczęłam płakać. Tak bardzo się bałam...

***

19 lipca 2014 rok

Kiedy się lekko poruszyłam poczułam obecność drugiej osoby po czym otworzyłam powoli oczy, a nad sobą zobaczyłam smutnego Justina. Szybko się podniosłam i od niego odsunęłam. Dziwne byłam na łóżku, a pamiętam, że zasnęłam na podłodze.
-Rose..? Kto ci to zrobił?-spytał, a moje oczy się rozszerzyły. Czy on pytał o mój policzek?
Bez jaj.
-Nic nie pamiętasz?-spytałam cicho, na co potrząsnął głową.
-Obudziłem się w pokoju gościnnym. Nie wiem co się działo wcześniej zanim..-spojrzałam pytająco.-nie zasnęłaś.-dokończył.
-Czy w końcu powiesz jaki sukinsyn ci to zrobił?-spytał lekko poddenerwowany.
-Ty.-szepnęłam cicho i zaczęłam się trząść ze strachu. Zamknęłam oczy i zaczęłam czekać na jego reakcje. Poczułam jak mnie przytula.
-Rose..jestem takim dupkiem..nie chciałem ci tego zrobić nie byłem sobą. Obiecuje, że to się już nigdy nie powtórzy..-powiedział, a ja otworzyłam swoje czerwone oczy. Widziałam jak bardzo się teraz nienawidzi.
-Dlaczego to zrobiłem?-spytał zły na siebie.
-Bo nazwałam cię "Evil".-powiedziałam z wielką gulą w gardle.
-Czemu mnie tak nazwałaś?-spytał zaskoczony.
-Boje się ciebie.-szepnęłam ze łzami w oczach. Nie patrzyłam się na niego. Za bardzo się bałam.
-Nie...-wyszeptał do siebie.-Tylko nie to..-nadal mówił do siebie.-Rose proszę.-zwrócił się do mnie ściskając moją dłoń.
-Tylko nie to..kochanie...nie bój się mnie.
-Justin?-szepnęłam cicho tak, że ledwo mnie usłyszał.-Dlaczego taki byłeś?
-Nie mogę ci powiedzieć..przez to bałabyś się jeszcze bardziej.-odpowiedział i odwrócił mnie przodem do siebie.
-Czy zrobiłem ci coś więcej?-zapytał smutny.
-Chciałeś..-nie mogłam przełknąć tego słowa..
-Chciałem co?-zmarszczył brwi.
-...zgwałcić mnie.-nie mogłam na niego teraz patrzeć.
-Co..-wydusił z siebie oszołomiony.
-Czy dotykałem cię?-pokiwałam głową, na co przełknął ślinę.
-Jak mnie powstrzymałaś?
-Obiecałam ci, że będę twoja..-mój głos był cichy.
-Robiłem coś wbrew twojej woli?-ponownie pokiwałam głową.
-Przepraszam, chociaż to i tak nie cofnie tego co ci zrobiłem. Przeze mnie przeżyłaś piekło. Teraz pewnie już nigdy nie będziesz chciała być moja..z własnej woli..Przecież nie da się kochać potwora.-powiedział głosem pełnym żalu.-Odejdź..-szepnął, a moje źrenice się rozszerzyły. Czy on mówi serio?-Odejdź!-krzyknął z bólem. Ostatni raz spojrzałam na niego i bojąc się, że zmieni zdanie zaczęłam biec...Wybiegłam z domu, aż dobiegłam do bramy, którą otworzyli mi ochroniarze. Przed dalszym biegiem ostatni raz spojrzałam na moje więzienie. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
W końcu jestem wolna...

It's really happening. | J.B. | w trakcie edycji |Where stories live. Discover now