Rozdział IV - "Jesteśmy jednością"

6.3K 349 257
                                    

Tobiasz

Przez trzy godziny przeszukiwałem wyznaczoną mi wcześniej połowę biblioteki. Znalazłem łazienkę i schowek. W schowku leżało wielkie pudło z rzeczami znalezionymi, obok którego był mop i miotła. Zajrzawszy do pudła znalazłem kilka ciuchów i karty do gry. Wziąłem karty i wróciłem do pokoju ochrony, gdzie czekałem na Kamila.



Kamil

Przeszukiwałem swoją połowę biblioteki. W recepcji nie znalazłem nic poza kartkami i zegarem. Kurwa nic tu nie ma. Pomyślałem i podszedłem do regału z książkami kryminalnymi. Wziąłem jedna i usiadłem na kanapie. Zacząłem czytać aż po pewnym czasie przysnąłem.



Tobiasz

Siedziałem już 2 godziny na tym łóżku i zacząłem się martwić więc poszedłem go poszukać. Znalazłem go śpiącego nad książką na kanapie. Uśmiechnąłem się i zaniosłem go na łóżko. Karty mogą poczekać. Następnie poszedłem odłożyć książkę, którą chłopak wziął.



Kamil

Obudziłem się na łóżku chociaż pamietam, że zasnąłem na kanapie. Podnioslem się i spojrzałem na rudowłosego siedzącego do mnie tyłem.


- długo spałem? - zapytałem cicho.



Tobiasz

-kilka dni...-zażartowałem i zacząłem się śmiać.



Kamil

-ż...że co? - Wystraszyłem się. Po chwili zrozumiałem że on robi sobie ze mnie żarty wiec odwruciłem się do niego tyłem obrażony.



Tobiasz

- no weź...chciałem cię tylko rozbawić. - posmutniałem



Kamil

- to nie było śmieszne. - odparłem i usiadłem na przeciwko niego.



Tobiasz

Zbliżyłem się do niego.


-no nie bądź taki poważny...to tylko żarty. Spałeś ponad trzy godziny.



Kamil

Przechyliłem głowę w prawo i spojrzałem mu w oczy.


-może i żarty, ale i tak się wystraszyłem.



Tobiasz

- Oj tam oj tam... mój przestraszony czarny kotek - rzuciłem się na niego i tarzając sie po łóżku łaskotałem go. Po chwili przestałem i całkowicie poważny popatrzałem w jego oczy - Przepraszm.



Kamil

-k...kotek?-zarumieniłem się lekko. Spojrzałem na niego z dołu i zdalem sobie sprawę z tego w jakiej znajdujemy się pozycji to znaczy ja leżałem na łóżku a Tobiasz wisiał nade mną. Zaczerwieniłem się.



Tobiasz

- wybaczysz - powiedziałem skruszony i jednocześnie zauroczony jego rumieńcem.



Kamil

-tak.-spojrzałem na niego a raczej jego usta.



Tobiasz

- Kamilku - powiedziałem słodko widząc jego wyraz twarzy. Mysle ze on liczy na coś z mojej strony...



Kamil

-hm?-mruknąłem. Zastanawiam się nad czym on myśli.



Tobiasz

- nie jesteś zły? - spytałem zdziwiony - zmiękczyłem twoje imię... czyżby ci sie to podobało?



Kamil

-nie, nie jestem zły.-Westchnąłem.-dlaczego myślisz, że o wszystko będę zły?



Tobiasz

-No bo... no bo zawsze jesteś jakiś ponury i sie obrażasz i ... koniec tematu - pocałowałem go - głodny?



Kamil

Zamarłem. Patrzyłem na niego zszokowany. On mnie pocałował? Nie wierzę, ale chciałbym jeszcze raz żeby mnie pocałował.



Tobiasz

-Halo? Zaciąłeś się? - popatrzałem na niego przez chwile i dodałem smutny - przesadziłem?



Kamil

-...wszystko dobrze... -powiedziałem i sam musnąłem jego usta swoimi.



Tobiasz

- czekaj czekaj... - chwyciłem go i przytuliłem - teraz mi nie uciekniesz kociaczku.



Kamil

-co masz na myśli przez to, że ci nie ucieknę?-nie zrozumiałem.



Tobiasz

Zaśmiałem się złowrogo po czym powiedziałem - zobaczysz...


Zrobiłem mu malinke na obojczyku.



Kamil

Jęknąłem cicho. Spojrzałem na niego z pod przymrużonych powiek.



Tobiasz

- podoba ci się, przyznaj... - powiedziałem robiąc kolejną maline na szyji.



Kamil

W odpowiedzi zamruczałem jak kotek.



Tobiasz

- mówiłem że kotek - pocałowałem go delikatnie i popatrzyłem na niego by uzyskac pozwolenie na dalszą akcje...



Kamil

Oddałem pocałunek poglebiając go lekko.



Tobiasz

- mogę?-spytałem.



Kamil

-tak.-zgodziłem się.



Tobiasz

Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Powoli zdjąłem koszulke czarnowłosego. Pocałowałem na klatce piersiowej a następnie przy spodniach. Później wróciłem się do ust



Kamil

Włożyłem łapki pod jego koszulkę i zacząłem go drapać po torsie. Zacząłem oddawać jego pocałunki.



Tobiasz

- nie tak mocno kotku... - powiedziałem mocno napalony po czym przygryzłem jego uszko i zacząłem bawić się jego przyrodzeniem. Powoli ściągnąłem jego spodnie wraz z bokserkami całując tors chłopaka. A następnie sam się rozebrałem.


- już kiedyś to robileś? - spytałem niepewnie



Kamil

Zacząłem pojękiwać i mruczeć na przemian z przyjemności. Gdy usłyszałem słowa Tobiego zbladłem troszkę


-można tak powiedzieć.-odpowiedziałem.



Tobiasz

- to znaczy? - przybliżyłem się do niego tak że nasze nosy prawie się stykały - musze wiedzieć czy... no... musze ciebie przygotować - powiedziałem z zakłopotaniem



Kamil

-to nie będzie mój pierwszy raz....ojciec on...-zacząłem się lekko trząść.



Tobiasz

- przepraszam... - pocałowałem go i się wtuliłem wiedząc że już nici z sex'u.




Błagam nie bijcie. Miało być yaoi ale Kamil jest przestraszony a Tobiasz się o niego martwi i nie da mu zrobić krzywdy ( sam też nie chce mu jej zrobić ).

Zamknięci w miłościWhere stories live. Discover now