Ściskając mocno tacę z jedzeniem, pospiesznie kroczyłam przez stołówkę. Troje moich przyjaciół czekało na mnie przy naszym stoliku. Usiadłam obok Ricka, odkładając tacę na blat. Nie mieliśmy dziś czasu, żeby porozmawiać – a raczej ja go nie miałam, ponieważ przerwy spędziłam na nauce.
– Mabel, wszystko z tobą w porządku? – spytałam, przyglądając się jej badawczo.
Martwiłam się o nią, ale wyglądała bardzo dobrze, a lekkie rumieńce na jej twarzy zdecydowanie mnie do tego przekonywały. Blondynka posłała mi niewinny uśmiech i w dalszym ciągu grzebała widelcem w sałatce, więcej na mnie nie patrząc.
– Wszystko super, nie licząc krwawiącego serca – wymamrotała z udawaną ekscytacją.
Głośno westchnęłam, współczując przyjaciółce. Choć minęło już kilka miesięcy, Mabel wciąż bardzo przeżywała sytuację z dziewczyną, przez którą została odrzucona po tym, jak przez wiele tygodni tamta wodziła ją za nos. Było to bardzo podłe.
– Widziałam Mirandę w klubie, więc postanowiłam się upić – wyjaśniła po chwili z grymasem. – Ale naprawdę nie chcę o tym rozmawiać.
Doskonale ją rozumiałam. Wypłakała zbyt wiele łez z jej powodu. Teraz nadszedł czas na zapomnienie, które było tym najgorszym etapem rozstania. Miłość wydawała się bolesna, a ja nigdy nie chciałam cierpieć, dlatego już dawno odsunęłam od siebie takie uczucia.
Wyciągnęłam z torby podręcznik do historii, po czym rozłożyłam go obok tacy. Przede mną była lekcja z Simonem, więc to idealny moment, by dodatkowo się przygotować. Nie skupiając się dłużej na rozmowach moich towarzyszy, w pełni pochłaniałam tekst w książce. Miałam wrażenie, że czytam to już setny raz, jednak obawa, że coś mogło mi umknąć, nie pozwalała odpuścić.
– Rosalie! – zawołała zirytowana Audrey. – W ogóle nas nie słuchasz.
– Mam zaraz zajęcia z Simonem – wymamrotałam, jakby to wszystko wyjaśniało.
Dziewczyna udała, że nie dotarły do niej moje słowa, i kontynuowała temat naszego klubowego wyjścia. Przeszedł mnie dreszcz na wspomnienie tamtego dziwnego chłopaka. Poprawiłam rudą grzywkę, a następnie spojrzałam ponownie na Rey, nie mogąc dłużej słuchać jej opowieści o mnie i nieznajomym.
– Nie znam go – wymamrotałam, przewracając oczami. – Jestem ci wdzięczna, że mnie stamtąd wyciągnęłaś, ale nie chcę już o nim słuchać. To jakiś psychol.
– Raczej przystojniak. – Rey się uśmiechnęła i popatrzyła znacząco na Mabel oraz Ricka.
– Nasza kruszynka wreszcie wkracza w świat dorosłych – odezwała się blondynka z chichotem.
Zmarszczyłam czoło i zerknęłam na Ricka, szukając u niego wsparcia. Chłopak próbował opanować śmiech, ale słabo mu to wychodziło. Wszyscy troje byli przeciwko mnie, bawiąc się w najlepsze. Uratował ich dzwonek na lekcję, bo gdyby nie on, na pewno dałabym im popalić.
Ruszyłam w kierunku sali lekcyjnej, zostawiając za sobą przyjaciół. Na korytarzu panował lekki gwar, ponieważ każdy pędził na swoje zajęcia, jednak nie przeszkodziło mi to w przeczytaniu jeszcze kilku akapitów podręcznika. Być może nie był to najmądrzejszy pomysł, bo gdy dotarłam do zakrętu korytarza, ktoś zza niego wyskoczył i wpadł na mnie z impetem. Zachwiałam się i gdybym nie podparła się ściany, z pewnością runęłabym na podłogę. Spojrzałam w kierunku osoby, z którą się zderzyłam, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku.
Była to dobrze mi znana Kimberly Stanford. Dziewczyna nienawidziła mnie, odkąd jej chłopak zakochał się we mnie i z nią zerwał. Było to dwa lub trzy lata temu, ale nasza niechęć do siebie ani trochę nie zmalała. Nie rozumiałam, o co jej chodzi, ponieważ nigdy nie byłam zainteresowana jej chłopakiem, lecz nie pałałyśmy do siebie szczególną sympatią.
![](https://img.wattpad.com/cover/47454086-288-k803941.jpg)
YOU ARE READING
Szklana maska, mroczny on - WYDANA
Teen FictionSiedemnastoletnia Rosalie Lerman mieszka w Bostonie wraz z rodzicami i bratem. Dziewczyna przez swoje doświadczenia z przeszłości jest mocno uprzedzona do chłopaków i nie ufa ich dobrym intencjom. Kiedy więc na imprezie poznaje Jareda, od razu zaczy...