Rozdział 1

60.9K 1.7K 202
                                    

Można było powiedzieć o mnie wiele, ale z całą pewnością przyczepienie mi łatki klubowej duszy gryzło się z moim prawdziwym ja. Zdecydowanie wolałabym spędzić ten wieczór nad książkami, niż imprezując w głośnym, pełnym spoconych ludzi miejscu. Nienawidziłam klubów. Jak zwykle dałam się przekonać przyjaciołom – jeśli można było tak nazwać osoby, które nigdy nie przyjmowały do wiadomości odmowy. Mimo wszystko kochałam ich i tylko dlatego ulegałam tym namowom. W ogólnym rozrachunku powinnam chyba popracować nad asertywnością i mieć pretensje wyłącznie do siebie.

Gdy w końcu zbliżyłam się do celu, ujrzałam czekające na mnie trzy znajome osoby. Audrey włożyła swoją ulubioną czarną sukienkę, która opinała jej szczupłe ciało, i już wiedziałam, że moja czarnowłosa przyjaciółka będzie dziś pożerana wzrokiem przez mężczyzn. Mabel za to idealnie ułożyła dziś krótkie blond włosy, a choć jej ubiór zdecydowane odbiegał od tego Audrey, wyglądała uroczo w luźnej, białej koszuli oraz czarnych spodniach. Stojący pomiędzy dziewczynami Rick jako jedyny sprawiał wrażenie, jakby pojawił się tutaj przypadkiem. W pomiętej, białej koszulce i dżinsach wyglądał, jak gdyby wciągnął na siebie pierwsze rzeczy, które wpadły mu w ręce.

Nasza grupa była całkowicie odmienna od typowych paczek znajomych. Każde z nas było inne, a przyjaźń budowaliśmy latami. Najpierw poznałam Mabel, która jako dziewczynka wręczyła mi swojego pluszowego misia, gdy przewróciłam się na boisku i rozpłakałam na cały głos. Właśnie wtedy zostałyśmy przyjaciółkami i mimo że później się we mnie podkochiwała, był to czas, kiedy po prostu próbowała odkryć prawdziwą siebie. Zdecydowanie wolała dziewczyny, ale nie wiedziała o tym, dopóki nie zaczęła się spotykać z Liamem. Na szczęście dla nich obojga nie trwało to długo.

Audrey dołączyła do nas dopiero w szkole, a wtedy obie z Mabel postanowiłyśmy się zaopiekować tą samotną dziewczynką, która nikogo nie znała. Szybko znalazłyśmy wspólny język i to właśnie Rey okazała się tą najbardziej szaloną i spontaniczną z naszej trójki. To ona wpadała na pomysły, za które później obrywało się nam wszystkim. Każdy chłopak chciał ją poznać, bo uznawali ją za niezwykle uroczą dziewczynę, jednak Audrey była urodzoną pogromczynią męskich serc.

Rick dołączył do naszej paczki jako ostatni. Poznaliśmy się jako dzieci – on był nieznośnym łobuzem, który nieustannie dokuczał każdej z nas, a także bogatym dzieciakiem, któremu rodzice nie poświęcali wystarczająco dużo uwagi. Pewnego dnia Audrey wzięła sprawy we własne ręce. Postawiła mu się i zagroziła, że jeśli nie pójdzie z nią na bal kostiumowy, to naskarży na niego nauczycielom. Od tamtej pory byliśmy nierozłączni. Co prawda Rick dołączył do szkolnej drużyny piłkarskiej, której oddał całe swoje serce, lecz wciąż spędzał z nami każdą wolną chwilę.

Byliśmy sobie bardzo bliscy, a nasze wspólne przeżycia umacniały więź, która nas połączyła.

– Rose, w co ty się ubrałaś?! – zapytała z politowaniem Audrey, przyglądając się moim czarnym spodniom, trampkom i koszulce Nirvany.

Spojrzałam w szybę witryny sklepowej, aby się upewnić, że mój wygląd nie uległ zmianie, odkąd wyszłam z domu. Ubrania były czyste i wyprasowane, czerwona szminka oraz czarna kreska na oku pozostały na swoim miejscu, a wyprostowane, sięgające ramion włosy ułożone były idealnie, choć czerwona farba praktycznie już z nich zeszła, ukazując naturalnie rudą barwę. Wyglądałam tak jak zwykle i widocznie właśnie to tak bardzo poruszyło Rey, która na wieczór stroiła się z pewnością kilka godzin.

– Coś nie tak? Wiesz, mogę po prostu wrócić do domu. – Wskazałam palcem za siebie, posyłając jej szczery uśmiech, bo ta wizja niezmiernie mi się podobała.

Zwyczajnie nie lubiłam klubów i nie wiedziałam, ile razy musiałabym przekazać to mojej przyjaciółce, by w końcu to zrozumiała.

– Idziemy? – wtrącił Rick, zerkając na nas ze zniecierpliwieniem.

Szklana maska, mroczny on - WYDANAWhere stories live. Discover now